Data: 2002-09-15 10:13:20
Temat: Odp: ...
Od: "Gwiazda" <a...@i...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Słuchajcie, ja zrozumiałam z końca listu, że to ona znalazła sobie kogoś i
rozbiła nudne małżeństwo.
Za nudę w małżeństwie odpowiadają oboje, a za tak fatalne rozwiązanie jak
inny facet (to czysta ucieczka bez względu na cenę jaką płacą przede
wszystkim dzieci).
Nie o to chodzi jednak by kogoś potępiać, bo i tak robi to sama, ale by coś
naprawić.
Jeśli każda rozmowa kończy się kłótnią, to znaczy, że obie osoby czują się
głęboko zranione i chcę to z siebie wyrzucić. Chcą tak zranić jak same czują
się zranione. To instynktowne zachowanie.
Ktoś musi się przełamać i nie patrząc na swoją krzywdę przeprosić, wyleczyć
serce drugiej osoby by była w stanie zobaczyć nasze.
Mam męża choleryka. Wiem o czym mówię. Wiem co to być zranionym, ale na
szczęście wiem co to znaczy być uleczonym.
Rozmawiamy ze sobą o wszystkich uczuciach i ulagemy sobie trochę częściej
niż przed rozmową.
Podstawą małżeństwa jest miłość. To nie zjawisko paranormalne. Miłość to
trwale budowana więź, przez obie strony. Kiedy z grubej liny zostanie nie
zerwana choćby nitka, warto zaczać sklejać pozostałe. Namówić drugą stronę i
sklejać. Dla siebie, dla dzieci.. Zamknać obie dumy w szafie i budować, bo
rozwala się szybko i łatwo, a bohaterami są ci, co potrafili odbudować.
Gwiazda
|