« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-04-13 11:26:52
Temat: problemy 4 letniego przedszkolaka...kacper ma obecnie 4 lata.
chodzil do jednego przedszkola w ktorym moja siostra uczyla.
bylo fatalnie... do tego stopnia ze musialam mu zrobic przerwe bo plakal
strasznie.
potem po tej przerwie wrocil na wiosne.i sie zaczelo.....
panie wszystkie go znaja i b. lubia, spi, wszystko je, wykonuje rozne
prace ale z dziecmi w ogole nie ma otaktu
bardzo mnie to irytowalo bo panie siedzialy sobie przy biureczku i
zamiast wciagac go w grupe i sie troche postarac to sadzaly go na
krzesle przy biurku i mialy go z grzywki lub co gorsza sadzaly go sobie
na kolanach i on sluchal ich roznych opowiesci.
efekt taki ze jak go przyprowadzalam o 8 to juz siadal z miejsca na
krzeselku i jak go odbieralam o 15 to tez siedzial na krzeselku..
potem zachorowal powaznie i trafil do szpitala. Mial dluga przerwe wiec
postanowilam wykorzystac sytuacje i przeniesc go do przedszkola na
osiedlu. co okazalo sie strzalem w dziesiatke jesli chodzi o to
przedszkole bo jest naprawde superowe pod kazdym wzgledem
choc ma 4 latka jest b.inteligentny i madrym i wrazliwym
chlopcem.Chcialam aby poszedl do starszakow bo tam jest jego kolezanka i
kolega sasiad z klatki obok z ktorymi sie spotykamy w piaskownicy i
dzieci ladnie sie bawia.
niestety p.dyrektor uznala ze to zby krzywdzace dla innych dzieci a poza
tym w starszakach beda dzeci starsze o nawet 2 lata od niego.
ok.zgodzilam sie z tym, zrozumialam.
kacper jednak bardzo placze przy rozstaniu.
Wczeniej od urodzenia byl z opiekunka w domu do 2 lat a potem ja bo
bylam w ciazy a potem urodzilam i poszedl do przedszkola ale w koncu
zostal przez zime z ami w domu.
problem sie zaczal jak ja trafilam do pracy a kacperek musial isc do
przedszkola.Dla jego siostry zorganizowalam te sama pania co mial
kacperek.Jednak widzialam ze mu jest przykro ze musi chodzic do
przedsola a siostra zostaje w domu wymyslilam historyjke o tym ze
siostra jego idzie z opiekunka do zlobka tylko ze my wieziemy go autem
do przedszkola a siostra wypija mleczko i jedzie wozkiem do zlobka.
uwierzyl i byl spokoj
jednak teraz od marca jest wiekszy i juz sie go nie da tak "oszukac"
choc dalej obstajemy w wersji ze siostra chodzi do zlobka.
postanowilam poradzic sie pani psycholog. w jaki sposob mu tlumaczyc w
jaki sposob z nim rozmawiac bo nic nie dociera.
pare razy wymusil na mnie zebym odebrala go po zupce (pracuje na pol
etatu wiec moglam o 12 go zabrac) bo juz nie mialam innego wyjscia jak
caly zaryczany krzyczal "blagam cie przyjc po zupce!)calujac mnie po
rekach i buzi....
tlumacze teraz ze nie moge bo pracuje dluzej -tak do 2 dania a potem
pedze szybko jak wyscigowka zeby odebrac mojego synka.
p.psycholog stwierdzila ze to wszystko teraz zalezy od nowej pani czy
zdola go wciagnac w grupe i musi teraz dzieci posylac w kierunku kacpra.
Jednak kacper ostatnio mi wyznal ze on boi sie dzieci i boi sie ze
zrobia mu krzywde i ten placz rano to nie jest wcale to ze on bedzie za
mna tesknil tlko on sie boi poprostu dzieci.
nie wiem co mam o tym myslec.
poradzcie co robic?
pojsc z nim jeszcze raz do psychologa?
tylko po co?
jak on siadzie i sie slowem nie odezwie
pozdr.Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-04-13 11:43:44
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...
Użytkownik "Szsz" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:d3ivus$6i9$1@nemesis.news.tpi.pl...
> kacper ma obecnie 4 lata.
> chodzil do jednego przedszkola w ktorym moja siostra uczyla.
> bylo fatalnie... do tego stopnia ze musialam mu zrobic przerwe bo plakal
> strasznie.
[ciach reszta]
A dlaczego nie zostawisz go w domu z młodszą siostrą pod opieką niani?
--
pozdrawiam, misiczka
"Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz,
dwa czy dziesięć razy, zawsze stajemy w obliczu nieznanego.
Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł albo zabrać do bram raju -
ale zawsze gdzieś nas prowadzi." Paulo Coelho
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-04-13 11:59:08
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...Użytkownik "misiczka" <U...@w...pl> napisał w
wiadomości news:d3j0m3$68t$1@news.onet.pl...
> A dlaczego nie zostawisz go w domu z młodszą siostrą pod opieką niani?
Ja tak zrobiłam z moją czterolatką (prawie pięciolatką). Wypisałam ją z
przedszkola. Nawet miałam doła i się żaliłam na liście, że mam jakieś
aspołeczne dziecko. Po roku siedzenia w domu z bratem poszła do zerówki.
Zero płaczu, świetnie się dogadała z dziećmi. Więcej nawet - w zerówce miała
inne oblicze niż w domu: samodzielna, odważna, przebojowa dziewczyna :)
Teraz chodzi do szkoły, radzi sobie nieźle, tylko czasem ubolowa nad
młodszym bratem, że jest zbyt ugodowy i "w szkole zginie" ;)
Mój synek poszedł do przedszkola dopiero w wieku 5 lat. Trafił na wspaniałą
panią :) Nie dość, że mu pozwoliła siedzieć na ławeczce ile chciał, to
jeszcze świetnie wyczuła moment, gdy można go było wciągnąć do zabawy
(najpierw to były zabawy klockami - nie z innymi dziećmi ;) ). A nastąpiło
to dopiero po paru tygodniach chodzenia. Teraz mój synek uwielbia
przedszkole i świetnie sobie radzi :)
Pozdrawiam
Jola Emilka (9,5 l) Piotruś (5 l)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-04-13 11:59:30
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...Użytkownik Szsz napisał:
> chlopcem.Chcialam aby poszedl do starszakow bo tam jest jego kolezanka i
> kolega sasiad z klatki obok z ktorymi sie spotykamy w piaskownicy i
> dzieci ladnie sie bawia.
> niestety p.dyrektor uznala ze to zby krzywdzace dla innych dzieci a poza
> tym w starszakach beda dzeci starsze o nawet 2 lata od niego.
Fatalny pomysł. Już lepiej by był starszy w grupie
młodszych. Szczególnie jeśli ma problem z
aklimatyzacją w grupie.
> jednak teraz od marca jest wiekszy i juz sie go nie da tak "oszukac"
> choc dalej obstajemy w wersji ze siostra chodzi do zlobka.
> postanowilam poradzic sie pani psycholog. w jaki sposob mu tlumaczyc w
> jaki sposob z nim rozmawiac bo nic nie dociera.
> p.psycholog stwierdzila ze to wszystko teraz zalezy od nowej pani czy
> zdola go wciagnac w grupe i musi teraz dzieci posylac w kierunku kacpra.
PO pierwsze - nie okłamuj go - dzieci jakimś 6.
zmysłem czują, że cos nie gra. Po 2. - zastanów
się czy musisz go wysyłać do przedszkola. Sa
dzieci, którym naprawdę jest tam trudno z róznych
powodów - od nieprzyjemnej atmosfery, poprzez inna
kuchni, do "złego" zapachu mydła. Ja byłam takim
dzieckiem. Każdy pobyt w przedszkolu kończył się
po kilku dniach zap. oskrzeli - nienawidziałam
przedszkola. Na szczęście rodzice sobie w końcu
odpuścili i mi się odwlekło do zerówki. zerówke
juz łatwiej było znieść starszemu dziecku.
Po 3. nie zmieniaj go na siłę - dzieci są rózne -
jedne przebojowe i łatwo nawiązujące kontakty -
inne zamkniete w sobie, czekajace az ktos je do
zabawy zaprosi. mam w domu takie dwa rózne
egzemplarze i nie da sie ich traktowac tak samo.
Spróbuj zaakceptowac to, że on sie tam źle czuje i
pomyśl czy nie mógłby zostawac w domu z siostrą.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-04-13 12:09:04
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...
> Spróbuj zaakceptowac to, że on sie tam źle czuje i pomyśl czy nie mógłby
> zostawac w domu z siostrą.
tego osobiscie bym nie polecała (chyba ze czesto powaznie
choruje),bedzie problem z zerówką gdzie dzieci beda sprytniejsze i
bystrzejsze nie mądrzejsze od niego.
pogadaj z pania i popros o wciaganie go do zabaw oraz chwalenie ,sama
chwal go i unikaj krytki ,złe występki przemilcz.
klamstwo z siostra to tez było błąd .
moze na poczatke kilka godzin do zupki ew. drugiego dania -powiedz ze
musi zjejsc 2 dani bo pojdziecie na spacer i bedzie głodny -drobne
upomniki ,niespodzianki wskazane.
stopniowo wydłużaj czas przychodzenia.
duzo zalezy od pani .
p.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2005-04-13 12:17:43
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...Użytkownik "pamana" <p...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d3j1sb$tcq$1@news.dialog.net.pl...
> tego osobiscie bym nie polecała (chyba ze czesto powaznie
> choruje),bedzie problem z zerówką gdzie dzieci beda sprytniejsze i
> bystrzejsze nie mądrzejsze od niego.
Ja rozwiązałam ten problem bardzo prosto - córa poszła do zerówki, w której
były głównie dzieci nie chodzące do przedszkola ;)
A wcześniej zapisałam ją na zajęcia, gdzie miała kontakt z dziećmi: może być
to angielski, u nas była to świetnie prowadzona przez siostry zakonne
religia :)
> duzo zalezy od pani .
Tu masz całkowitą rację. :)
Pozdrawiam
Jola Emilka (9,5 l) Piotruś (5 l)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2005-04-13 12:22:45
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...
Użytkownik "Szsz" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:d3ivus$6i9$1@nemesis.news.tpi.pl...
> kacper ma obecnie 4 lata.
Ja bym na razie odpuscila to przedszkole. Z doswiadczenia wiem, ze na sile
ciezko cos zdzialac. Jesli to mozliwe zostawilabym go z opieknuka i
siostrzyczka w domu a od wrzesnia poszukala jakis zajec popoludniowych dla
dzieci. Sa takie organizowane czesto w domach kultury czy np w Ymce (tak jak
w Gdyni). Jesli syn ma problem z kontaktami z rowiesnikami to rzucajac go
na gleboka wode (IMO oczywiscie :)) poglebia sie problem. W czasie jakis
zajec populudniowych poczatkowo bedziesz mogla byc z nim a potem powoli gdy
zauwazysz, ze jest dobry kontakt z dziecmi bedziesz sie mogla wycofywac. Moj
Michal jest obecnie zagorzalym przedszkolakiem a jeszcze 1,5 roku temu samo
slowo przedszkole powodowalo u niego dreszcze. Wypisalam go z przedszkola
(rowniez z powodu chorob) i postapilam tak jak opisalam wyzej.
Pozdrawiam,
Ola, Michal 5,10 lat i Anusia 2 latka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2005-04-13 12:48:50
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...On 2005-04-13 13:26:52 +0200, Szsz <s...@p...onet.pl> said:
> Jednak kacper ostatnio mi wyznal ze on boi sie dzieci i boi sie ze
> zrobia mu krzywde i ten placz rano to nie jest wcale to ze on bedzie za
> mna tesknil tlko on sie boi poprostu dzieci.
> nie wiem co mam o tym myslec.
Jak zawsze są dwie szkoły (otwocka i falenicka? ;-). A tak naprawdę tyle szkół
co zainteresowanych. Pewnie też uzasadnienia naukowe znalazłyby się dla
skrajnie różnych przypadków.
Możesz więc:
- dopuścić i zostawić go w domu z opiekunką.
Konsekwencje zapewne znasz.
Możesz też:
- posłać córeczkę do żłobka.
Albo:
- cierpieć mięknąc i obiecując z dnia na dzień nowe pociechy i
wymyślając nowe sposoby wykazania mu, że nie jest pokrzywdzony
w stosunku do siostry.
Ale faktem jest, że z jego punktu widzenia jest pokrzywdzony. I
wcześniej czy później,
wyjdzie na jaw, że siostra nie chodzi do żłobka. Kto wie, czy on tak
narawdę już tego nie wie.
Wystarczy jakieś wasze zdanie rzucone przy nim nieuwanie a dotyczące
dnia siostrzyczki
i mały na pewno skojarzy.
No i tu masz pierwszy problem, który masz do rozwiązania. Trzeba
dziecku powiedzieć
prawdę, bo wcześniej czy później wyjdzie ona na jaw i na czym oprze swiją wiarę
jeśli nie będzie mógł jj oprzeć na tym o czym zapewniają go rodzice.
Możesz małą rzeczywiście
posłać do żlobka. Możesz powiedzieć, że siostra do żłobka nie chodzi.
Nie wiem tylko
co odpowieszna pytanie "a dlaczego nie chodzi?" bo na pewno takie padnie.
Drugi konkretny problem, to jego niechęć do przedszkola.
A trzeci to trudności w asymilacji w grupie.
Nie podam Ci ryby, nawet nie wędkę, ale spróbuję pokazać jak ja złowiłam.
Miałam sytuację dokładnie taką samą (nie wiem jaką masz różnicę wieku pomiędzy
dziećmi - ja niecałe dwa lata).
Piotruś zaczął chodzić do przedszkola w maju, kiedy Agusia skończyła
roczek (on miał
wtedy niecałe trzy latka). Kiedy go zapisywałam był zachwycony i nie
chciał wyjść
z grupy. Bardzo mu się tam spodobało .... ale ... do pierwszego dnia
kiedy miał zostać.
Nagle płacz, rozpacz i nienienie.
Całowałam, tuliłam, pokazywałam dobre strony oraz uświadamiałam, że
zapisaliśmy się
i że teraz już jest przedszkolakiem i że do przedszkola chodzi. Nie
było dyskutowania
czy pójdzie. Nigdy nie miałam wątpliwości, że pójdzie. Po prostu to
była naturalna kolej rzeczy
- chodzimy do przedszkola. Było koszmarnie. Piotruś płakał całymi
dniami. Mnie serce pękało
ale wiedziałam, że jeśli teraz zmienię zdanie, to będzie dla niego
jasnym sygnałem, że jak
odpowiednio zapłacze, to mama choćby pokazywała nie wiem jak twardą
minę - zmięknie
i zrobi to co on chce.
Nie zmiękłam.
W pewnym momencie stwierdziłyśmy z Panią (z która byłam w stałym kontakcie), że
on płacze tak ... zwyczajowo. Po prostu Piotruś płacze, przyzwyczaił
się do tego.
Do tego też, że Pani go pociesza i wpadłyśmy na pewien pomysł, o którym lata
temu tu zresztą pisałam. Ogłosiłyśmy dla niego konkurs, na niepłakanie.
Jako zadanie
konkursowe miał wyznaczone trzy dni bez płaczu. Codziennie na koniec
dnia spotykaliśmy
się we trójkę i z wieką pompą Pani ogłaszała wynik. Oczywiście w ciągu
dnia Pani
przypominała o konkursie. Zaznaczyłyśmy, że to mają być tylko trzy dni
i kopara jego.
Pierwszy dzień nie był całkiem bez płaczu, ale we trójkę uznaliśmy go
za zaliczony, bo jednak
Piotruś zapłakał tylko troszkę. Pewnie sukces pierwszego dnia zachęcił
go, bo następne dwa
dni były już zupełnie bez płaczu. Na koniec była koparka i ... okazało
się, że Piotruś zapomniał,
że w przedszkolu się płacze. Tak jak sądziłyśmy - on wpadł wrutynę,
którą należało jakoś przerwać.
Nie sugeruję, że masz zrobić tak samo, bądź chodźby podobnie, ale ważne
jest, aby uwagę
dziecka związaną z przedszkolem skierować na inne tory, niż na fakt, że
nie chce tam zostać.
U nas było to skupienie uwagi na koparce ;-)
Zresztą, potem wielokrotnie stosowałam podobne kierowanie uwagi na inne tory.
To wysyłałam go do przedszkola z misją aby wypytał Panią o ... jakieś
zagadnienie ;-)
To żeby opowiedział Pani co robił na ostatniej rodzinnej wycieczce. To szedł
z misją opowiedzenie kolegom co to nowego właśnie szczególnego mu
się wydarzyło. I to działało. Kroczek po kroczku dziecię mi się wciągało.
Potem był dokładnie ten sam problem, który Ty masz - Piotrek nie
widział kolegów.
Przez pierwszy rok nie znał ich imion i nie bawił się z nikim. Co
robiłam ... o matko ...
na uszach stawałam. Zaczepiałam go i pytałam, o kto to ten w czerwonej
czapce. Ma siostrę.
Zapraszałam kolegów do domu. Bywałam w przedszkolu i uczestniczyłam w
życiu grupy.
Dzieci z grupy Piotrka już za mną łaziły i życia osobistego mi się
zwierzały ;-)
Ale ... chłopie mi się wyrobiło.
W drugiej grupie zaczął odróżniać kolegów od ściany. W trzeciej, zaczął
mieć kumpli.
Takich z własnej inicjatywy a nie takich co to mama zaprosiła. A teraz
...? Jakieś konszachty
tajemne. Sprawy których mamie się nie mówi. Kumple tu, kumple tam. Do
przedszkola biega
z językiem na brodzie i jest jednym z bardziej towarzyskich dzieci w
grupie. Idzie mu doskonale
i już nie pamięta czasów (zresztą nigdy tego nie przypominam ;-) że na
początku był głównie
płacz.
Wiele też dało to, że jego siostra, jako niezwykle rezolutna i
wyrośnięta poszła wprost za nim, rok
wcześniej do przedszkola. Teraz Piotruś jest w zerówce a Aga w trzeciej grupie.
Jak widzisz ... długą drogę przeszliśmy, ale czuję się w pełni
usatysfakcjonowana tym
co osiągnęliśmy. Jak patrzę na radosnego szczypiora, to mi się łzy
wzruszenia kręcą w oku
bo przyznam, że bardzo martwiłam się o jego społeczną przyszłość.
Jeszcze napiszę Ci co mi ułatwiło całą tę pracę - uwierzyłam, że to co
robię robię dobrze. Nie
rozklejałam się nad płaczącym Piotrusiem dając mu z drugiej strony tyle
wsparcia i tylko
potrafiłam. Nie zastanawiałam się nawet, czy może by tak zrezygnować z
przedszkola.
Wiedziałam, że jak zrezygnuje teraz, to potem będę przechodziła tą samą drogę.
Nie wiem na ile Wy jesteście do nas podobni i na ile pomoże Ci to co
napisałam, ale ...
poczytać nie zaszkodzi.
Jedno jest pewne - musisz mieć oczy szeroko otwarte CAŁY CZAS i cały
czas być czujna.
Patrzeć co Ty możesz zrobić aby go rozwijać w oczekiwanym kierunku. Nie
będzie łatwo.
Nic nie stanie się samo (to znaczy ... może i się stanie ale ja na to
nie liczyłam).
Pozdrawiam,
Nela (wyrodna ... nieugięta matka)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2005-04-13 12:51:11
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...On 2005-04-13 13:59:08 +0200, "Mermaind" <j...@o...pl> said:
> Ja tak zrobiłam z moją czterolatką (prawie pięciolatką). Wypisałam ją z
> przedszkola. Nawet miałam doła i się żaliłam na liście, że mam jakieś
> aspołeczne dziecko. Po roku siedzenia w domu z bratem poszła do zerówki.
> Zero płaczu, świetnie się dogadała z dziećmi. Więcej nawet - w zerówce miała
> inne oblicze niż w domu: samodzielna, odważna, przebojowa dziewczyna :)
> Teraz chodzi do szkoły, radzi sobie nieźle, tylko czasem ubolowa nad
> młodszym bratem, że jest zbyt ugodowy i "w szkole zginie" ;)
Jak widzicie, szkoła inna (niż ta co to przed chwilą na tonach papieru
wypociłam)
efekt równie dobry ... :-)
Pozdrawiam,
Nela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2005-04-13 19:11:23
Temat: Re: problemy 4 letniego przedszkolaka...misiczka napisał(a):
[ciach reszta]
>
> A dlaczego nie zostawisz go w domu z młodszą siostrą pod opieką niani?
>
nie chce go zostawiac z opiekunka poniewaz on bardzo dokucza siostrze.
zabiera jej doslownie wszystko co ona tylko wezmie do raczki, w ogole
nie uwaza, wjezdza na nia autkiem itp..
nie pomagaja prosby, tlumaczenia, kary....NIC
W tej chwili podpatrzyl zachowania niektorych dzieci z grupy a Kacperek
jest bacznym obserwatorem wiec jak sie napatrzy to potem wyrzywa sie na
siostrze.
rozmawialam o tym z p. psycholog i mowila ze on to robi w domu dlatego
ze w przedszkolu boi sie "podskoczyc" do innych.
a po 2 zarabiam tylko najnizsza krajowa (nie cale 600 zl wiec nie stac
mnie na opiekunke dla 2 dzieci, (przedszkole taniej wychodzi)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |