| « poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2001-09-25 09:20:26
Temat: Re: c.d. depresja
Użytkownik "Eva" <e...@w...pl> napisał w wiadomości
news:9oneq6$35c$1@news.tpi.pl...
> Ty być może należysz do tej mniejszości mężczyzn, którzy zapewniają
kobiecie poczucie
> bezpieczeństwa:) i komfortu psychicznego i fizycznego.
> Szczęśliwy z Ciebie człowiek, jeśli masz takie możliwości.
O rany, Ale się uśmiałam :))).
Ty Ewo należysz zapewne do tej wąziuteńkiej jak nitka grupy kobiet,
kobieciątek raczej, którym poczucie bezpieczeństwa, komfortu psychicznego i
fizycznego musi zapewnić mężczyzna. Bo w XXI wieku same sobie tego zapewnić
nie potrafią :))).
>
>
> > Poza tym, krytykujac moj stosunek do kobiet wystepujesz
> > jako uogolniona super-kobieta ktora wszystko wie najlepiej
> > i przemawia w imieniu wszystkich kobiet? -
>
> A gdzie to wyczytałeś, że wszystkich ? Miałam na myśli dorosłe kobiety w
"normalnym" środowisku.
> Pracujące. Z rodzinami. W tym kraju.
> Czyli to co widać.
> Niechby to było tylko 50 % , to i tak dość duża próba:)
Z tego co napisałam wyżej wynika, że Twoje poglądy nie są reprezentatywne
nawet dla 0,1% kobiet.
>
>
> w dosyc smiesznej
> > roli sie stawiasz IMO, nie mowiac juz o kobietach ktore (chocby
> > teoretycznie) maja odmienne od Twego zdanie o ew moim
> > do kobiet stosunku.
>
> A czy ja je znam:) ?
Więc Twoje środowisko jest aż tak światopoglądowo monotonne? współczuję. Ale
mnie przecież znasz, przynajmniej wirtualnie.
Dorrit
> Pozdrawiam, Eva
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2001-09-25 09:24:44
Temat: Re: c.d. depresja
Użytkownik "poranna mgła" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3baf2f36$1@news.vogel.pl...
> Użytkownik cbnet
>
>
> Dla mnie to brzmi tak, jakby mezczyzni mieli sklonnosc do unikania kobiet
wrazliwych.... ale to chyba tylko przez pewien specyficzny typ mezczyzn....
i to chyba dobrze, ze tak jest :).
Wrażliwych na co? I co w ogóle wrażliwość ma wspólnego z podatnością na
zaburzenia depresyjne?
Dorrit
>
>
> pozdrawiam cieplo
> poranna mgla
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2001-09-25 09:33:55
Temat: Re: c.d. depresja
Uzytkownik "Joanna" <c...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
news:B7D50CEC.1D310%chironia@poczta.onet.pl...
> in article 9onebg$seg$...@n...tpi.pl, cbnet at c...@w...pl=NOSPAM= wrote on
> 24-09-01 16:01:
> Czyz np. ciaza nie jest dlugotrwalym stresem?
Nie, nie jest stresem, jezeli przebiega prawidlowo i jest zaplanowana.
A porod?
Poród jest nieprzyjemny.
A wychowanie potomstwa?
To jest przyjemnosc!
Jak zmierzyc poziom stresu i porownac np. ten, ktory paralizuje przed
podpisaniem zyciowego kontraktu z tym, ktory przezywa sie co miesiac
> razem ze swoim cialem).
Czyzbys nie akceptowala swojej kobiecosci, jezeli banalna fizjologie uwazasz
za stres. Nie badz smieszna. Byloby znacznie gorzej, gdybys nie doswiadczala
takiego "stresu". Bo to sugerowaloby bezplodnosc, czyli stres dla wiekszosci
mlodych kobiet naprawde duzy.
Dorrit
> Pozdr.
> Joanna
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2001-09-25 09:41:18
Temat: Re: c.d. depresja
Uzytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisal w wiadomosci
news:9opplo$68m$1@news.tpi.pl...
> >
>
> Przyklad: ile jest takich kobiet ktore 'nie przezywaja'
> form 'odrzucenia' (nieakceptacji) przez pojedyncze
> osoby z otoczenia (tak jak np Dorrit czy NMM..... itp_wyjatki_)?
Chlopie, pojebalo Cie? Moim obowiazkiem jest przypodobac Ci sie tutaj, w
dyskusji, bo inaczej przestaniesz mnie akceptowac???
Wiesz gdzie slonce nie dochodzi? To tam mnie pocaluj!
Dorrit
>
> Pozdrawiam,
> Czarek
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2001-09-25 09:55:10
Temat: Re: c.d. depresja
Uzytkownik "Joanna" <c...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
news:B7D63DE9.1D448%chironia@poczta.onet.pl...
> in article 9opplo$68m$...@n...tpi.pl, cbnet at c...@w...pl=NOSPAM= wrote on
> 25-09-01 13:27:
>
> -------------
>
> Mysle, ze tutaj wazne sa sposoby radzenia sobie > Nie wglebialam sie w
etiologie depresji, wiem natomiast, ze rzeczywiscie
> czesto kojarzy sie ja z melancholia kobieca.
Alez termin melancholia jest tozsamy z depresja. A kobiety-kury domowe, to
raczej introwertyczki a nie melancholiczki czyli chore, bo w introwersji nie
ma nic chorego.
Nie jestem pewna, czy takie
> siedzenie w 4 scianach, ograniczenie sie do domu, nie stanowi jednego z
> czynnikow, ktore zwiekszaja ryzyko. Wg mnie depresja zalezy nie tyle od
> poziomu stresu, co od umiejetnosci radzenia sobie z tym stresem (to chyba
> oczywistosc).
Z wyjatkiem depresji endogennej, która od niczego nie zalezy. Jest, jak
wrzód na dupie.
> Choc teraz w sumie sama sobie przecze, bo wczesniej napisalam, ze kobiety
> lepiej sobie radza (placz, pogaduszki). Ale jak nie ma z kim pogadac, to
nie
> ma tez w co uciec (np. jak nie ma dzieci).
Nie wiedzialam, ze placz, pogaduszki i dzieci to sa ucieczki przed depresja,
a nie normalne zycie. Zrozum, ze chorowac na depresje mozna pomimo tych
wartosci. I wtedy one staja sie dla chorego tak malo istotne, ze bierze
sznur i wiesza sie.
Przyklad: ile jest takich kobiet ktore 'nie przezywaja'
> > form 'odrzucenia' (nieakceptacji) przez pojedyncze
> > osoby z otoczenia (tak jak np Dorrit czy NMM..... itp
> > _wyjatki_)?
>
> A skad wiesz, ze sie nie przejmuja? Choc faktycznie o takowe dowody nie
> zabiegaja (przepraszam obydwie za mowe za plecami).
Ja bym sie przejmowala, jakby moje dziecko zachorowalo na raka, ktos bliski
mi umarl, albo stracilabym moznosc zarobkowania. Natomiast tym, co o moich
wypowiedziach sadzi ktokolwiek na tej grupie - nie przejmuje sie zupelnie.
Nie jest to dla mnie powód do stresu, frustracji, zmartwienia, obnizonej
samooceny itp.
Dorrit
>
> pozdr.
> Joanna
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2001-09-25 11:27:22
Temat: Re: c.d. depresjaJoanna:
> Dlaczego wg ciebie faceci czesciej doswiadczaja stresu?
Po zastanowieniu uwazam ze nie mam pewnosci w tej
akurat sprawie (-> ....czesciej itd).
I przyszla mi do glowy taka rzecz:
jesli rzeczywiscie stres jest glowna przyczyna depresji
(zakladam 'na chwile'), to wobec wiekszej odpornosci
kobiet na stres (znany fakt naukowy) mielibysmy
sytuacje w ktorej kobiety _znaaaacznie_ czesciej i wiecej
stresow doswiadczaja na codzien.
Co prawda nie widac tego tak bezposrednio (jakos),
jednak potrafie sobie wyobrazic cos takiego: wieeele
k (znacznie wiecej niz m) naklada na siebie obowiazek
bezwzglednego przypodobywania sie otoczeniu (w tym
rowniez partnerowi) co skutkuje pewnym nieustannym
stresem.
Przyklad: ile jest takich kobiet ktore 'nie przezywaja'
form 'odrzucenia' (nieakceptacji) przez pojedyncze
osoby z otoczenia (tak jak np Dorrit czy NMM..... itp
_wyjatki_)?
Inne przyczyny _dodatkowego_ stresu u kobiet, w tym
wymienione przez J., wydaja mi sie jednak mniej
prawdopodobne jednak, tym bardziej ze Dorrit, czy NMM
wydaja sie byc dobrymi przykladami kobiet malo
podatnych na depresje.
Inna rzecz: obserwuje z pewnym jednak zdumieniem
ze czesc kobiet potrafi w bardzo duzym stopniu 'profilowac'
swoj wizerunek powiedzmy w pierwszym kontakcie na
zasadzie 'koniecznosci przypodobania sie' w nowym
otoczeniu, po czym nastepuje jakis 'powrot do pewnej
normalnosci'.
Stres w konsekwencji przekonania o koniecznosci
akceptacji: typowa wlasciwosc kobiet - i jak to wyglada
tym razem? :)
Pozdrawiam,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2001-09-25 11:49:08
Temat: Odp: c.d. depresja
Użytkownik Melisa <m...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych n
apisał:9onn87$24n$...@z...man.szczecin.pl...
> Użytkownik "Wojtop" <w...@m...polbox.pl> napisał:
> > (..) Depresja nie upośledza funkcji intelektualnych. (..)
>
> Chcialabym, zebys sie nie mylil, jednak tak nie jest. Jak najbardziej
> 'uposledza' - np. poprzez trudnosci z koncentracja, skupieniem sie,
> rozumieniem etc. Jest o wiele trudniej.
>
> Melisa
>
Może to nie było najlepsze określenie. Chodziło mi właściwie o sprawność int
elektualną.
To podobnie jak ze sprawnością fizyczną. W ciężkiej depresji mogą sprawiać t
rudność najprostsze czynności - ubranie się, umycie, czy nawet wstanie z łóż
ka, czy fotela, co nie oznacza upośledzenia sprawności fizycznej.
Depresja wiąże się z cierpieniem psychicznym. W przypadku bólu fizycznego wy
stępują podobne problemy. Spróbuj się skoncentrować, jak coś Cię mocno boli,
np. ząb albo głowa.
>
>
Pozdrawiam
DW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2001-09-25 11:58:01
Temat: Re: c.d. depresjain article 9opplo$68m$...@n...tpi.pl, cbnet at c...@w...pl=NOSPAM= wrote on
25-09-01 13:27:
> Joanna:
>> Dlaczego wg ciebie faceci czesciej doswiadczaja stresu?
>
> Po zastanowieniu uwazam ze nie mam pewnosci w tej
> akurat sprawie (-> ....czesciej itd).
Czarek, poniewaz to zbiezne z tym, co poszlo na priva, wiec przekopiuje moja
odpowiedz bez Twoich kwestii, co moze troche chaosu wprowadzic, ale trudno:
//////////////////////////////////////////
Nie mam pojecia, kto czesciej a kto rzadziej doswiadcza stresu. Dotychczas
generalnie sadzilo sie, ze z racji siedzenia przewaznie w domu kobiety
rzadziej sie stresuja - nie chodza do pracy, nie chodza na wojne, nie sa
glowami rodziny. Ja wspolczuje facetom, ktorzy maja takie przekonanie, ze
musza zarobic na cala rodzine. Na razie stresuje mnie czasem
odpowiedzialnosc za sama siebie, a co dopiero, gdybym miala wykarmic cala
gromadke.
Nie watpie jednak, ze dla kobiet tez swiat jest pelen stresow, tylko innych
- bardziej martwia sie na co dzien o dzieci, o zdrowie rodziny, o swoja
fizycznosc (ciaza etc.), a teraz tez o prace i o pieniadze.
-------------
Mysle, ze tutaj wazne sa sposoby radzenia sobie ze stresem. Mezczyznie
pradopodobnie trudniej odreagowac stres, bo rzadko moze plakac, czy
wykrzyczec tego typu napiecie. Poza tym statystycznie stres meski rozgrywa
sie w publicznej przestrzeni i bardziej trzeba trzymac fason, a stres
kobiecy leczy czasem dotyk dziecka, ploty z sasiadkami (mowie o bardzo klas.
ukladzie).
Podobno coraz wiecej kobiet reaguje na stres jak mezczyzni - zawal serca,
nadcisnienie. Dlaczego? Moze wlasnie dlatego, ze jest to stres publiczny.
Moje stresy sa zdecydowanie z kategorii tych meskich i smieje sie czasem, ze
potrzebna mi zona, ktora by zrobila obiad, wymasowala stopy etc.
-----------------
Nie wglebialam sie w etiologie depresji, wiem natomiast, ze rzeczywiscie
czesto kojarzy sie ja z melancholia kobieca. Nie jestem pewna, czy takie
siedzenie w 4 scianach, ograniczenie sie do domu, nie stanowi jednego z
czynnikow, ktore zwiekszaja ryzyko. Wg mnie depresja zalezy nie tyle od
poziomu stresu, co od umiejetnosci radzenia sobie z tym stresem (to chyba
oczywistosc).
Choc teraz w sumie sama sobie przecze, bo wczesniej napisalam, ze kobiety
lepiej sobie radza (placz, pogaduszki). Ale jak nie ma z kim pogadac, to nie
ma tez w co uciec (np. jak nie ma dzieci).
------------------
Dalej uwazam, ze trudno tu rozsadzic, kto czesciej doswiadcza takich
sytuacji stresowych. To jak bardzo cos jest stresujace zalezy do
dotychczasowych doswiadczen osoby, sily jej motywacji, ewentualnych kosztow
porazki etc. Np. mnie wystapienie publiczne przed dajmy na to 500 osob
raczej nie stresuje (delikatna trema), natomiast face to face z jedna osoba
bywa, ze naprawde bardzo (jesli mi bardzo zalezy, zeby wypasc dobrze).
Trudno tu wiec o scisly i obiektywny podzial na syt. mniej i bardziej
stresogenne. Sa owszem takie skale, na ktorych nawet urlop znajduje sie dosc
wysoki (i np. mnie urlop zawsze bardzo stresuje), ale ja bym do takich tabel
podchodzila z rezerwa.
> Co prawda nie widac tego tak bezposrednio (jakos),
> jednak potrafie sobie wyobrazic cos takiego: wieeele
> k (znacznie wiecej niz m) naklada na siebie obowiazek
> bezwzglednego przypodobywania sie otoczeniu (w tym
> rowniez partnerowi) co skutkuje pewnym nieustannym
> stresem.
A to juz zupelnie inna sprawa - nie za bardzo rozumiem, czemu sprowadzasz
stres kobiecy do problemu lustrzanej tozsamosci neurotycznie uzaleznionej od
akcpetacji. Choc faktem jest, ze zwraca sie czesto na to uwage i wskazuje
jako na czesty powod zagubienia, braku asertywnosci, a nawet stanow
depresyjnych (w wolnej chwili dokopie moze do jakis badan).
>
> Przyklad: ile jest takich kobiet ktore 'nie przezywaja'
> form 'odrzucenia' (nieakceptacji) przez pojedyncze
> osoby z otoczenia (tak jak np Dorrit czy NMM..... itp
> _wyjatki_)?
A skad wiesz, ze sie nie przejmuja? Choc faktycznie o takowe dowody nie
zabiegaja (przepraszam obydwie za mowe za plecami).
> Inna rzecz: obserwuje z pewnym jednak zdumieniem
> ze czesc kobiet potrafi w bardzo duzym stopniu 'profilowac'
> swoj wizerunek powiedzmy w pierwszym kontakcie na
> zasadzie 'koniecznosci przypodobania sie' w nowym
> otoczeniu, po czym nastepuje jakis 'powrot do pewnej
> normalnosci'.
Naprawde myslisz, ze kobiety nie maja innych problemow i stresow, niz
podobanie sie i manipulowanie wlasnym wizerunkiem? Sadze, ze przesadzasz. To
tak, jakbym stres meski zredukowala do strachu o seksualna potencje:)
>
> Stres w konsekwencji przekonania o koniecznosci
> akceptacji: typowa wlasciwosc kobiet - i jak to wyglada
> tym razem? :)
Nie zgadzam sie.
>
> Pozdrawiam,
> Czarek
pozdr.
Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2001-09-25 13:02:09
Temat: Re: c.d. depresjaJoanna:
> Nie mam pojecia, kto czesciej a kto rzadziej doswiadcza stresu.
> ...
> Nie watpie jednak, ze dla kobiet tez swiat jest pelen stresow,
> tylko innych - bardziej martwia sie na co dzien o dzieci, o zdrowie
> rodziny, o swoja fizycznosc (ciaza etc.), a teraz tez o prace i o
pieniadze.
OK, sam juz nie wiem kto ma wiecej stresow w zyciu: k czy m.
Czesto jednak zauwazam ze m-i przejmuja sie i martwia w sytuacjach
kiedy kobiety sa bardzo odlegle od 'brania se do glowy' czegos-tam
co uznaja za 'malo wazne' czy 'nieistotne'.
Tak jak napisalem w poprzednim poscie (na psp) dopuszczam
mozliwosc iz to wlasnie duza czesc kobiet bardziej stresuje sie
na codzien niz mezczyzni.
Wydaje mi sie to jakies takie dziwne nieco (przejmujace sie
wszystkim kobiety i te sprawy), ale OK, niech bedzie, o czym dalej.
> Moje stresy sa zdecydowanie z kategorii tych meskich i smieje sie
> czasem, ze potrzebna mi zona, ktora by zrobila obiad, wymasowala
> stopy etc.
No tak, to jakies bardzo specyficzne podejscie do sprawy. :)
> A to juz zupelnie inna sprawa - nie za bardzo rozumiem, czemu
> sprowadzasz stres kobiecy do problemu lustrzanej tozsamosci
> neurotycznie uzaleznionej od akcpetacji....
Wlasnie, dlaczego.
Czy znalasz/-as jakies kobiety o ktorych wiesz ze wykazuja
sklonnosci do depresji?
Dlatego. :)
> A skad wiesz, ze sie nie przejmuja? Choc faktycznie o takowe
> dowody nie zabiegaja....
Jesli juz to: mniej dbaja, mniej zabiegaja o _powszechne_ uznanie.
Mysle ze inne na ich miejscu (w podobnych sytuacjach) juz dawno
zamiast dyskutowac - zalamalyby sie np 'wrogoscia' kontr-tez,
stad wnosze o malej podatnosci na depresje.
> ... (przepraszam obydwie za mowe za plecami).
Takze przepraszam ze wykorzystuje sylwetki obu pan
w moich przykladach.
> Naprawde myslisz, ze kobiety nie maja innych problemow
> i stresow, niz podobanie sie i manipulowanie wlasnym
> wizerunkiem?
Tak, dokladnie. Z tym ze dotyczy to nie kazdej kobiety, lecz
tylko _czesci_ wyraznie podatnej na depresje, i to prawdopodobnie
one wplywaja na statystycznie wieksza liczbe depresji wsrod kobiet.
> Sadze, ze przesadzasz. To tak, jakbym stres meski
> zredukowala do strachu o seksualna potencje:)
Alez pewna _czesc_ mezczyzn martwi sie o wlasna potencje!
To fakt. :)
> Nie zgadzam sie.
Widzisz, ja tez tak do konca sie nie zgadzam, tylko tak se
rozwazam rozne opcje.
Wymyslilem np taka rzecz: na bazie ewolucjonizmu z wiekszej
odpornosci kobiet na stres wynika 'z automatu' wniosek o wiekszej
stycznosci ze stresem, a to w konsekwencji prawdopodobnie
implikuje to zwiekszona depresyjnosc(?).
Dziwny, szokujacy wywod. Jak wyjasnic (sensownie) ze kobiety
czesciej (w wiekszym stopniu) podlegaja stresom niz mezczyzni?
Oto jest pytanie. :)
Pozdrawiam,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2001-09-25 13:31:21
Temat: Re: c.d. depresjain article 9opv7d$jh4$...@n...tpi.pl, cbnet at c...@w...pl=NOSPAM= wrote on
25-09-01 15:02:
>
> OK, sam juz nie wiem kto ma wiecej stresow w zyciu: k czy m.
> Czesto jednak zauwazam ze m-i przejmuja sie i martwia w sytuacjach
> kiedy kobiety sa bardzo odlegle od 'brania se do glowy' czegos-tam
> co uznaja za 'malo wazne' czy 'nieistotne'.
Moze za bardzo sie zafiksowales na opozycji K-M?
To oczywiste, ze np. kierowca ciezarowki martwi sie w innych sytuacjach, niz
dyrektor banku i ze w roznym stopniu sa uodpornienie na roznego rodzaju
stres, roznie reaguja w sytuacjach stresowych etc.
