| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2006-06-21 20:05:19
Temat: rodzicePo wielu latach wreszcie doszlo do mnie jakie sa powody niektorych moich
bardzo uporczywych wad: otoz powodem sa moi rodzice.
Zawsze bylam bezproblemowym dzieckiem: w szkole najlepsze oceny, wszystko co
ja sobie wymyslilam udawalo mi sie osiagnac, dostalam sie do najlepszego LO
w miescie, do najlepszej klasy, swiadectwo maturalne z paskiem, wymarzona
uczelnia, totalny brac problemow ze studiowaniem, wszystko sobie zalatwiam
sama, oni nigdy nie musieli i nie musza sie martwic o mnie ze sobie nie
poradze, ze o czyms zapomne. Jak mialam byc w domu o 21.00 to bylam zawsze
10 min wczesniej. Idealne posluszenstwo, nigdy nie klamalam etc.
No i wlasnie... i w tym tkwil chyba moj najwiekszy blad. Bo mam wrazenie ze
wlasnie ten calkowity brak problemow ze mna powodowal ze oni zawsze
probowali sobie jakies problemy znalezc. Jak mialam byc o 24.00 w domu w
wieku 21 lat i spoznilam sie 10 min to mialam awanture na calego. I nie to
ze oni nie wiedzieli co sie ze mna dzieje, bo dokladnie wiedzieli gdzie ide,
z kim ide, ze wracam autem a nie sama noca. Mam wrazenie ze to bylo takie
czepianie sie dla zasady. Kiedys skas wrocilam za pozno (choc nie mialam
limitu czasu-ale oni stwierdzili potem ze to za pozno) i powiedzialam im
grzecznie gdzie bylam i co robilam zeby sie nie martwili to za to mi
dowalili szlabanem. Jakbym sklamala to prawdopodobnie nic by mi nie zrobili.
Jednym slowem - karanie dziecka za prawdomownosc. Inni kombinowali i dobrze
na tym wychodzili, a ja mowilam prawde i zawsze obrywalam.
Ale nie o to mi w tym wszystkim chodzi. Moim najwiekszym problemem jest to
ze teraz gdy juz jestem dorosla widze ze oni poprostu mnie nie akceptuja
jako osobe z uczuciami i wlasnym zdaniem. Odkad tylko pamietam zawsze
krytykowali muzyke ktora slucham (do dzis mam przez to opory, gdy puszczam
muzyke panicznie sie boje ze ktos zaraz przyjdzie i powie "wylacz to g..."),
zawsze dawali mi do zrozumienia ze nie powinnam sie wypowiadac przy innych
doroslych bo jestem dzieckiem i moje wypowiedzi sa smieszne i zenujace
(dlugo walczylam z tym zeby sie przelamac i bronic swojego zdania wsrod
innych ludzi) i to wlasnie oni, a nie dzieci w szkole, mi dali do
zrozumienia ze mam nadwage i ze to jest zle, podczas gdy wsrod rowniesnikow
bylam akceptowana jako "normalna" (przez co przestalam akceptowac swoj
wyglad, zaczely sie kompleksy etc i choc dzis nie mam problemow z nadwaga
ciagle mam krytyczna ocene wlasnego ciala). Moje reakcje na niektore rzeczy
byly czesto uwazane jako przesadne, albo wrecz nieodpowiednie (bo czasami
bylam za wrazliwa, a czasami wrecz przeciwnie) i co istnieje do dzis -
staraja sie hamowac moje emocje poprzez ciagle powtarzanie " tylko nie
krzycz, tylko nie takim tonem " podczas gdy ja naprawde normalnie mowie i
nie rozumiem dlaczego jak np jestem na cos zla to dlaczego nie moge tego
wyrazic? Ostatnio za kazdym razem jak im cos mowie jak cos widze z mojej
strony to slysze, ze jestem dziwna. Powoli nie umiem tego zniesc. Mam
wrazenie ze oni poprostu nie zauwazaja moich potrzeb, nie widza we mnie
doroslej osoby tylko ciagle mnie traktuja jak dziecko, ktore ma siedziec
cicho i sluchac rodzicow cokolwiek oni nie powiedza.
Zawsze krytykowali i kazali mi zrywac z chlopakiem gdy mialam jakiegos. I
nie pomagaly prosby zeby przestali mi tak mowic, bo mnie to rani, ze jest mi
tak strasznie zle jak oni mi tak mowia. I tak slyszalam to kolejny i kolejny
raz. Jak do mnie przychodzila jakas znajoma osoba to od razy bylo
przepytywanie kto to jest, jak sie nazywa, skad jest, kim sa jego/jej
rodzice itp. Efekt - nie sprowadzalam nikogo do domu, do mnie nigdy nikt nie
przychodzil, bo nie mialam ochoty wysluchiwac tego wszystkiego.
Mecza mnie porownania do innych, ciagle "dlaczego nie zrobisz tego co ten
albo ten..", nie widza w ogole ze ja mam inne plany w zyciu, ze mam jakas
sciezke po ktorej ide i na koncu jakis cel, a za nim kolejny i ze chce to
robic po swojemu a nie jak wiekszosc czy jacys ich znajomi.
Dzis mam 23 lata. Za kazdym razem jak zaczynam rozmowe z nimi o tym zeby
zaczeli postrzegac moje potrzeby, ktore mniej wiecej zamykaja sie w tym zeby
potrafili mnie wysluchac i zrozumiec ze jestem inna niz jakis ich model,
ktory sobie wymyslili, konczy sie to awantura i slysze ze jestem dziwna.
A w nawale nauki, tempa jakie sobie narzucam i miliona rzeczy ktore robie
aby w przyszlosci zbierac z tego owoce, zaczynam tego powoli nie
wytrzymywac, zaczynam miec problemy z ludzmi w moim otoczeniu, bo sie coraz
bardziej izoluje bo przez to wszystko co slyszalam do moich rodzicow wydaje
mi sie ze ja nigdy nie mam nic ciekawego do powiedzenia, ze jestem inna niz
wszyscy, ze nie warto w ogole przebywac z innymi ludzmi. Jestem ponurym
czlowiekiem, ktory sie malo odzywa i jeszcze mniej sie usmiecha.
Caly czas pracuje nad soba i walcze ze wszystkim co slyszalam od nich przez
te lata, ale ciezko jest zniszczyc cos w sobie co zakielkowalo w
dziecinstwie i jest do teraz podlewane przez rodzicow.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2006-06-21 20:22:36
Temat: Re: rodzice
Użytkownik "Małgorzata" <a...@C...TO.dwd.eu> napisał w wiadomości
news:e7c8q2$i0c$1@news.onet.pl...
> Po wielu latach wreszcie doszlo do mnie jakie sa powody niektorych moich
> bardzo uporczywych wad: otoz powodem sa moi rodzice.
Po pierwsze dziękuję, że to napisałaś, bo moja córka ma 5 lat, a ja
popełniam kilka błędów takich jak Twoi rodzice i czytając to czułam się
jakby pisała to moja dorosła córka. Staram się coś z tym robić, czytam różne
podręczniki o wychowywaniu dzieci i staram się nie popełniać błędów, ale nie
da się! Czułam się kiedyś podobnie jak Ty, mój tata podobnie "motywował"
mnie do wszystkiego jak Twoi rodzice. I zmartwię Cię - mimo, że wielokrotnie
czułam to co Ty teraz, ja sama jako matka powielam ten schemat. Walczę z tym
jak mogę, ale to jest silniejsze ode mnie.
Po drugie proponuję się uniezależnić. Ja w wieku 19 lat podjęłam decyzję o
zmianie miejsca zamieszkania i znalazłam pracę w Krakowie. Wyjechałam, potem
skończyłam studia i teraz spoglądam na to jak przez mgłę. Tylko martwią mnie
teraz te moje zachowania, o których pisałam wyżej :(
Pozdrawiam
Teli.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2006-06-21 20:47:40
Temat: Re: rodzice>(...) Po drugie proponuję się uniezależnić.
Po LO podjelam decyzje ze nie bede studiowac w miejscu zamieszkania, wlasnie
dlatego zeby przestali mnie tak traktowac. Studiuje w Krakowie, ponad 100 km
od miejsca gdzie sa moi rodzice, jednak czasami do nich przyjezdzam. Jedyne
co sie zmienilo na plus to fakt ze na moim drugim roku juz nie kazali mi byc
najpozniej o 23.00 w domu...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2006-06-21 21:05:57
Temat: Re: rodzice
Użytkownik "Małgorzata" <a...@C...TO.dwd.eu> napisał w wiadomości
news:e7cb9h$q3g$1@news.onet.pl...
> >(...) Po drugie proponuję się uniezależnić.
>
> Po LO podjelam decyzje ze nie bede studiowac w miejscu zamieszkania,
> wlasnie dlatego zeby przestali mnie tak traktowac. Studiuje w Krakowie,
> ponad 100 km od miejsca gdzie sa moi rodzice, jednak czasami do nich
> przyjezdzam. Jedyne co sie zmienilo na plus to fakt ze na moim drugim roku
> juz nie kazali mi byc najpozniej o 23.00 w domu...
>
Oprócz imienia (jeśli nick to Twoje prawdziwe imię) łączy nas też Kraków, no
i podobne podejście rodziców. Tyle, że ja jestem ich drugim dzieckiem i
jeśli chodzi o godziny powrotów do domu to moja siostra utorowała mi drogę.
Zmierzam do tego, że kiedyś docenisz swoich rodziców, tak jak ja teraz. Boli
mnie tylko to, że odnajduję w sobie te cechy, które kiedyś tak mi u nich
przeszkadzały. Zdumiewające jest jak ludzie upodabniają się do swoich
rodziców, nie tylko wizualnie :)
Powodzenia
Teli.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2006-06-22 08:03:45
Temat: Re: rodziceMałgorzata napisał(a):
> Po wielu latach wreszcie doszlo do mnie jakie sa powody niektorych moich
> bardzo uporczywych wad: otoz powodem sa moi rodzice.
Dobrze, że to zauważyłaś. Wiele dziewczym żyje w toksycznych
rodzinach ale nie potrafią zrozumieć, iż jest to powodem ich
problemów, zwalają wszystko na zły los albo świat zewnętrzny.
Gratulacje, że wyjechałaś z domu. Po studiach nie wracaj do niego.
Nie jesteś małą dziewczynką, której można coś kazać, coś
narzucać. Za każdym razem, gdy udwodnisz im swoją samodzielność,
zaczną odczuwać do Ciebie szacunek, a do tej pory chyba tego nie
było.
Pozdrawiam,
M.U.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2006-06-22 08:52:03
Temat: Re: rodziceWitam!
Ja co prawda nie bylem nigdy w takiej sytuacji jak Ty... ale wiem jedno, ze
po prostu musisz mimo wszystko ich o tym poinformowac, ze cos jest nie tak i
wpraowadzic maly szantaz. Moze zrobisz to w sposob analogiczny do mnie... Ja
co prawda nie mam najgorszych rodzicow, ale odkad pamietam, to zawsze gdy
bylem w LO to bardzo, bardzo czesto pogniewany szczegolnie z mama. Czesto
nie pasowalo jej chyba kim do konca jestem, ani moj charakter i nastawienie
do zycia. W szkole zawsze bylem porownywany do starszej siostry, choc mimo
iz zawsze bylem jednym z najlepszych uczniow w klasie, to jednak nigdy nie
mialem takich wynikow jak moja ona. Zawsze klocilem sie z rodzicami o
wszystko i nienawidzilem juz mojego domu. Gdy wyjechalem na studia juz bylo
troche inaczej, nie widywalem sie z nimi czesto i rodzice zaczynali tesknic,
dzwonic czesto i gdy ich odwiedzalem to byli zupelnie inni ludzie. Ale i do
tego sie przyzwyczajali i czasami i po moich powrotach zaczynalo byc jak
dawniej.... To po prostu ja sam ustalilem zasady... Po prostu nie pojawialem
sie na dlugo w domu... Rodzice tesknili, dzwonili pytali co tam u mnie i czy
wpadne na weekend do domu... Ja na to odpowiadalem, ze nie wiem, bo nie chce
mi sie znowu wysluchiwac jaki to ja do niczego jestem i znowu sie klocic o
wszystko.... i dalej nie przyjezdzalem... Zaczeli mnie prosic bym
przyjechal, bo chcieli by sie ze mna zobaczyc... No to pojechalem.... I bylo
zupelnie inaczej, dzisiaj tez jest juz zupelnie inaczej. Rodzice wiedza, ze
ich kocham, za to, ze sa moimi rodzicami, ale dokladnie wiedza, ze po za
swietami, czestosc moich odwiedzin nie zalezy od tego kim oni dla mnie sa,
ale JACY sa.... A chca bym przyjechal czasami do nich, bo przeciez mnie
kochaja, tak jak chyba wszyscy rodzice - tylko czasami 'forma' w jaki to
okazuja jest conajmniej nieodpowiednia...
Ja uwazam, ze gdy sie juz jest pelnoletnim, to moim zdaniem trzeba sprawic,
by rodzice tez ponosili jakies konsekwencje swoich czynow, bo tak do konca
zycia beda zyc w obledzie, ze to co robia jest w 100% sluszne i za kazdym
razem grzecznie ich wysluchujac i nic nie zmieniajac, nigdy nawet sie nie
zastanowia nad swoim postepowaniem....
Pozdrawiam
Nothingman
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2006-06-22 08:58:03
Temat: Re: rodzice"Księżniczka Telimena" <b...@m...pl> napisał w wiadomości
news:e7ccfv$24d$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Zmierzam do tego, że kiedyś docenisz swoich rodziców, tak jak ja teraz. Boli mnie
tylko to, że odnajduję w sobie te cechy, które
> kiedyś tak mi u nich przeszkadzały. Zdumiewające jest jak ludzie upodabniają się do
swoich rodziców, nie tylko wizualnie :)
Oczywisty dowód na siłę warunkowania - stwierdzą niektórzy.
Zapatrzenie się, świadome i nieświadome powielanie zachowań...
Oczywisty dowód na siłę wrodzonych, genetycznie zaprogramowanych
skryptów - napiszą inni. "Nie chcę tego, walczę z tym, ale samo to
ze mnie wyłazi..."
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2006-06-22 14:23:42
Temat: Re: rodzicena_onet_pl; <e7dm33$jod$1@news.onet.pl> :
> "Księżniczka Telimena" <b...@m...pl> napisał w wiadomości
> news:e7ccfv$24d$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> > Zmierzam do tego, że kiedyś docenisz swoich rodziców, tak jak ja teraz. Boli mnie
tylko to, że odnajduję w sobie te cechy, które
> > kiedyś tak mi u nich przeszkadzały. Zdumiewające jest jak ludzie upodabniają się
do swoich rodziców, nie tylko wizualnie :)
>
>
> Oczywisty dowód na siłę warunkowania - stwierdzą niektórzy.
> Zapatrzenie się, świadome i nieświadome powielanie zachowań...
>
> Oczywisty dowód na siłę wrodzonych, genetycznie zaprogramowanych
> skryptów - napiszą inni. "Nie chcę tego, walczę z tym, ale samo to
> ze mnie wyłazi..."
A Ty nadal nic nie kumasz, bo marzy Ci się "czysta, jednoznaczna i
prosta" nauka o psychice człowieka. Geny dają pewne
mechanizmy/predyspozycje, warunkowanie/środowisko/zdarzenia je
"odkrywają" i/lub kształtują w określone zachowania "zewnętrzne".
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2006-06-22 21:15:53
Temat: Re: rodziceMałgorzata:
> Po wielu latach wreszcie doszlo do mnie jakie sa powody niektorych
> moich bardzo uporczywych wad: otoz powodem sa moi rodzice.
> [...]
Brak milosci implikuje toksycznosc relacji - dotyczy to przede wszystkim
twoich rodzicow, ale takze i ciebie.
Widzialbym twoja role w uswiadomieniu (niekoniecznie ezposrednio)
rodzicom konsekwencji braku milosci jaki serwuja zarowno sobie jak
i tobie...
ale aby to osiagnac sama musialabys byc "bez skazy", bo inaczej bedzie
porazka.
W pewnym sensie miec takich rodzicow jak [obecnie] ci twoi, to taki
troche obciach niestety jest, a to jest rzeczywiscie smutne dosc i
ponure.
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2006-06-23 07:33:01
Temat: Re: rodziceUżytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:e7e95m$ic7$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> Oczywisty dowód na siłę warunkowania - stwierdzą niektórzy.
>> Zapatrzenie się, świadome i nieświadome powielanie zachowań...
>>
>> Oczywisty dowód na siłę wrodzonych, genetycznie zaprogramowanych
>> skryptów - napiszą inni. "Nie chcę tego, walczę z tym, ale samo to
>> ze mnie wyłazi..."
>
> A Ty nadal nic nie kumasz, bo marzy Ci się "czysta, jednoznaczna i
> prosta" nauka o psychice człowieka. Geny dają pewne
> mechanizmy/predyspozycje, warunkowanie/środowisko/zdarzenia je
> "odkrywają" i/lub kształtują w określone zachowania "zewnętrzne".
Ty mi teraz powiedz, o co my właściwie kruszymy kopie?
Przecież twierdzę dokładnie to samo. Człowiek ma bardzo
mało "czystych", gotowych/instynktownych wzorców zachowania
czy umiejętności. Jedną z nich jest umiejętność nabywania
umiejętności. Brzmi dziwacznie, ale to najprawdziwsza pod
słońcem prawda. Od jakiejś działającej struktury trzeba przecież
zacząć. Bardziej namacalnym i oczywistym faktem jest wrodzona
umiejętność ssania, skądinąd całkiem skomplikowana czynność,
wymagająca zsynchronizowanego działania co najmniej
kilkudziesięciu mięśni. Nie powiesz mi chyba, że osesek musi
się tutaj czegokolwiek uczyć? Mógłby przypadkiem umrzeć
z głodu, zanim by się czegokolwiek nauczył. Zresztą nie
wyobrażam sobie, w jaki sposób można byłoby go nauczyć
ssania, skoro nie działają chociażby należycie jakiekolwiek jego
zmysły.
Z tych bardziej nas wszystkich interesujących "behawiorów" nie
istnieje prawdopodobnie żaden wrodzony, który nie ujawniałby
się (lub nie był w jakiś tam stopniu modyfikowany/kształtowany)
dopiero po nabyciu całkiem sporej ilości zachowań wyuczonych.
Człowiek to jednak zwierzątko bardzo unikatowe, które na pierwszy
rzut oka wszystkiego się musi uczyć. Ale jest i druga strona medalu -
bez istnienia ukrytego gdzieś w głębinach nieświadomości doskonale
zorganizowanego, emocjonalnego napędu cała ta kolekcja nabytych
zachowań rozsypałaby się, jak koraliki po rozerwaniu nici. Głównie
zresztą (cokolwiek upraszczając) na tym polegają tak zwane "choroby
psychiczne", praktycznie wszystkie kłopoty w tym zakresie biorą
się z dysfunkcji "mózgu emocjonalnego". Dysfunkcja "mózgu
rozumowego" to tylko pospolita głupota, z którą można całkiem
dobrze egzystować. ;-)
Nigdy w życiu nie przeciwstawiałem "zachowań" wrodzonych
"zachowaniom" nabytym lub odwrotnie, nie udowadniałem, że
jedne są ważne a inne nieważne. Jedne nie mogą istnieć/działać bez
drugich, funkcjonują po prostu na innych poziomach hierarchii/organizacji
mózgu.
Podchodzimy do sprawy z całkiem innych kierunków, i być może
w odpowiedzi na przeginanie przez Ciebie pały w jedną stronę ja
przeginam ją w drugą. Może kiedyś spotkamy się gdzieś pośrodku,
a pała będzie stała idealnie pionowo, ewentualnie lekko przechylona
w moją stronę. ;-) A tymczasem pozwól, że napadnę sobie na kilku
innych użytkowników naszej kochanej grupy dyskusyjnej i nawytykam
im totalną i fatalną ignorancję. O ile jeszcze zdążę w osobistym okienku
czasowym.
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |