Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Nieobowiązkowa obecność matematyki...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Nieobowiązkowa obecność matematyki...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 26


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2009-10-18 22:01:17

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 18 Oct 2009 23:32:03 +0200, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:
>> Dnia Sun, 18 Oct 2009 22:56:08 +0200, Paulinka napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>
>>>>> Jeżeli jednak potrzebuje jakiegoś dobra,
>>>>> na które go jednorazowo nie stać, jest w stanie tak ograniczyć wydatki,
>>>>> żeby nie zalegać ze spłatami rat.
>>>> Oczywiście, o ile ma CO wydawać... Spójrz obecnie na dużą podaż mieszkań z
>>>> drugiej ręki - ludzie nie mają jak ich spłacać nie tylko ze względów
>>>> losowych (utrata pracy, zdrowia itp), ale głównie ze wzgl. na to, że nie
>>>> umieli sobie obliczyć nawet faktycznych odsetek.
>>> Ci ludzi nie mieli wyboru. Wynajmowanie mieszkania koszt circa 1500-2000
>>> tys złotych, czy spłata kredytu w tych samych granicach cenowych.
>>> Zdroworozsądkowo myślący człowiek wybiera bramkę nr 2. Mieszkanie
>>> _swoje_ (nawet na kredyt) zawsze można wynająć
>>
>> No właśnie nie zawsze, skoro jak sama piszesz, ludzie zdroworozsądkowi
>> wybierają bramkę nr 2 zamiast mieszkać w wynajętym.
>
> Wzięcie kredytu na mieszkanie to ryzyko i bardzo ważna decyzja, nie
> każdego na nią stać.

Ale więcej ludzi bierze kredyty, niż ich na to stać... O tym mówię, bo to
wynika właśnie z nieumiejętności liczenia kosztów kredytu. A potem się
okazuje w praniu, że nie ma na raty albo że odsetki przewyższają
oczekiwania.

> Poza tym są ludzie, którzy w miarę dobrze
> zarabiają, ale nie maja uregulowanej sytuacji ze swoim pracodawcą, np.
> pracują na umowę o dzieło i nie mają zdolności kredytowej.

Kredyty hipoteczne im się kłaniają.

> Rynek
> wynajmowanych mieszkań ma się dobrze.

A wiem - studenci też gdzieś muszą mieszkać. No i osoby, które zmieniają
miejsce pracy na tyle często, że posiadanie konkretnego mieszkania jest dla
nich bez sensu.

>
>>> i wrócić do rodziców.
>>> Dlaczego Twoja córka nie wynajmuje mieszkania razem z mężem, tylko
>>> mieszka z Tobą?
>>
>> Nie mieszka zed mną. Oboje mieszkają w akademiku, bo tanio i wygodnie ze
>> wzgl. na niezakończone jeszcze doktoraty obojga. Potem - trzeba bedzie
>> pomyśleć o kupnie mieszkania, skoro ona ma zostać na uczelni. Po prostu
>> wtedy nastąpi przeniesienie wartości z ziemi na mieszkanie, skoro taka jest
>> konieczność życiowa mojego dziecka, że na posiadanej ziemi nie będzie
>> mieszkało.
>
> Jednym słowem świeci Twoim i Twojego męża światłem odbitym.

A po co ma się rodziców? Poza tym mają oboje młodzi już niezłą sumkę
odłożoną samodzielnie. Pomimo pracy naukowej także zarabiają.

> Poświęcasz
> kawałek swojego majątku (jej oczywiście też się to należy, bo po Tobie
> dziedziczy). I wracamy do początku dyskusji, bo wielu ludzi nie ma
> rodziców, którzy mogą coś spieniężyć. Muszą wziąć kredyt.

Tyle, że nie rozpatruję tutaj słuszności brania kredytu, lecz
nieumiejetnośćprostoarytmetycznej oceny, czy człowieka na niego stać - no i
wielu nie stać, a biorą, bo nie umieją obliczyć swoich realnych obciążeń
kredytem.
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2009-10-18 22:09:04