>> A to juz zupelnie inna sprawa - nie za bardzo rozumiem, czemu
>> sprowadzasz stres kobiecy do problemu lustrzanej tozsamosci
>> neurotycznie uzaleznionej od akcpetacji....
>
> Wlasnie, dlaczego.
> Czy znalasz/-as jakies kobiety o ktorych wiesz ze wykazuja
> sklonnosci do depresji?
> Dlatego. :)
Znam i sadze, ze niezbyt wiele ma on wspolnego z tym, o czym piszesz. Wiecej
z postawa lekowa, z dziedziczonymi chyba w rodzinie formami reagowania na
sytuacje stresowe. Moze z lekiem przed bliskoscia? Mysle, ze ta osoba nie
wie dobrze, skad sie to bierze.
Ale to raczej sklonnosc do obnizonego nastroju, niz kliniczna depresja.
>> A skad wiesz, ze sie nie przejmuja? Choc faktycznie o takowe
>> dowody nie zabiegaja....
>
> Jesli juz to: mniej dbaja, mniej zabiegaja o _powszechne_ uznanie.
> Mysle ze inne na ich miejscu (w podobnych sytuacjach) juz dawno
> zamiast dyskutowac - zalamalyby sie np 'wrogoscia' kontr-tez,
> stad wnosze o malej podatnosci na depresje.
Ludzie zabiegaja o rozne rzeczy w rozny sposob. Ostra dyskusja moze byc
pozorem, tak samo jak nie wdawanie sie w nia nie musi oznaczac leku przed
utrata akcpetacji. Wg mnie styl dyskusji nie ma zbyt wiele wspolnego ze
sklonnoscia do depresji.
zykladach.
> Naprawde myslisz, ze kobiety nie maja innych problemow
>> i stresow, niz podobanie sie i manipulowanie wlasnym
>> wizerunkiem?
>
> Tak, dokladnie. Z tym ze dotyczy to nie kazdej kobiety, lecz
> tylko _czesci_ wyraznie podatnej na depresje, i to prawdopodobnie
> one wplywaja na statystycznie wieksza liczbe depresji wsrod kobiet.
Mysle tak, jak juz powiedzialam: problem lutrzanej tozsamosci i podatnosci
na ocene, lek przed brakiem akceptacji - to wszystko sa powazne i czeste
problemy, ale nie sa rownorzedne z depresja. Mysle, ze u niektorych te same
problemy moga wywolac nieukierunkowana albo zle ukierunkowana agresje (np.
reakcje autodestrukcyjna).
>
>> Sadze, ze przesadzasz. To tak, jakbym stres meski
>> zredukowala do strachu o seksualna potencje:)
>
> Alez pewna _czesc_ mezczyzn martwi sie o wlasna potencje!
To fakt. :)
Martwic sie kazdy moze - w koncu akceptacja, potencja, to dosc wazne sprawy.
Niemniej nie piszesz, ze to powod depresji.
>
>> Nie zgadzam sie.
>
> Widzisz, ja tez tak do konca sie nie zgadzam, tylko tak se
> rozwazam rozne opcje.
>
> Wymyslilem np taka rzecz: na bazie ewolucjonizmu z wiekszej
> odpornosci kobiet na stres wynika 'z automatu' wniosek o wiekszej
> stycznosci ze stresem, a to w konsekwencji prawdopodobnie
> implikuje to zwiekszona depresyjnosc(?).
>
> Dziwny, szokujacy wywod. Jak wyjasnic (sensownie) ze kobiety
> czesciej (w wiekszym stopniu) podlegaja stresom niz mezczyzni?
> Oto jest pytanie. :)
Wydaje mi sie, ze w ktoryms miejscu popelniasz jakis blad wnioskowania, albo
blad wyjsciowej tezy. Nie rozumiem dlaczego nagle ci wyszlo w tym rownaniu,
ze wieksza odpornosc wynika z wiekszej stycznosci, a to znowu objawia sie
mniejsza odpornoscia. Wg mnie przede wszystkim schemat radzenia ze stresem
jest inny. I moze jeszcze rzadziej mezczyzni sie diagnozuja.
>
> Pozdrawiam,
> Czarek
pozdr.
Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |