Data: 2002-03-20 20:00:26
Temat: A propos lososia..
Od: Piotr Jerzy Piotrowski <8...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Intryguje mnie cos, co widzialem w TV w filmie dokumentalnym, amerykanskim
lub kanadyjskim.
Wedkarze udajacy sie na lososia brali ze soba stalowe pudeleczko ktore po
rozlozeniu okazywalo sie turystycznym piekarnikiem (o ile metalowe
szczelnie zamnkniete plaskie pudelko mozna nazwac piekarnikiem),
podgrzewanym za pomoca palnika spirytusowego, dokladnie takiego, jaki
pamietam ze szkoly podstawowej z lekcji chemii.
Ale oczywiscie nie o to chodzi.
Platy dopiero co zdjetego z haczyka lososia byly solidnie ze wszystkich
stron nacierane (mowiac dokladniej: oblepiane) cukrem i w takiej postaci
trafialy do tego piekarnika, a po upieczeniu byly spozywane bez zadnych
dodatkow. Czyli jedyne skladniki to losos i cukier. Podobno niebo w gebie.
Niestety nie mialem okazji tego wyprobowac.
I jeszcze jeden szczegol, byc moze istotny: jaki byl to cukier? Byl to
cukier nierafinowany, zolty, z pierwszej krystalizacji, pachnacy melasa.
Czy ktos moze cos na ten temat dorzucic?
--
Piotr
|