Data: 2004-04-30 07:49:45
Temat: Akcja - czyste ręce, było Re: Koszty ogrodu - wersja alternatywna. Długie
Od: "Jan_jr" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "T.W." <t...@w...pl> napisał w
wiadomości news:c6rjgu$aen$2@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Dirko" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:c6rasj$j0r$1@korweta.task.gda.pl...
>
> > Wracając do świętego oburzenia Katki, to Zuzia-Kasia napisała
> tak:
> > "Cos mi sie wydaje ze brudne paznokcie to oznaka niechlujstwa ( z
> > butami podobnie)." i trudno się z tym sądem nie zgodzić.
Nie chodzi zapewne o sondaż na temat atrybutów niechlujstwa,
przecież to co napisała Zuzia to oczywiste. Szokuje natomiast fakt
dyskusji na temat czegoś, co w każdej (?) rodzinie wpaja się dziecku
od małego małego - masz brudne paznokcie - wyszorować,
itd. z uszami, szyją, butami, odzieżą. To zostaje na życie.
Nie wyobrażam sobie, abym po codziennym, kilkugodzinnym grzbaniu
w ziemi, bez rękawiczek, po malowaniu parkanu, po domowych pracach
ślusarsko-spawalniczych, poszedł "między ludzi" do pracy z brudnymi
paznokciami. Mogę mieć ręce poranione, podrapane cierniami ale,
ludzie kochani - czyste.
> Dirko, kurczę, pracowałeś kiedyś na budowie? Bo ja, imaginuj sobie,
> tak. Nie tylko własnej.
> I wiem, jak bardzo niszczy buty samo trzymanie ich gdzieś gdzie się
> przebierasz, w jakimkolwiek worku nawet, pod przykryciem z
> czegokolwiek. Dlatego ja pozwolę sobie z tym sądem się NIE zgodzić.
Po pierwsze, buty niszczy brak konserwacji (i związane z tym zaniedbanie
ich regularnego czyszczenia).
Tak się składa, że na początku swej aktywności zawodowej
byłem majstrem na Wielkich Budowach Socjalizmu. W pakamerze, którą
dzieliłem z kolegami-majstrami, w każdej szafce był woreczek z pastą
do butów i szczotkami. W zależności od stopnia zabrudzenia, najpierw
wiadro z wodą i szmatą, potem pasta - prawie codziennie. Jedni wynieśli
z domu potrzebę bycia czystym i schludnym, inni robili to z szacunku
dla zarobionego pieniądza wydatkowanego na swój ubiór.
Przyjrzyj się Ewo rękom górników wychodzących z kopalni, gdzie stopień
zabrudzenia wynosi 100%. Jedynie po obwódkach na powiekach, gdzie
trudno doszorować pył węglowy szczotką i mydłem, poznać, że ci ludzie
jeszcze godzinę wcześniej byli od stóp do głów umorusani.
> > To, że ktoś z trudem nawiązuje kontakty z innymi ludźmi, trzyma się
> > z boku i nie proszony nie rzuca się innym w objęcia nie oznacza, że
> > brak mu szacunku do innych.
>
> Przepraszam Cię bardzo, ja też trudno nawiązuję kontakty z nieznanymi
> ludźmi, ale kiedy pierwszy raz miałam okazję spotkać w realu kilkoro
> grupowiczów, nie miałam z tym najmniejszych problemów. Mimo strasznej
> tremy.
> Mało tego, nagadać się nie mogliśmy, znając się _doskonale_ z rozmów
> grupowych (na forum, nie na priv).
Z wcześniejszej dyskusji wynika, że róznicie się z Zuzią w wielu rzeczach.
Dlaczego macie być podobni w (nie)śmiałości i sposobie nawiązywania
kontaktów.
Ironizując, może Zuzia bałą się swej reakcji na widok wyciągniętych w jej
kierunku dłoni z zaniedbanymi, brudnymi paznokciami ;-).
> A "miła i sympatyczna kobieta" wsławiwszy się uprzednio piękną
> definicją kompostu, w podtekście insynuującą nam WSZYSTKIM babranie
> się w fekaliach, jakoś nie znalazła w sobie odwagi ,żeby stawić czoła
> stworzonemu przez siebie samą wizerunkowi swojej osoby.
> Może trzeba było, Jarku, "wprowadzić ją do towarzystwa"?
???
> Przecież gdyby się okazało, że w realu jest faktycznie miła i
> sympatyczna, to nikt by jej z kijem nie pogonił;-)
???
Pozdrowienia, Jan_jr
PS
Po pracy w ogrodzie polecam np. ręczne pranie skarpetek w wodzie
z mydlinami. Skuteczny środek mojej mamy, z czasów mojego dzieciństwa,
na czyste ręce.
|