Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Myślowy śmietniczek...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Myślowy śmietniczek...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-12-08 14:48:24

Temat: Myślowy śmietniczek...
Od: "katarzis" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie :-)

... może to jesienna depresja, która ogarnęła mnie i trzyma mnie w swym
uścisku, może rozwój sytuacji, który przerasta samą mnie, sama już nie wiem,
a może jedno i drugie które tak skutecznie się na siebie nakłada, że
wolałabym dostać laciem w tyłek - tak to mocno boli. Za dużo się nałożyło
spraw w moim życiu. Uważałam się za inteligentną osobę, no ale to było
kiedyś,
teraz jestem zagubiona i nie potrafię czasem sklecić prostego zdania, nawet
słowa: dzień dobry lub jak Twoje samopoczucie??? są dla mnie nie szczere.
Nie czuję... stałam się człowiekiem bez uczuć. Nie chcę już odczuwać
niczego. We mnie jest tylko złość i nienawiść, która tak bardzo tłumi we
mnie SIEBIE. Nie ufam nikomu, nie ufam samej sobie. Do niczego nie mogę się
zmotywować. Mam pracę, do której chodze i zastanawiam się czy zawód jaki
wybrałam to dobra droga, jednak czas pokazuje, że nie potrafię komuś pomóc,
chyba sama tej pomocy potrzebuję. Oddawałam serce, rozbierałam się z każdego
mojego uczucia, każda chwila życia, przynajmniej ostanio, była drażnieniem
mojego nerwu. Nie czuję się juz nawet naga, ale obdarta ze skóry.
Kogokolwiem spotkam na mojej drodze życia traktuję jak potwora, który chce
posypać moje rany solą i zalać octem. To boli... Wiem nie słusznie tak
uprzedzac się do ludzi jednak inaczej nie potrafię, nie radze sobie z tym.
Czasem widze jak zatracam się w miłych słowach, w które nie wierzę, chociaż
są prawdziwe, choćby ostatnio na karaoke zaśpiewałam i spodobało się i mnie
i ludziom, którzy tam byli. Gdy skończyłam śpiewać parę facetów podeszło i
pocałowało mnie w rękę i potwierdzali że im się podobało. Czy to było miłe?
Możliwe że tak, sama już nie wiem bo nie potrafię tego odbierać. Mam
wrażenie, że swoją osobą zanudzam innych, no i pewnie tak jest, bo mogę
tylko rozmawiać o problemach, nie tylko swoich, ale i innych ludzi, co mnie
męczy, zresztą już nawet o problemach nie potrafię rozmawiać. Mam wrażenie,
że jestem niczym, czuję się gorzej niż jak niepotrzebna rzecz... Wczoraj
spotkałam się z moją byłą miłością, po 1,5 roku nie widzenia się.
Rozstaliśmy się w zgodzie i przez czas rozłaki utrzymywaliśmy kontakt
telefoniczny z racji 1000 km odległości. Bałam się spotkania.Teraz nie chcę
nawet myśleć co będzie dalej, bo było przyjemnie, czułam się przy nim sobą,
bez żadnej maski, jak to czasem przyjmowałam, gdy rozmawiałam z ludźmi.
Zmieniliśmy się ... Jednak nie przeszkadzało mu to że tak bardzo się
zmieniłam.... Cały ON akceptujący cała mnie. Była myśl powrotu do siebie, bo
przyjechał właśnie z takim celem. A już sama nie wiem, w czym go
zapewniłam... Niby potrzebuję wiecej czasu, a jednak boję się myślec na ten
temat. w końcu to ja odeszłam od niego bo dzieliły nas światy (jego i
mój).Umysł mówi coś innego a serce coś innego. Ehhhh... Sama już nie wiem
komu zaufać, jak nie ufam sobie...

pozdrawiam
Katarzis


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-12-08 19:51:57

Temat: Re: Myślowy śmietniczek...
Od: Marsel <m...@...czta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

katarzis, <br22tt$sum$1@nemesis.news.tpi.pl>
> Witajcie :-)

Witaj (czytam, ze ten usmiech to maska)
W zasadzie to nie zamierzam wdawac sie w rozmowy, bo jeste tu tylko
na chwilke. ale pozwól ze zwórce uwage na pare drobiazgów (naprawde
drobiazgów)

> wolałabym dostać laciem w tyłek - tak to mocno boli.

Chetnie bym Ci konkretniej pomógl, ale nie wiem co to jest to "lacie"
Zarowałem. Na podstawie tego co tu napisałas, nie uwazam abys
zaslugiwala na jakas kare. A jesli jestes masochistka, to nic z tego
- nie pomoge.

[...]
surowo sie oceniasz


> We mnie jest tylko złość i nienawiść, która tak bardzo tłumi we
> mnie SIEBIE.

no tak - tak bardzo stlumilas ze zapomnialas ze to tez uczucia.
A wiec masz uczucia, tyle ze nie przezywasz ich, nie dzielisz z
innymi. zachowujesz je dla siebie?

[...]
> posypać moje rany solą i zalać octem. To boli... Wiem nie słusznie tak
> uprzedzac się do ludzi jednak inaczej nie potrafię, nie radze sobie z tym.

aa... potwory obdzielasz slodkosciami, a zlosc i nienawiasc
zachowujesz dla siebie. dosc oryginalna strategia...

[...]
> temat. w końcu to ja odeszłam od niego bo dzieliły nas światy (jego i
> mój).Umysł mówi coś innego a serce coś innego.

te swiaty.. kiedys dzielily was, a teraz juz tylko Ciebie - serce
osobno i umysl osobno. na oko, jakies 1000km

Pardą, ale zaprezentowalas sie tu jak odkurzacz.. wchlaniasz
wszystkie brudy tego swiata i nie zamierzasz sie, za przeproszeniem,
wypróznic. Ehhhh...

> Ehhhh... Sama już nie wiem
> komu zaufać, jak nie ufam sobie...

odarta ze skóry ale ciagle w masce..
bez uczuc, choc pelna nienawisci
kude, kto cie obdarl ze skóry, i kogo tak nie nawidzisz?
Dalej...
Czy mozna ufac komus jesli sie nie ufa sie sobie?
i z drugiej manki - czy mozna ufac komus, kto nie ufa sobie?
Dokad prowadzi brak zaufania sobie?
wyglada na to ze nie mamy wyboru.. wiadomo co zrobic.. ale nie jest
latwo, bo nie wiadomo JAK, jak odzyskac wlasne zaufanie?
jesli nie widac wyjscia z sytuacji, to moze jest chociaz jakies
wejscie? jak sie tu znalezlismy?
Czy osoba przestala sobie ufac, bo zrobila cos, co to zaufanie
zburzylo? jest juz niegodna zaufania? Jelsi tak, to zrobila to tylko
sobie, bo inni jeszcze jej ufaja.. ten facet..
o cholera, a moze sama sobie te skóre zdarla!
oblaskawia slodkosciami potwory, a mimo to nie przestaja byc dla niej
grozni... no jak maja byc niegrozni, skoro to potwory z definicji..

Wydaje mi sie ze jest tu jakis gruby blad w zalozeniach.. moze dawno
poczynionych.. a teraz sie tylko msci.

Mysle ze sprawa jest do odkrecenia, trzeba sie tylko za to dobrze
zlapac ;)








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-09 08:45:52

Temat: Re: Myślowy śmietniczek...
Od: "Verdorn" <v...@i...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Faktycznie chyba masz doła, ale pewnie da się z niego wyjść. Piszesz ogólnie
o samopoczuciu i przeżywaniu... czy to napewno wszystko o czym chciałabyś
napisać? W "doła" nie wpada się bez powodu, a w Twojej wypowiedzi nic
jednoznacznie nie wskazuje na jego przyczynę.
Nie piszesz też czego oczekujesz; czyżby objaw rezygnacji? A może chciałaś
tylko się wygadać i nie oczekujesz żadnej konkretnej odpowiedzi na swego
posta?
W sumie nie wiem co sądzić o Twojej sytuacji: jesteś przemęczona?;
przepracowana?, poniosłaś jakąś porażkę?; ktoś Cię skrzywdził? Można tak
długo zgadywać.
Co to znaczy, że uważałaś się za kogoś inteligentnego, a teraz już nie? Tak
bez powodu przewartościowałaś myśli o sobie? Nic o tym nie piszesz.
Co to za sprawy, które nałożyły się na siebie?
Twojego "byłego" zostawię sobie na deser. :) O ile dojdzie do jego
konsumpcji.

Verdorn.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-09 14:33:50

Temat: Re: Myślowy śmietniczek...
Od: "katarzis" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


> no tak - tak bardzo stlumilas ze zapomnialas ze to tez uczucia.
> A wiec masz uczucia, tyle ze nie przezywasz ich, nie dzielisz z
> innymi. zachowujesz je dla siebie?

No właśnie zachowuje je dla siebie ... konkretniej napiszę niżej.
> Pardą, ale zaprezentowalas sie tu jak odkurzacz.. wchlaniasz
> wszystkie brudy tego swiata i nie zamierzasz sie, za przeproszeniem,
> wypróznic. Ehhhh...

Ehhh ...

> odarta ze skóry ale ciagle w masce..

Chciałabym nałożyć coś w końcu na siebie, bo mi zimno...


> bez uczuc, choc pelna nienawisci
> kude, kto cie obdarl ze skóry, i kogo tak nie nawidzisz?

Mojej matki.... to ona mnie tak obdarła... ciągle to robi dopóki z nią będe
mieszkać...tak jest od dziecka, brak akceptacji, krytyka, despotyzm, ciągły
krzyk, brak zaufania do mnie i traktowanie mnie jak "rzecz".

> Dalej...
> Czy mozna ufac komus jesli sie nie ufa sie sobie?
> i z drugiej manki - czy mozna ufac komus, kto nie ufa sobie?
> Dokad prowadzi brak zaufania sobie?

Myślę, ze to uż wyuczone brak wiary we własne możliwości, chociaż
doświadczyłam miłych uczuć, do których tak głęboko byłam przekonana, że są
to moje uczucia. Wtedy ufałam sobie, choć czasem było źle, wierzyłam że to
minie, ale wtedy nie było właśnie jej (matki) w moim życiu.

> wyglada na to ze nie mamy wyboru.. wiadomo co zrobic.. ale nie jest
> latwo, bo nie wiadomo JAK, jak odzyskac wlasne zaufanie?
> jesli nie widac wyjscia z sytuacji, to moze jest chociaz jakies
> wejscie? jak sie tu znalezlismy?
> Czy osoba przestala sobie ufac, bo zrobila cos, co to zaufanie
> zburzylo? jest juz niegodna zaufania? Jelsi tak, to zrobila to tylko
> sobie, bo inni jeszcze jej ufaja.. ten facet..

Tak jak bym oszukała rzeczywiście samą siebie, bo to co było we mnie, czyli
idiotyczne przekonania szczególnie mojej matki, kiedy w końcu chciałam
zacząć myśleć swoim umysłem, kiedy skonfrontowałam myślenie osób dla mnie
znaczących (rodzina) doszło do większego kryzysu. Zaczęłam się w końcu
zastanawiać czy ja w końcu dobrze robię, czy źle. Chciałam miec swoje
zdanie, którego wcale moja matka nie musiała przyjmowac, zresztą i tak nie
jest w stanie bo jej proste myślenie jest wg niej najważniejsze i nie liczy
się ze zdaniem innych. W moim domu nie wolno mi przyjmować nikogo, sama juz
nikogo nie przyjmuje, bo boje się jej reakcji. Mam już lęki przed nią,
porostu sie jej boję. Jednak do jej świadomości nie dociera to, że potrzeba
w tym domu spokoju i trochę zrozumienia i miłości, szczególnie po śmierci
taty. Wszytko psuje, zatruwa życie innym. Jest jak żmija ze śmiercionośnym
jadem. Jakiekolwiek spokojne przekazane argumenty niedocierają do niej.
Nawet we włąsnym pokoju nie mogę czuć się sobą i wg niej nie mam też
włąsnego pokoju. Duchowo czuję się jak wyrzucony na bruk pies. Zresztą tak
tez było w wakacje... to był koszmar. Teraz gdy była Barbórka
przygotowałyśmy pięknie nakryty stół i szarlotkę. Przyszła i jak zwykle
znalazła jakieś wąty. Siedziałam cicho by nie burzyć bardziej już rozwalonej
atmosfery szczególnie że był gość. Tak narprawdę, to bym musiała wiecznie
się na nią wściekac żeby okazywać moje uczucia. A tak już jestem
zrezygnowana okazywaniem uczuć, bo wiem że gdy okażę złość do niej to ona
znowu będzie się na mnie mściła i tak w kółko więc wolę dusić to w sobie...

> Mysle ze sprawa jest do odkrecenia, trzeba sie tylko za to dobrze
> zlapac ;)

Nie raz łapałam........


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-09 17:40:59

Temat: Re: Myślowy śmietniczek...
Od: Marsel <m...@...czta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

katarzis, <br4mc2$hmi$1@atlantis.news.tpi.pl>
[...]
> Tak jak bym oszukała rzeczywiście samą siebie, bo to co było we mnie, czyli
> idiotyczne przekonania szczególnie mojej matki, kiedy w końcu chciałam
> zacząć myśleć swoim umysłem, kiedy skonfrontowałam myślenie osób dla mnie
> znaczących (rodzina) doszło do większego kryzysu. Zaczęłam się w końcu
> zastanawiać czy ja w końcu dobrze robię, czy źle.

dwa zwalczajace sie swiaty..?

[...]
> Tak narprawdę, to bym musiała wiecznie
> się na nią wściekac żeby okazywać moje uczucia. A tak już jestem
> zrezygnowana okazywaniem uczuć, bo wiem że gdy okażę złość do niej to ona
> znowu będzie się na mnie mściła i tak w kółko więc wolę dusić to w sobie...

wyglada mi na to, ze bez wzgledu na to, czy uwolnisz te uczucia czy
nie, zostaniesz uduszona...

> Nie raz łapałam........

tylko co? tylko oddech?

a teraz lapiesz?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-09 17:48:06

Temat: Re: Myślowy śmietniczek...
Od: "katarzis" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Faktycznie chyba masz doła, ale pewnie da się z niego wyjść. Piszesz
ogólnie
> o samopoczuciu i przeżywaniu... czy to napewno wszystko o czym chciałabyś
> napisać? W "doła" nie wpada się bez powodu, a w Twojej wypowiedzi nic
> jednoznacznie nie wskazuje na jego przyczynę.
> Nie piszesz też czego oczekujesz; czyżby objaw rezygnacji? A może chciałaś
> tylko się wygadać i nie oczekujesz żadnej konkretnej odpowiedzi na swego
> posta?
> W sumie nie wiem co sądzić o Twojej sytuacji: jesteś przemęczona?;
> przepracowana?, poniosłaś jakąś porażkę?; ktoś Cię skrzywdził? Można tak
> długo zgadywać.

Myślę , że jestem przemęczona wiecznym rozwiązywaniem problemu, który
dotyczy mnie już od kilku dobrych lat. Trochę już opisałam powyżej w poście.
Tak, poniosłam porażkę i mimo mojej walki, a walczyłam bardzo długo w końcu
zadławiłam się nienawiścią, agresją i zaczęłam popadać w rezygnację. Czyli
coś co było dla mnie ważne nagle nie jest moim celem. Celem moim było
pierwsze porozumienie z matką. Niestety to w końcu stało się niemożliwością,
ze wzgledu na to że moja matka jest osobą prostą, a ja się kaształciłam i z
biegiem czasu miałam inne spojrzenie na życie. Im więcej poświecałam uwagi
nauce tym bardziej ona czuła się zagrożona i twierdział, ze ja ją traktuję
jak głupią istotę. Co nie było prawdą. Sama sobie wmawiała i ubliżała przez
to mnie rzucajać mi swoje komplesky w twarz. Później zaczełam sobie
tłumaczyć rozumiejąc już na czym polega jej niedowartowśicowanie i jej
zachowanie, ze ona jest "chora" i nic już się z tym nie da zrobić, zeby jej
pomóc, bo ona nie chce pomocy. Stawiała wielki opór. No cóż
przestałam wczuwać się w jej problemy, bo za bardzo się wczuwałam w jej
depresję i codzienny smutek i narzekania, ze traciłam siebie,
zbagatelizowałam swoje uczucia. To trwało kilkanaście lat. W trakcie
studiów, gdy tata umarł, zaczał się koszmar. Leciało już wszytko co leżało
na sercu. Nieprzebierałam w słowach, bo miałam jej włądczości już dosyć.
Całe studia kładła mi kłody pod nogi, myśląc że mnie przez to podprządkuje,
ze bede myślała tak jak ona chce.Pod koniec studiów, powtarzała mi ze mam
się wyprowadzić z domu bo ma mnie już dość i że nie bedzie mnie żywić. Sama
chyba nie wiedziała co mówi, bo by straciła mnie z rentą po ojcu. W czasie
wakacji doszło do przebicia moich sił i możliwości reakcji na jej idiotyczne
zachowanie. Siostry obróciły się przeciwko mnie (miały niezależne od siebie
powody). We włąsnym domu czułam się jak pies, jak rzecz, jak śmieć, jak
gówno, jak zero. Mimo, ze mam włąsny pokój nie miałam prawa robić w nim nic
co by jej się mogło nie spodobać (chociażby pomalować na ciepły piaskowy
kolor). Nie mogłam. Powiedziała, ze nie mam tu nic do gadania. I że żałuje
że takiego debila jak ja urodziła. Na każdym kroku kazdy mój ruch musiał być
ocenzurowany przez nią. Pewnego dnia nie mogąc już tego wytrzymać wpadłam w
szał. Były wtedy cztery osoby przeciwko mnie w tym domu. Jestem drobną osobą
jednak znalazłam siły by przywalić każdemu, szczególnie facetowi od siostry,
który miał najmniej do gadania a zaczął zachowywać się jak damski bokser.
Psychicznie byłam wykończona. Wakacje stały się dla mnie koszmarem.
Spakowałam w nerwach rzeczy... trzymali mnie za ręce powtarzajac, ze jestem
psychiczna i że zaraz zadzwonią po pogotowie i mnie zwiąrza w kaftan.
Zatylaki mi buzie nawet nie mogłam zawołąc o pomoc. Szarpali mną. Chciało mi
się z tego wszystkiego wymiotywać. Pobita poszłam do koleżanki, potem
wyprowadziłam się do dziadka. W dniu wyprowadzki dostałam telefon że bede
mieć pracę. W dniu nieszcześcia zaświeciło słońce, ale na krótko. Później
musiałam z niej zrezygnować, bo zdarzenia jakie miały miejsce u dziadka mnie
wykańczały. U dziadka był horror. Jest alkoholikiem, żyje z konkubiną dużo
młodszą od siebie, która musiała opuścić lokum bym mogła tam zamieszkać.
Jednak nie dawała tak łatwo za wygraną. Wyzywała mnie od kurew, szmat,
idiotek...itd. Dziadek zabronił jej przychodzić ale jednak ją wpuszczał no i
zaczynało się od nowa. Pił codziennie, aż do zalania się. Zostawiał bałagan
i przyjeżdzała policja i pogotowie. Było tragicznie. Nie da się tego opisać.
W każdej chwili mogłam być zgwałcona... Spałam jak tylko często mogłam u
koleżanek, bo tam się nie dało. Jak już spałam w tej melinie to nie mogłam
zmrużyć oka, spałam z otwartymi oczami, bo dziadek jest agresywny po
alkoholu. To był miesięczny horror. Byłam u psychologa, już zrezygnowana
wszystkim. Psycholog była w szoku. Poddała mi myśl tymczasową, zeby wrócić
do domu. Miałam wrócić do kata? Poszłam do siostry mamy ona mnie
przenocowała a potem razem pogadałyśmy z matką. Nie dało się rozmawiać, ale
do domu wróciłam... Na chwilę był spokój teraz każdy jej krzyk i agresywny
ruch budzi we mnie lęk. Ciocia chciała mnie przytulić i pocałować na
dobranoc, to miałam wrażenie, ze robi mi wielką krzywdę. Bałam się... To
było straszne, a moja matka nawet się nie spytała, tylko ciągle mówi o mnie
same negatywne rzeczy. Nawet nie wiem czy mam pisać że mam tego dość, bo nie
chce mi się już tego odczuwać. Jestem wrakiem człowieka. Zastanawia mnie czy
to była lub jest przemoc psychiczna? I chciałam dodać jeszcze, ze napewno
nie spędzę świąt w tym pełnym obłudy domu. Nie mam siły zasiaśc z nią przy
jednym stole...

> Co to znaczy, że uważałaś się za kogoś inteligentnego, a teraz już nie?
Kiedyś jeszcze szczątkowo wierzyłam we włąsne możliwości...

Ale się rozpisałam, ale myślać o tym ciągle nie mam już drzwi do wyboru by
cokolwiek widzieć dlatego chciałam żeby spojrzał ktoś na to z boku. Dziękuję
za przeczytanie i pozdrawiam.

Katarzis


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-09 18:09:02

Temat: Re: Myślowy śmietniczek...
Od: Marsel <m...@...czta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

katarzis, <br51oi$d8j$1@atlantis.news.tpi.pl>
[...]

> to była lub jest przemoc psychiczna?

mozliwe. A zalezy Ci na tym zeby to jakos zaklasyfikowac?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-11 15:48:29

Temat: Re: Myślowy śmietniczek...
Od: "katarzis" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


> wyglada mi na to, ze bez wzgledu na to, czy uwolnisz te uczucia czy
> nie, zostaniesz uduszona...

ciągle się duszę.... wszytko przeszło na sferę zdrowotną.... często się
dusze, mam wstrząsy anafilaktyczne... i do końca nie zdiagnizowano
przypadku, nie wiadomo jaka do końca przyczyna.. Czasem to lek, a czasem to
stres, lub nie wiadomo co. Raz diagnozują neurosis, a raz uczulenie na jakiś
składnik. Wkurzające!!!

> > Nie raz łapałam........
>
> tylko co? tylko oddech?

myślę, że oddech i myśli które pomogą mi się z tego wykaraskać...

>
> a teraz lapiesz?

może łapię, ale nie za to co powinnam...

Katarzis


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

PLĄK re: :)
reklamy
Klotnia, sztuka wygrywania sporow
[OT] taki głupi papieros
Strasznie tego zaluje...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »