Data: 2003-03-23 23:09:13
Temat: Odp: Plakaty gejów
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Katarzyna Kulpa <k...@k...net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:
> On Sat, 22 Mar 2003 15:34:22 +0100, boniedydy <bonie
dydy@zegnajspamiehoga.pl> wrote:
> :
> : Użytkownik Katarzyna Kulpa <k...@k...net> w wiadomości do grup
> : dyskusyjnych napisał:s...@o...slodki.domek...
> : > On Sat, 22 Mar 2003 10:20:01 +0100, boniedydy
> : <b...@z...pl> wrote:
> : > : Kasiu, jak pewnie wiele osób z tej grupy mam takie dziecko, i
zapewniam
> : Cię,
> : > : że pamięć tego, w jak piękny sposób się ono poczęło, jest istotnym
> : elementem
> : > : i podstawą mojej miłości do niego. Oczywiście nie stanowi to
gwarancji,
> : że
> : > : np. moje własne ograniczenia nie zaciążą na wychowaniu dziecka, ale
z
> : całą
> : > : pewnością kocham ja najbardziej i najmądrzej, jak potrafię.
> : >
> : > co w takim razie powiedza rodzice adopcyjni, ktorych dzieci poczely
sie
> : > calkowicie poza nimi? nie neguje twoich pieknych odczuc wobec twojego
> : > dziecka, ale pomysl chwile o tych, ktorym to akurat odczucie
(wspomnienie
> : > jak sie poczynalo) jest obce, czy ich milosc jest z definicji inna czy
> : > gorsza?
> :
> : Kasiu, nigdzie tego nie pisałam a nawet nie mozna tego wywnioskować z
tego,
> : co napisałam. Pisałam tylko o sobie i o nikim innym.
>
> w porzadku :) jednak napisalas to w odpowiedzi na konkretny watek w
> dyskusji, w ktorej byla mowa o tym, czym sie roznia uczucia rodzicow
dziecka
> "poczetego z milosci" od uczuc rodzicow, u ktorych, powiedzmy, sam fakt
> poczecia od milosci nie zalezal. pojawila sie w nim sugestia, ze tym, co
nie
> "poczynaja z milosci", czegos istotnie w tych uczuciach brakuje.
>
> napisalas, jak wazne dla ciebie osobiscie jest "poczecie z milosci",
wrecz,
> ze jest podstawa twoich uczuc do dziecka. w powyzszym kontekscie jest to
> stwierdzenie grozace wyciaganiem takich wlasnie dosc powaznych wnioskow :)
> wiec przepraszam jesli nadinterpretowalam, ale mysle, ze stoja za mna
pewne
> okolicznosci lagodzace...
Ok, ale dyskusja była ostatnio tylko o tym, jak rozumiemy pojęcie "dziecko
zrodzone z miłości" (podkreślam: zrodzone). Napisałam o własnych
doświadczeniach żeby szerzej uzasadnic to, jak to rozumiem. Słowem się nie
zająknęłam, ze komuś czegoś brakuje a ja jestem lepsza. Specjalnie
podkreśliłam, że moje doświadczenia nie stanowią gwarancji, iż osobiste
ograniczenia nie zaciążą na wychowaniu dziecka.
boniedydy
|