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:
> Dnia Sun, 18 Oct 2009 23:32:03 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>> Dnia Sun, 18 Oct 2009 22:56:08 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> XL pisze:
>>>>
>>>>>> Jeżeli jednak potrzebuje jakiegoś dobra,
>>>>>> na które go jednorazowo nie stać, jest w stanie tak ograniczyć wydatki,
>>>>>> żeby nie zalegać ze spłatami rat.
>>>>> Oczywiście, o ile ma CO wydawać... Spójrz obecnie na dużą podaż mieszkań z
>>>>> drugiej ręki - ludzie nie mają jak ich spłacać nie tylko ze względów
>>>>> losowych (utrata pracy, zdrowia itp), ale głównie ze wzgl. na to, że nie
>>>>> umieli sobie obliczyć nawet faktycznych odsetek.
>>>> Ci ludzi nie mieli wyboru. Wynajmowanie mieszkania koszt circa 1500-2000
>>>> tys złotych, czy spłata kredytu w tych samych granicach cenowych.
>>>> Zdroworozsądkowo myślący człowiek wybiera bramkę nr 2. Mieszkanie
>>>> _swoje_ (nawet na kredyt) zawsze można wynająć
>>> No właśnie nie zawsze, skoro jak sama piszesz, ludzie zdroworozsądkowi
>>> wybierają bramkę nr 2 zamiast mieszkać w wynajętym.
>> Wzięcie kredytu na mieszkanie to ryzyko i bardzo ważna decyzja, nie
>> każdego na nią stać.
>
> Ale więcej ludzi bierze kredyty, niż ich na to stać... O tym mówię, bo to
> wynika właśnie z nieumiejętności liczenia kosztów kredytu. A potem się
> okazuje w praniu, że nie ma na raty albo że odsetki przewyższają
> oczekiwania.


Nikt nie da nikomu kredytu bez zdolności kredytowej.

>> Poza tym są ludzie, którzy w miarę dobrze
>> zarabiają, ale nie maja uregulowanej sytuacji ze swoim pracodawcą, np.
>> pracują na umowę o dzieło i nie mają zdolności kredytowej.
>
> Kredyty hipoteczne im się kłaniają.

No właśnie nie dostają. A jeśli już to po rozmaitych znajomościach.

>>>> i wrócić do rodziców.
>>>> Dlaczego Twoja córka nie wynajmuje mieszkania razem z mężem, tylko
>>>> mieszka z Tobą?
>>> Nie mieszka zed mną. Oboje mieszkają w akademiku, bo tanio i wygodnie ze
>>> wzgl. na niezakończone jeszcze doktoraty obojga. Potem - trzeba bedzie
>>> pomyśleć o kupnie mieszkania, skoro ona ma zostać na uczelni. Po prostu
>>> wtedy nastąpi przeniesienie wartości z ziemi na mieszkanie, skoro taka jest
>>> konieczność życiowa mojego dziecka, że na posiadanej ziemi nie będzie
>>> mieszkało.
>> Jednym słowem świeci Twoim i Twojego męża światłem odbitym.
>
> A po co ma się rodziców? Poza tym mają oboje młodzi już niezłą sumkę
> odłożoną samodzielnie. Pomimo pracy naukowej także zarabiają.

I stać ich na własne lokum? Nie przypuszczam.

>> Poświęcasz
>> kawałek swojego majątku (jej oczywiście też się to należy, bo po Tobie
>> dziedziczy). I wracamy do początku dyskusji, bo wielu ludzi nie ma
>> rodziców, którzy mogą coś spieniężyć. Muszą wziąć kredyt.
>
> Tyle, że nie rozpatruję tutaj słuszności brania kredytu, lecz
> nieumiejetnośćprostoarytmetycznej oceny, czy człowieka na niego stać - no i
> wielu nie stać, a biorą, bo nie umieją obliczyć swoich realnych obciążeń
> kredytem.

Stać ich mają np. 4 tys netto, a 2 tys kredytu na opcję 1+1 wystarczy,
żeby przeżyć.

--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2009-10-18 22:11:59

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:
> Dnia Sun, 18 Oct 2009 23:32:03 +0200, Paulinka napisał(a):

>> Poza tym są ludzie, którzy w miarę dobrze
>> zarabiają, ale nie maja uregulowanej sytuacji ze swoim pracodawcą, np.
>> pracują na umowę o dzieło i nie mają zdolności kredytowej.
>
> Kredyty hipoteczne im się kłaniają.

No i tak wychodzi, co Ty wiesz o kredytach. Kredyty mieszkaniowe są
zawsze hipoteczne. To jest niezależne od rodzaju zarobków.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2009-10-18 22:17:30

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 19 Oct 2009 00:09:04 +0200, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:

>> Ale więcej ludzi bierze kredyty, niż ich na to stać... O tym mówię, bo to
>> wynika właśnie z nieumiejętności liczenia kosztów kredytu. A potem się
>> okazuje w praniu, że nie ma na raty albo że odsetki przewyższają
>> oczekiwania.
>
>
> Nikt nie da nikomu kredytu bez zdolności kredytowej.

