Data: 2005-10-06 12:00:08
Temat: Było: problemy - pomóżcie proszę
Od: s...@o...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
Mój brat ma od dłuższego czasu problemy z żoną. Wklejam fragmenty mojego postu
ze stycznia.
Nasiliły się u niej objawy agresji wobec męża (bez względu na obecność małych
dzieci) np. bicie go słuchawką telefonu mając jednocześnie na ręku 1,5 roczne
dziecko, grożenie (kilkakrotne) śmiercią lub nasłaniem zbirów.
Poza tym nastąpiło odrzucenie męża (wywiezienie mu osobistych rzeczy do
rodziców, odmowa współżycia, nie pozwalanie na nocowanie w domu, ograniczanie
widzenia z dziećmi). Nadmieniam iż małżeństwo mojego brata trwa 5 lat,
dzieci urodziły się po trzech (na początku były problemy z zajściem w ciążę,
ale między nimi wszystko układało się w miarę dobrze). Wygląda na to, że gdy
spełnił swoją rolę ojcowską, przestał być potrzebny. Liczą się tylko pieniądze,
których jest jej ciągle za mało. Brat jest człowiekiem spokojnym, nigdy jej nie
uderzył, nie pije, natomiast jej rękoczyny zdarzały się często. Ostatnio
przyjechał do niej i chciał zostać na noc, a ona wezwała policję. Policja
podeszła do sprawy spokojnie i racjonalnie. Poradzono mu jednak nie zostawać
(zameldowany jest u rodziców, ona mieszka u swojej matki w domu jednorodzinnym,
w którym wspólnie jako małżeństwo rozbudowali, ponosząc koszty wspólnie).
Myślę, że sprawy zaszły tak daleko że potrzeba jest pomoc z zewnątrz. Ale ona
nie chce iść do żadnej poradni ani lekarza. Nie wiadomo, czy powinna opiekować
się dziećmi. Rozwodu ona nie chce, bo miałaby od niego znacznie mniej pieniędzy
niż teraz. Brat na początku nie chciał mieszać nikogo, uważając że to jest
sprawa wyłącznie między nimi, ale ostatnio po wezwaniu policji (gdy naprawdę
nic jej nie zrobił, sama nawet tak zeznała) jest załamany.
Taka sytuacja trwa od prawie roku.
W międzyczasie ona trzykrotnie wzywała policję tylko dlatego że chciał zostać
dłużej z dziećmi. Padały też skargi że jest pijany ale to oczywista bzdura - on
w ogóle nie pije. Policja robi swoje tzn. grzecznie go wyprasza a sąsiedzi mają
cyrk. Od tamtej pory on już do tego domu nie wchodzi, z dziećmi widuje się na
dworze. Na szczęście jeszcze jest ciepło ... Starsza córeczka rozumie coraz
więcej :(
Wczoraj dowiedzieliśmy się że żona wniosła wobec niego oskarżenie o znęcanie
się nad nią.
Oczywistym jest że się nad nią nie znęca bo gdyby nawet chciał to nie miał by
fizycznie gdzie - do pracy do niej nie przyjdzie bo to urząd, więc tam by chyba
jej nie bił, poza tym nie leży to w jego naturze. Obdukcji też żadnej nie ma,
bo niby skąd. Natomiast jej rodzinka kłamie i świadczy nieprawdę (m .in. na
tematy finansowe, że niby nie łożył, więc od około roku brat bierze od niej
pokwitowania na każdą kwotę którą jej daje (a daje jej miesięcznie 1100 zł), co
też postawiła mu jako zarzut).
Mam pytanie - czy są jakieś konsekwencje składania fałszywych oskarżeń,
pomówień (żoneczka udała się do jednego z lokalnych posłów ze skargą ze mąż jej
kasy nie daje, gdy sprawę wyjaśniano okazał pokwitowania)
Czy takie szkalowanie można ukrócić, chyba że brat wreszcie posłucha mojej rady
i złozy pozew o rozwód albo przynajmniej doprowadzi aby została przebadana
przez psychiatrów bo tak naprawdę nie wiadomo czy powinna opiekować się dziećmi
(ok. 1 i 2,5 roku)
Bardzo proszę o radę
Pozdrawiam
Sasanka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|