Sluchajcie wyszlo mi cos nieprawdopodobnie dobrego -pomijam fakt ze
bedziemy to jesc z mezem 3 dni bo wyszedl tego gar 5 litrowy. Ale za to jaka
mialam radoche gotujac tone zarelka - ja po mamie odziedziczylam chyba
zadatki na kucharke wojskowo, moja mama gotowala tak zeby sie pulk wojska
najadl :).
Ale do rzeczy....w garnku podsmazylam cebulke na zloto, dodalam papryke i
fasolke szparagowa. W miedzyczasie jak to mieklo na drugiej patelni
przysmazylam troche boczku, troche kielbaski i piers z kurczaka. Do jarzyn
ktore zmiekly juz dodalam cukinie i duzo a wrecz mnostwo pomidorow. Gdy po
mieszkaniu rozszedl sie blogi zapach papryki i pomerdolkow a wsio bylo
miekkie dodalam miecho i chwilke poddusilam. Poniewaz oboje z mezem
uwielbiamy potrawy dosc geste - takie kleikowate - zainspirowana przepisem
na sos chinski (nie pamietam kto go podawal tutaj calkiem niedawno) wzielam
troche soku pomaranczowego ok.3/4 szklanki, i 1.5 lyzki maki ziemniaczanej
wymerdalam dobrze zeby sie grudki nie porobily i dodalam to mojego chyba
lecza. Na koniec dwie lyzeczki przecieru pomidorowego i 3 minuty odczekalam
na zgestnienie.

Sluchajcie wyszlo cos tak nieprawdopodobnie smacznego ze szkoda marzyc. Aha
przyprawilam to sola, ostra papryka i peprzem - przyprawy weszly w dobry
zwiazek z sosem. Pycha!!!!!

--
__________________________
Justyna obzarta do granic....