Data: 2001-10-20 15:26:52
Temat: Odp: Wolność człowieka, prawo do śmierci...
Od: "eTaTa - eChild" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Csirke
> eTT..
> ból to nie w tym przypadku.
Wszystko w Twoim poście jest prawdą i zawiera się w pojęciu ból.
wstyd, poniżenie, zazdrość, bezradność etc. (kupa tego)
to też ciężko to wszystko wymieniać. Bo ból powstaje w głowie.
Nawet ten fizyczny. Przy fizycznym ciężko o fachowca, ale tu pomagają metody
medyczne. Tak czy inaczej zawsze można przeciwdziałać. Kłopot w mądrości działania.
Dzwoni mąż na pogotowie, bo żonę coś boli. Przyjeżdża medyk 5 minut diagnozy.
Ponieważ niema czasu. Zaaplikuje tebletę wyłączającą mózg. Fiolkę da mężowi.
Mąż, dusza człowiek, będzie aplikował. Przyznasz, że to tragedia.
I kto tu winien?
> Czy rozmowa z psychoterapeutą to zmieni?
> Może zmieni.
> A jeśli nie?
Jeśli nie zmień na psychoanalityka i na lepszego jeśli ten zawodzi.
Moim zdaniem jak doktorowi dusz nic nie wychodzi - to lepiej niech
się do tego nie bierze. Niech się przyzna, nie potrafię pani/pana uleczyć.
Wiem proste w teorii :-))
Ale my chyba teoretyzujemy. Prawda? :-)
> Ale ja bym chciała mieć to prawo.
> Choćby po to, by móc z niego nie skorzystać.
Prawo do samobójstwa? Ok?
To pewnie nie potrzeba leczyć. Taniej dla gospodarki.
Skaczący nastolatek z wieżowca. Zdradzony w miłości. Bo był piegowaty.
No? To samo, czy nie?
Nie z tego powodu. To by było głupie.
Może jakiś inny powód, bo nie mogę znaleźć.
pozdrówki
eTT
O tak mi wpadło jest jakby przyzwolenie społeczne na samobójstwo
i tu mogłoby mieć uzasadnienie - jako ofiara z życia dla kogoś (chyba)
Jeśli już chcesz sobie znaleźć powód :-))
ett
|