Data: 2001-08-19 23:23:02
Temat: Odp: Po co żyję?
Od: "krzysztof\(ek\)" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Michal Ochman" <o...@i...pl> napisał(a) :
> Matki zazwyczaj kochają swoje dzieci...
Ale wlasnie tylko zazwyczaj.
Sprobuj teraz to "zazwyczaj" odniesc do religii.
> Ale nie o to tutaj chodzi.
Domyslilem sie :-)))
> Miałem na myśli raczej fakt, że są rzeczy na tym świecie, których nie
da
> się udowodnić w racjonalny i logiczny sposób. Są to m. in. uczucia.
> Czujemy, kiedy ktoś nas kocha, nienawidzi, choć nie potrafimy tego
> wytłumaczyć. Podobnie może być właśnie z Bogiem. No bo niby dlaczego
> ludzie od najdawniejszych czasów wierzyli w jakiegoś stwórcę Świata i
> otaczającej ich rzeczywistości? Przecież nikt im tego nie przykazał.
> A może *czują* jego obecność? W jakiś sposób wiedzą, że on jest, choć
> nikt nie potrafi tego udowodnić!
A no wlasnie. Nie wiedza, a wierza. To drobna roznica.
Andrzej pisze: "Bóg jest miłosierny (...)"
A ja sie z tym nie zgadzam. Bo nie wiemy, ze on jest milosierny, nie
wiemy nawet, czy on istnieje. Nie mozna rzeczy nieudowodnionych
przedstawiac jak pewnik i pozniej bazujac na tym dochodzic do kolejnych
wnioskow.
Ten sens zycia jest taki, jakim go opisal Andrzej, tylko wtedy, jezeli
zalozymy, ze Bog istnieje. I jezeli zalozylymy, ze jest milosierny. I ze
chce pomagac. I ze chce ratowac czlowieka, itd.
IMO troche za duzo niemozliwych do udowodnienia zalozen, zeby wnioski,
do ktorych doszedl uznac za sluszne i prawdziwe.
> Człowiek zakochany chce się dzielić swoją radością z innymi
ludźmi.Może taka sama sytuacja jest w przypadku odnalezienia Boga?
Widzisz, na samym uczuciu zakochania trwalego zwiazku zbudowac sie nie
da.
Do tego potrzebna jest milosc.
Podobnie jest z wiara. Znam wielu ludzi, ktorych wiara jest dojrzala.
Nie tylko katolikow, ale takze.
Szanuje ich, chociaz sam nie wierze w to, co oni. Ale ich wiara to nie
tylko zauroczenie, gra emocji, burza hormonow. Ich wiara laczy sie z
glebokimi przemysleniami, ich wiara przetrwala wiele ciezkich prob. Z
takich ludzi sie nie smieje, szanuje ich i w pewnym sensie im nawet
zazdroszcze. Tylko, ze tacy ludzie nie wychodza przed tlum i krzycza
histerycznie : "Jezus Cie kocha!"
IMO wiara nie powinna byc oparta na silnych emocjach. Ona nie moze
polegac na "zakochaniu", "zauroczeniu" a powinna polegac na "milosci".
Zastanawiales sie, dlaczego wiekszosc osob odchodzi z Oazy okolo 20 roku
zycia?
Moim zdaniem wlasnie dlatego.
> Spróbuj spojrzeć na tą sprawę od tej strony i
> wyobraź sobie, jakie to musi być wielkie szczęście, skoro zwykli,
szarzy
> ludzie, decydują się stanąć przed szeroką publicznością i opowiadać o
> swoich przeżyciach wewnętrznych. Robią to za darmo, nic z tego nie
mają,
> ryzykują wyśmianiem i kompromitacją. Dlaczego tak postępują???
Wlasnie z tego samego powodu, co nastolatek, ktory po jednej "upojnej"
nocy ze swoja rowiesniczka opowiada, jaka to ona nie jest cudowna, jak
to sie on nie zakochal. Nie je, nie pije, nie potrafi sie skupic, bo
jest zakochany. Jest gotow za nia zginac, poswiecic sie dla niej, a
zycie bez niej pozbawione jest - jego zdaniem - sensu.
A widziales kiedys szczesliwe malzenstwo w kilkanascie lat po slubie,
ktore kazdemu spotkanemu na ulicy wykrzykuje do ucha, jacy sa ze soba
szczesliwi?
> Ale co do świata w którym żyjesz, też masz raczej pewność, że
istnieje,
> no nie? [1] Odpowiedz mi więc, skąd się on wziął... tylko nie pisz że
> powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu (staaare ;-) ) lub zderzenia dwóch
> wszechświatów, bo są to tylko nieudowodnione spekulacje, które gdyby
> były nawet prawdziwe, można "złamać". No bo skąd się wzięły owe
> wszeświaty, skąd się wziął Wielki Wybuch, itd. itd. :-)
:-))) Wiesz, mam w zyciu wieksze zmartwienia niz to, skad sie wzial
Wszechswiat.
Moze, gdybym ich nie mial, to rozmyslalbym calymi dniami o tym, skad on
sie wzial . Ale dla mnie to jest rownie malo wazne, jak kod zrodlowy
Worda. Pracuje sobie w Wordzie przez caly dzien i wcale nie wiem, jaki
jest jego kod zrodlowy. Nie interesuje mnie, kto jest autorem tego
programu, nie interesuje mnie, kiedy on powstal i w jaki sposob. Umiem
go obslugiwac, wiem do czego sluzy i to mi w zupelnosci wystarcza.
> Żyj tak, aby Twoim znajomym zrobiło się
> smutno, gdy umrzesz. (J. Tuwim)
O wlasnie, ciekawy cytat i jakby nawet pasuje do tematu. Celem zycia
wcale nie musi byc zycie wieczne. Mozna znalezc sobie inna motywacje i
IMO bedzie rownie sluszna.
krzysztof(ek)
|