Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Martynika" <m...@o...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: tyle tych dlaczego, dylematów.....
Date: Fri, 7 Feb 2003 17:43:47 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 35
Sender: m...@o...pl@213.134.175.204
Message-ID: <b20nr1$14n$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 213.134.175.204
X-Trace: news.onet.pl 1044636321 1175 213.134.175.204 (7 Feb 2003 16:45:21 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 7 Feb 2003 16:45:21 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:32538
Ukryj nagłówki
Czytam wątki z pytaniami dlaczego chcę odejść? dlaczego nie odchodzę?
dlaczego nie możemy się dogadać? dlaczego on (ona) nie chce mnie zrozumieć?
itd... Czytam i tak sobie myślę, że coś tu nieraz nie gra. Postrzegamy
problem przez swój pryzmat, przez swoje potrzeby - ok. Jednak czy z nami
kobietami nie jest jednak coś nie tak. Same udawadniamy jakie jesteśmy
dzielne - praca, dzieci, obiadek, posprzątany dom, bara-bara. Na wszystko
znajdziemy czas - na to by schabik z kapustką ugotować, dzieci do szkoły
wyprawić, karierę zawodową zrobić a wieczorem może jeszcze jakąś serweteczkę
udziergać. Troche same stworzyłyśmy wizerunek kobiet - tytanów. Po jakimś
czasie jednak przypominamy sobie że jestesmy kobietami - no i gdzie ten
rycerz na białym koniu, wywrotki kwiatów pod drzwiami, zachwyty nad naszą
urodą, inteligencją, kolacyjki przyświecach i randki w świetle księżyca.
Albo inaczej same twierdzimy że związek partnerski to to o co nam chodzi w
życiu, no i dzielimy obowiązki, ustalamy pewne zasady. Po jakimś czasie
czujemy się bardziej przyjacielem niż kochanką i znowu gdzie rycerz i cała
reszta.....
A oni (i nie odbierajcie tego co napiszę jako peanów na ich cześć) - albo
przyzwyczajeni że w domu kobieta - tytan albo że partner. Chłop to dziwne
stworzenie bo jak coś przyjmnie za pewnik to trudno go z błędu wyprowadzić.
No i biedaczyna jak nam śni się ten rycerz i cała reszta.... wariuje - no bo
o co nam chodzi. W jego pojęciu wszystko jest jak należy nic się nei
zmieniło, przeciez on zawsze tak jak teraz. Wpada w popłoch biedaczek. A my
mu o naszych potrzebach emocjonalnych, o naszych potrzebach czucia się
kobietą, o naszej potrzebie czucia wsparcia - no to on w skorupkę bo
przecież na czym ma polegać to wsparcie może byśmy jasno wyłożyły (na co my
oczywiście "że powinien wiedzieć, że jeśli on tego nie czuje to my nie mamy
jak tego wytłumaczyć"). "Biedak" myśli sobie że zacznie robić tak jak
dawnej - wtedy gdy było dobrze - no i mamy błędne koło - bo wtedy to dla
niego stan w którym my byłysmy kobietą-tytanem lub partnerką.
A my oczywiście że on nas nie rozumie.
Pewnie jakieś potępienie mnie czeka ale trudno to tylko takie luźne
przemyślenia. Martynika
|