Data: 2010-09-20 17:37:24
Temat: 5 minut, które decydują o życiu.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Polecam filmik i artykuł:
"Ludzie niechętnie podchodzą do osób, które mogą potrzebować pomocy, z
dwóch powodów. Pierwszym i podstawowym jest rozproszenie odpowiedzialności,
które polega na tym, że im więcej osób obserwuje dane wydarzenie, a w tym
przypadku widzi osobę potrzebującą pomocy, tym mniejsza szansa, że ktoś
ostatecznie wyciągnie rękę do tej osoby. Dzieje się tak dlatego, że każdy
obserwator myśli, że ktoś inny zrobi to za niego. A jeśli nikt tego nie
robi, o wiele łatwiej mu pomyśleć później, że nie on był za to
odpowiedzialny. Drugi powód wynika z braku umiejętności udzielania
pierwszej pomocy i lęku przed tym, że poniesione koszty pomocy, czyli
nieprofesjonalny masaż serca, wymiociny i odór z ust poszkodowanego, będą
większe niż zyski. Dlatego o wiele łatwiej nie dostrzec kogoś i
zracjonalizować sobie to w ten sposób, że nie mamy czasu, albo powołać się
na rozproszenie odpowiedzialności i myśl, że ktoś inny i tak pomoże"
http://edukacja.gazeta.pl/edukacja/1,101865,8373304,
Kiedys_i_ty_mozesz_potrzebowac_pomocy.html
Kiedyś, w środku miasta, tuż przy krawężniku na trawniku, leżał starszy
zabiedzony mężczyzna, obok niego tobołki. Tylko jedna osoba zareagowała -
no ja, to jasne. Na dziesiątki przechodzących w tym ruchliwym miejscu tylko
ja. Zmierzone tętno, próba rozmowy - pan był tylko lekko wstawiony, prawie
już spał. Namówiłam go tylko, aby przeniósł się do cienia pod gęste drzewo
parę kroków dalej na trawniku. Na rozgrzanym betonie osiedlowegp chodnika
było jakieś 50 stopni C. Srodek lipca czy jakoś tak.
Na stromych schodach, w połowie ich biegu, w środku miasta, stał z laską
staruszek. Bał się zrobić kroku dalej, bo kręciło mu się w głowie - jak
potem się okazało. Tylko jedna osoba zareagowała - no ja, to jasne. Na
dziesiątki przechodzących tylko ja. Staruszek odwieziony do domu, choć bał
się wsiąść, ale go z MŚK przekonałam. Kiedy zobaczył, że podjeżdżamy pod
jego blok (na drugim końcu miasta - jeny, jak on tam trafił stamtąd pod ten
dworzec kolejowy!!!), odprężył się biedak, zaczął nas zapraszać, że żona
zrobi herbatę, poda ciasto, zeby koniecznie ich odwiedzić itp...
(...) Analogie.
Wiem, że różnię się od przeciętności i co gorsza co pewien czas każdy
mijający potrzebującego pomocy musi mi to udowadniać. Dużo tych dowodów od
tej przeciętnej reszty. Tylko o czym one zbiorowo świadczą? - patrz
artykuł.
Noszę zawsze!!! (nawet teraz mam) w torebce 2 pary jednorazowych
rękawiczek. Kupuję je w Makro do celów kuchennych, to i noszę w torebce do
innych. Nigdy ta druga para się nie przydała, bo nikt mi nigdy nie pomógł
pomagać. Ot, dziwaczka, co pomaga - a niech robi to sama.
:-(
|