Data: 2001-06-27 06:24:21
Temat: Odp: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "keiti" <s...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witaj Karolino !
Dosknale Cie rozumiem bo ja mama ten sam problem , dokladnie moge sie
podpisac pod Twoim postem , moze tylko to ze nigdy nie wymiotowalam ,ale ja
zyje po to aby jesc a nie jem po to aby zyc =to jest koszmarne ,tez mam za
soba paru psychologow ale nie wiem moze to z mojej strony nie bylo pelnego
zaangazowania , a moze po prosyu nie umieli mi pomoc - myslalmze dom jest
moim lwnym problem - dlaego tez oposcilam go - ale teraz miewam tez czasem
napady ledzenia - moze dlatego ze rodzice nie aakceptowalimojej decyzji - to
ze taka wierzaca i katolicka rodzina mam corke ktora mieszka w z facetem bez
slubu - i mimo ze mieszkam od nich 350 km to i tak maja dalej na mnie
psychiczny nacis i utrzmuje mnie w przekonaniu ze robie zle i niewlasciwie i
ich krzywze i spowodowalam ze mamam wpadla w gleboka depresje ...ale nikogo
nieobchodzi jak ja sobie radze ...zreszto jak zawsze
MNie tez moj chlopak akceptuje - mimio 170cm /88kg wagi , nawet nie zalezy
mi na tym zeby schudnac ale zeby raz n azawsz epozbyc sie tego koszmarnego
poczucia ze musze cos zjesc ,ze patrze na jedzenie jak na boga ,marze o ym
aby abyudzic sie rano i moc sie z tego ucieszyc , usmiwchnac a ,nie zeby
kazdy dzien byl jedna wielka walka i zmaganiem sie ze soba - to jest
strasznie meczace i odbiera ochote do zycie
Tak wiec ja tez chetnie skontaktuje sie zkims kto ma podobne problemy - wie
jak sobie ztym radzic
Karolino -nie jestes sama !
wiem ze to nie jest zadne pocieszenie ale iwedz ze doskonale Ci rozumiem !
Trzymaj sie
Kasia
Użytkownik karolina <k...@p...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:9hb1mq$9ms$...@n...tpi.pl...
> Cześć,
> Jestem studentką drugiego roku psychologii w SWPS,dlaczego akurat to
> podkreślam w pierwszych zdaniach...Ponoć psychologowie powinni jakoś sobie
> ze soą radzić,ą ze mną zaczyna być fatalnie...
> Jestem uzależniona od jedzenia.Smiesznie brzmi...Ale uzależnienia
alkoholowe
> czy inne można rzucić zupełnie,a jeść przecież zupełnie nie można
> przestać...
> Od trzech lat przechodziłam przez wszystkie fazy bulimii,moja waga wahała
> się nawet o 10kg w ciągu tygodnia.Przewinęłam się przez dziesiątki
gabinetow
> psychiatrów i psychologów w końcu udalo mi się przestać wymiotować.Za to
> teraz urządzam sobie pocieszki w postaci 5000 kalorii przy każdym
wahnięciu
> nastroju.Już po prostu nie mogę ze sobą wytrzymać!
> Najgorsza jest świadomość wszystkich procesów , które mną żadzą.Obcej
osobie
> potraiłabym przekazać całą wiedze na temat problemów z jedzeniem,a sama
nie
> umiem do siebie dotrzeć.Moja waga rośnie,nie widać po mnie nadwagi,mój
> chłopak akceptuje mnie w100%(podobno to szczeście)Ja mam 171cm wzrostu
waże
> już 65kg i po prostu już nie mam siły walczyć z własną serotoniną.Może
ktoś
> ma podobny problem,bo powoli zanika mi chęć do życia.
> Pozdrawiam
> Karolina
>
>
|