Data: 2008-05-15 13:37:56
Temat: ratujmaluchy.pl
Od: "JerryKeey" <n...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Szkoła za ciasna dla maluchów
Z Karoliną i Tomaszem Elbanowskimi, rodzicami, którzy zainicjowali protest
przeciwko planowanej reformie edukacji, rozmawia Magdalena Jezierska
Minister chce zrównania z Europą, ale nas na to po prostu nie stać.
Są Państwo przeciwni planom minister Katarzyny Hall, dlaczego? Sześciolatki
nie powinny chodzić do szkoły?
Tomasz Elbanowski: Nie o to chodzi, przecież wszystkie sześciolatki już
teraz uczą się. Mamy obowiązkowe zerówki, niektóre w przedszkolach, inne w
szkołach. Dzieci przygotowywane są tam do nauki w szkole.
Karolina Elbanowska: Jestem mamą i patrzę na świat oczami moich dzieci.
Jeśli chcemy do szkoły posłać młodsze dzieci, to powinna to być placówka
przystosowana do możliwości i umiejętności człowieka, który ma metr wzrostu.
Tymczasem przykłady szkolnych zerówek pokazują, że nie ma w nich
odpowiednich pomocy dydaktycznych, mebli, przystosowanych toalet. Dzieci nie
czują się tam ani swobodnie, ani bezpiecznie.
Ministerstwo Edukacji obiecuje, że w roku szkolnym 2009/2010 wiele się
zmieni. Zmodernizowane będą pomieszczenia, wprowadzony będzie nowy program
nauczania początkowego. Czy to Państwa nie przekonuje?
T.E.: Minister Hall zapewnia, że wszystko będzie gotowe, uważam jednak, że
to nierealne. Podobne zdanie ma wiele osób pracujących w oświacie. Mieszkamy
w Legionowie i znamy nasze miasto. Dziś w zerówkach szkolnych jest zaledwie
garstka dzieci, a już z braku miejsca mają zajęcia na dwie zmiany, do
łazienki chodzą całą grupą pod opieką nauczyciela. Co będzie, jeśli za rok
trafią tam dwa roczniki na raz? Będą chodzić do szkoły na godzinę 19.00?
K.E.: Do tego dochodzą kłopoty z kadrą, której już teraz jest za mało, bo
nauczyciele rezygnują z pracy z powodów finansowych. W budynkach szkolnych
nie ma też możliwości oddzielenia młodszych dzieci od starszych. Nie trzeba
wielkiej wyobraźni, żeby zrozumieć, że mając tylko rok i ograniczone środki
nie przygotujemy szkół do przyjęcia maluchów. Trzeba pamiętać, że Legionowo
to dość bogata gmina. Co ze szkołami w uboższych częściach kraju? Tam
sytuacja będzie jeszcze gorsza.
T.E.: Minister chce zrównania z Europą, ale nas na to po prostu nie stać.
Dostosowanie polskich szkół do standardów zachodnich wymagałoby olbrzymich
pieniędzy, których nie ma dla nauczycieli, a co dopiero na budowę
wydzielonych stref dla sześciolatków.
Poza problemami z dostosowaniem szkół widzą Państwo jeszcze jakieś
zagrożenia wynikające z posłania sześciolatków do pierwszej klasy?
T.E.: Przede wszystkim w jednej klasie znajdą się dwa roczniki dzieci,
sześcio- i siedmioletnie. Między niektórymi będzie prawie dwa lata różnicy,
jak wobec tego przygotować program zajęć? Podwójna liczba dzieci w pierwszej
klasie podstawówki przełoży się na kłopoty w kolejnych etapach edukacji,
zmniejszy np. szanse na dostanie się do dobrego liceum lub na studia.
Resort twierdzi, że rodzice w pierwszych latach reformy będą mogli wybrać,
czy chcą posłać dziecko do szkoły, czy jeszcze do przedszkolnej zerówki.
T.E.: Jestem przekonany, że jeśli reforma wejdzie w życie, w wielu
miejscowościach rodzice sześciolatków nie będą mieli wyboru. Samorządy mogą
nie chcieć jednocześnie finansować budowania zerówek w szkołach i
utrzymywania zerówek w przedszkolach, zwłaszcza w tych gminach, gdzie w
przedszkolach brakuje dziś miejsc. Widać to wyraźnie w Warszawie, czy
Gdańsku, gdzie władze lokalne już próbują likwidować przedszkolne oddziały
dla sześciolatków.
Jak, Państwa zdaniem, powinna być przeprowadzona ta reforma?
T.E.: Sama idea nie jest zła. Złe są pośpiech i życzeniowe myślenie, że
wszystko będzie dobrze i jakoś się ułoży. Niech ministerstwo najpierw
przeznaczy pieniądze na przygotowania, zostawi czas na zmiany, a potem
skontroluje szkoły, czy już są gotowe. Każde inne rozwiązanie to eksperyment
na małych dzieciach. Wszystkich rodziców, którzy podzielają to zdanie,
zapraszamy na naszą stronę internetową ratujmaluchy.pl.
Dziękuję za rozmowę.
|