Data: 2006-06-12 12:42:36
Temat: Psychologiczna zagadka.
Od: "aga" <j...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
O co moze chodzic facetowi, ktory po krotkiej sprzeczce postanawia
odejsc, kwitujac to slowami:
"Nigdy nie mozesz mi zarzucic, ze cie zostawilem dla innej kobiety, bo
cie uwielbialem" ?
Zwiazek z tych wieloletnich na ukladach partnerskich. Bez zaangazowania
materialnego.
Odchodzi, ale sie nie wyprowadza. Nie oddaje kluczy (mieszkanie jest
partnerki). W szafie i lazience pozostawia cala garderobe ( te brudna
tez), lacznie z przyborami do golenia i kosmetykami. Nadmieniam, ze nie
rosci sobie praw do zamieszkania, poniewaz ma swoje lokum.
Interwencja, aby to sobie zabral, nie odnosi skutku. Za kazdym razem
twierdzi, ze "na razie mu nie potrzebne". Doprowadza mnie to do
wscieklosci, ktora musze tlumic.
Wyrzucic nie moge, bo to ma swoja wartosc materialna. Wyslac tez nie,
bo naraze sie na argument, "robie demonstracje".
Od czasu do czasu dochodzi do spotkania na neutralnym gruncie, ale dla
niego nie jest to okazja do
zabrania swoich rzeczy.
Mijaja trzy lata od jego odejscia. On w miedzy czasie wdal sie w romans
biurowy, ale bez rozglosu.
Raczej usiluje grac role singla samotnika lub podtatusialego Romea. O
powrocie nie mysli, choc chetnie podtrzymuje kontakt. Ostatnio nawet
zaczal powaznie chorowac.
Czuje sie jak szmaciana zakladniczka.
Trudno sie zorientowac, o co chodzi facetowi i co z tym fantem zrobic.
Moze ktos bedzie umial odpowiedziec na to pytanie.
Pozdrawiam aga
|