Ależ ludzie stosują różne "chwyty", żeby ją mieć, choćby na papierze...

>
>>> Poza tym są ludzie, którzy w miarę dobrze
>>> zarabiają, ale nie maja uregulowanej sytuacji ze swoim pracodawcą, np.
>>> pracują na umowę o dzieło i nie mają zdolności kredytowej.
>>
>> Kredyty hipoteczne im się kłaniają.
>
> No właśnie nie dostają. A jeśli już to po rozmaitych znajomościach.

Bo banki teraz są ostrożne.

>
>>>>> i wrócić do rodziców.
>>>>> Dlaczego Twoja córka nie wynajmuje mieszkania razem z mężem, tylko
>>>>> mieszka z Tobą?
>>>> Nie mieszka zed mną. Oboje mieszkają w akademiku, bo tanio i wygodnie ze
>>>> wzgl. na niezakończone jeszcze doktoraty obojga. Potem - trzeba bedzie
>>>> pomyśleć o kupnie mieszkania, skoro ona ma zostać na uczelni. Po prostu
>>>> wtedy nastąpi przeniesienie wartości z ziemi na mieszkanie, skoro taka jest
>>>> konieczność życiowa mojego dziecka, że na posiadanej ziemi nie będzie
>>>> mieszkało.
>>> Jednym słowem świeci Twoim i Twojego męża światłem odbitym.
>>
>> A po co ma się rodziców? Poza tym mają oboje młodzi już niezłą sumkę
>> odłożoną samodzielnie. Pomimo pracy naukowej także zarabiają.
>
> I stać ich na własne lokum? Nie przypuszczam.

Będzie stać za jakis czas, ale nie w tej chwili. Wbrew powszechnej
konsumpcyjnej beztroski i życzeniowości - oni jako ludzoe wykształceni
umieją odłożyć decyzję o kupnie mieszkania na czas, kiedy z ich oceny
arytmetycznej wbędzie wynikało, że już mogą.

>
>>> Poświęcasz
>>> kawałek swojego majątku (jej oczywiście też się to należy, bo po Tobie
>>> dziedziczy). I wracamy do początku dyskusji, bo wielu ludzi nie ma
>>> rodziców, którzy mogą coś spieniężyć. Muszą wziąć kredyt.
>>
>> Tyle, że nie rozpatruję tutaj słuszności brania kredytu, lecz
>> nieumiejetnośćprostoarytmetycznej oceny, czy człowieka na niego stać - no i
>> wielu nie stać, a biorą, bo nie umieją obliczyć swoich realnych obciążeń
>> kredytem.
>
> Stać ich mają np. 4 tys netto, a 2 tys kredytu na opcję 1+1 wystarczy,
> żeby przeżyć.

Ale oni nie chcą wegetować... Realna ich ocena szans jest taka, że
mieszkanie kupią za jakieś 2 lata. I na pewno nie wpakują się w kredyt, z
którego trzeba ich bedzie wyciągać za uszy lub z którego powodu wylądują na
bruku.
Umieją sobie policzyć. I o to i mnie chodzi cały czas w tym wątku.


--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2009-10-19 01:13:48

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: "juda.farookhar" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał

> ...na maturze w ciągu ostatnich 25 lat to świadome działanie bankowców w
> celu maksymalnego zadłużenia Polaków. Ludzie nawet wydawałoby się, na dość
> wysokim poziomie intelektualnym, nie umieją liczyć własnych pieniędzy,
> łapią się na bankowe "promocje" typu "U nas połowa twojej gotówki pracuje
> w
> nocy" itp, nie mówiąc już o braku umiejętności obliczenia sobie
> faktycznych
> kosztów branych kredytów.

==
Ty durna Cipo, pewnie myślisz, że na lekcjach matmy
będzie się uczyć uczniów bankowych kalkulacji ?
A jesli nawet, to kto to zrozumie na wsi ?

A Policja nie może się nauczyć liczyć ?

Od uczniów się odpierdol faszystko, zwłąszcza
od humanistów, owszem przydało by się więcej lekcji
słuchania muzy :o)

> --
>
> Ikselka.

zdar
=^..^= -,
farookhar

Kto nie jest humanistą, ten musi być faszystą.
http://www.youtube.com/watch?v=2Kjh9lQXLWk


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2009-10-19 03:38:52

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: J-23 <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 18 Paź, 19:48, XL <i...@g...pl> wrote:
> ...na maturze w ciągu ostatnich 25 lat to świadome działanie bankowców w
> celu maksymalnego zadłużenia Polaków. Ludzie nawet wydawałoby się, na dość
> wysokim poziomie intelektualnym, nie umieją liczyć własnych pieniędzy,
> łapią się na bankowe "promocje" typu "U nas połowa twojej gotówki pracuje w
> nocy" itp, nie mówiąc już o braku umiejętności obliczenia sobie faktycznych
> kosztów branych kredytów.
> --
>
> Ikselka.

etam!
Do prawidlowego poruszania sie w gaszczu zagadnien zwiazanych z
finansami, potrzebna jest znajomosc czterch podstawowych dzialan
matematycznych, plus umiejetnoscs obliczania procentow. Na
potwierdzenie, znam osoby, z zaledwie podstawowym wyksztalceniem,
ktore swietnie radza w biznesie. Nawet posiadaja liczne nieruchomosc,
i zatrudniaja sporo liczbe pracownikow w swoich firmach. A z drugiej
strony, mam w rodzinie prof. zwyczajnego, naukowca i dydaktyka, ktory
zyje od kredytu do kredytu. Chlop "cienko przedzie" bo nie ma woli i
ochoty na jakies biznesy.

J-23 itede

PS. pewnie w pseudo nauce pt. ekonomia, wykozystuje sie jakies
somplikowane wzory matematyczne do roznych symulacji, ale jak zycie
nie zweryfikuje wynikow tycheze obliczen, to psu na byde takia
matematyka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2009-10-19 07:59:55

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: "Aicha" <b...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Qrczak" napisał:

> >> Potem - trzeba bedzie pomyśleć o kupnie mieszkania, skoro
> >> ona ma zostać na uczelni.
> > Pfff, za moich postudenckich czasów znałam 40-kilkulatka, pana
> > doktora, mieszkającego w akademiku.
> Rodziców z ziemią nie miał.

Miastowy, to fakt.

--
Pozdrawiam - Aicha (płci niewiadomej;))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2009-10-19 08:01:09

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: "Qrczak" <q...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

W Usenecie Aicha <b...@t...ja> tak oto plecie:
>
> Użytkownik "XL" napisał:
>
>> Potem - trzeba bedzie pomyśleć o kupnie mieszkania, skoro
>> ona ma zostać na uczelni.
>
> Pfff, za moich postudenckich czasów znałam 40-kilkulatka, pana doktora,
> mieszkającego w akademiku.

Rodziców z ziemią nie miał.

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2009-10-19 08:02:46

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: "Qrczak" <q...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

W Usenecie XL <i...@g...pl> tak oto plecie:
>
> ...na maturze w ciągu ostatnich 25 lat to świadome działanie bankowców w
> celu maksymalnego zadłużenia Polaków. Ludzie nawet wydawałoby się, na dość
> wysokim poziomie intelektualnym, nie umieją liczyć własnych pieniędzy,
> łapią się na bankowe "promocje" typu "U nas połowa twojej gotówki
> pracuje w nocy" itp, nie mówiąc już o braku umiejętności obliczenia
> sobie faktycznych kosztów branych kredytów.

To raczej świadome działanie reklamotwórców. Bo to oni piszą takie piękne
hasła.

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2009-10-19 08:09:29

Temat: Re: Nieobowiązkowa obecność matematyki...
Od: "Y e l o" <r...@c...op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paulinka" <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> napisał w
wiadomości news:hbfbd4$vig$7@node1.news.atman.pl...
XL pisze:
> ...na maturze w ciągu ostatnich 25 lat to świadome działanie bankowców w
> celu maksymalnego zadłużenia Polaków. Ludzie nawet wydawałoby się, na dość
> wysokim poziomie intelektualnym, nie umieją liczyć własnych pieniędzy,
> łapią się na bankowe "promocje" typu "U nas połowa twojej gotówki pracuje
> w
> nocy" itp, nie mówiąc już o braku umiejętności obliczenia sobie
> faktycznych
> kosztów branych kredytów.

IMO zadłużanie to efekt bezrefleksyjnego konsumpcjonizmu. Znajomość
matematyki tutaj nie ma nic do rzeczy. Człowiek, który nie żyje ponad
stan, nie musi brać kredytów. Jeżeli jednak potrzebuje jakiegoś dobra,
na które go jednorazowo nie stać, jest w stanie tak ograniczyć wydatki,
żeby nie zalegać ze spłatami rat.

--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

PANI PORUCZNIK...
Kreacjonizm - zapraszamy na wykłady
Re: Rzekoma pandemia grypy
Piaskiem wyczarowane...
Re: Szopen, któryzostałpapieżem.. .

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »