Data: 2002-12-20 20:04:01
Temat: MM - co jesc w pracy?
Od: "Dieta " <d...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Rzecz o fazie I.
Na razie nosze ze soba serki typu Camembert, zolte, czasem kubek jogurtu
(1,5% bez cukru wiec bardzo rzadko go jem - za cholere nie moge znalezc tego
0%).... do tego pomidor, ogorek lub kalarepa. Ale ilez mozna jesc plesniakow?
Wedlin nie tykam - nie wiadomo co do nich dodaja a na razie jestem na etapie
podejrzliwosci wobec wszystkiego co jem, ryby do pracy nie wezme bo mnie
zlinczuja, chleba motignacowego nie jadam wole unikac dopoki nie zrzuce
nadmiaru sadla, gotowe salatki, kurczaczki i inne odpadaja - moge jesc tylko
cos "na szybko".
Jak sobie z tym radzicie? Wyciagacie miske fasoli i zajadacie bezstresowo,
chowacie sie po katach zeby nikt nie wysmial czy tez macie jakis sposob lub
zestaw "wyjsciowych" wiktualow?
Na razie ratuje sie serami ale na dluzsza mete obroci sie to przeciwko
mnie... Troche mnie to frustruje - szkoda, ze kazdy moj posilek nie moze byc
pieczolowicie przygotowany, skomponowany, wystany w kuchni. Staram sie jesc o
stalych porach ale czesto "stala pora" wypada mi na np pobyt w pracy.
Ze Swietami sobie poradzilam, z wizytami u rodziny takze (nawet tymi
swiatecznymi), generalnie z wszelkimi "trudnymi" dla diety sytuacjami...
oprocz jedzenia w pracy. Eh..
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|