Data: 2008-05-27 11:31:44
Temat: Re: ratujmaluchy.pl
Od: Lukasz Kozicki <R...@v...cy.invalid>
Pokaż wszystkie nagłówki
Carol napisał/wrote dnia/on 2008-05-26 21:08:
> Użytkownik "Lukasz Kozicki" <R...@v...cy.invalid> napisał
>> kpić z troski rodziców o młodsze dzieci.
> Zaraz tam troski, toż to zwyczajne histerie są. Zerówka jako taka jest
> obowiązkowa od kilku lat, w szkołach istnieje od kilkudziesięciu, więc hasło
> "ratuj maluchy" w odniesieiniu do sześciolatków w szkołach brzmi conajmniej
> śmiesznie.
Wcale nie uważam, by brzmiało to śmiesznie. Mam dziecko, obecnie w
2. klasie. Z obserwacji koleżanek z jej klasy - dzieci które chodziły
do zerówki w przedszkolu lepiej sobie radzą w grupie od tych które
były w zerówce prowadzonej przez szkołę. Sądzę, że to między innymi
kwestia lepszej integracji, może lepszego podejścia przedszkolanek,
ale to tylko moje domysły. Argumenty o rozmiarach mebli już były.
Natomiast głównym problemem z początkowym nauczaniem nie jest
zapędzenie dzieci do szkoły - tylko to, że na terenach wiejskich
większość dzieci w ogóle nie chodzi do przedszkoli, co potem
odbija się na ich wynikach. Gdyby naprawdę chodziło o dobro
dzieci, należałoby się skupić na zwiększeniu na tych terenach
odsetka dzieci chodzących do przedszkoli i poprawienie efektywności
ich nauczania.
Ponieważ mam jednak bliskiego znajomego, który "siedzi w temacie":
trochę sobie z nim na ten temat porozmawiałem. Był on przez kilka
lat dyrektorem przedszkola, obecnie pracuje w firmie wydawniczej
produkującej (to właściwe słowo) podręczniki szkolne. Nie dość że
potwierdził on moje obserwacje dotyczące przygotowania dzieci w
przedszkolach do nauki, ale wręcz uważa, że w tym zamieszaniu - o
dobro dzieci nikt zupełnie nie dba. Sądzi on, że obecna sytuacja
jest efektem nacisków lobbystów z branży w której teraz pracuje,
a chodzi - o co by innego - o pieniądze. Z rzeczy o których można
głośno mówić - na ostatnich poważnych zmianach w kształceniu w
Polsce kilka firm wydawniczych wyrosło na prawdziwych finansowych
potentatów. I nie przypadkiem co roku rodzice muszą kupować nowy
komplet podręczników. Można więc sądzić, że w tych zmianach chodzi
głównie o nasze (tj. rodziców) pieniądze.
Pozdr,
--
ŁK
|