Data: 2002-03-10 11:49:21
Temat: Re: 3 wiedza
Od: "MB" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dawid"
Nie moge porzucic tematu, zbyt wiele niejasnosci, niepewnoci.
i co gorsze, nie wiem jak je wyrazic. osmiele sie tak:
1. polprawda, prawda czesciowa
- nie ulega watpliwosci ze nie znamy całej prawdy; widze ryzyko
traktowania polprawdy jako prawdy, niby oczywiste, lae chyba powszechnie
własnie tak traktuje sie nauke
Jezeli wiedza oparta jest na domyslach to nie jest wiedza tylko zbiorem
domyslow,
Jezeli wiedza nie jest pełna to dzieki wyobrazni łatwo ulega uzupłenianiu
takimi domysłami, przynajmniej przez miliardy nienaukowaców, a potem juz
trudno rozróznic co jest wiedza, odczytem stanu rzeczy a co efektem
twórczym wyobrazni. W odniesieniu to psychologii jest tochyba szczegolnie
wyraźne. Na jednym błednym załozeniu mozna zbudowac cłakiem okazała
teorie. dzieki mrówczej pracy, 'bo cieszy sama praca nad soba'.
Niebezpieczeństwo wg mnie tkwi w slepej _wierze_ w słusznosc jakiejkolwiek
wiedzy jako całosci. (Tu @Guniek by sie burzył pewnie). Przykro mi o tym
mowic tutaj, ale wiedza jest tworem sztucznym, istniejacym jedynie w
wyobrazni człowieka, i nie ma szans a ogarniecie swiata rzeczywistego.
Poniewaz wiedza, nawet taka czesciowa, jest dostepna tylko nielicznym
ludziom, i to w ograniczonym zakresie, nikt nie ma nad tym kontroli, bez
wzgledzu czy jest czy nie jest tak potrzeba. Nauka stałaby sie tworem
samoistnym. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to ze ludzie jednak
staraja sie ja ujarzmic, czyli _okaleczaja_ ja probujac zamknąc w swoich
przyciasnych mozdzkach. Wiedza stała atrybutem władzy i narzedziem
manipulacji.
2. problem nabywania wiedzy - to nic innego jak szukanie jakiegoś zajecia
zastępczego w obliczu zagubienia, poczucia bezsilnosci. proba uchronienia
sie i poznania co raz wiecej...panowania po prostu. mimo ze nie jest nam
to potrzebne do zycia. cos zmusza nas do parcia naprzód. po co? Ślepo
wierzac w moc wiedzy łatwo sie zagubic (zob pkt. 1) i w efekcie sobie
zaszkodzic. czy warto?
Piszesz Dawid, ze sama praca juz cieszy...ale czy warto narazac innych,
wszystkich innych, tylko dlatego ze praca daje _nam_ zadowolenie?
oczywiscie cały system jest chory, cokolwiek bycs ne robił szkodzisz
innyc, i wszyscy szkodza tobie, i im brdziej staramy sie aby tak nie było,
im bardziej staramy sie uchronic siebie, tym bardzie szkodzimy innym.
Moze blędne jest załozenie ze nasze zycie jest niepowtrzalne i bezcenne?
Okad zaczelismy myslec samodzielnie, kombinujemy jakby tu przetrwac, bo
przeciez to ja jestm najwazniejszy. posługujac sie religia czy wiara w
nuakę staramy sie utwalic nasz obaz siebie jako najwazniejszej czesci tego
swiata. jesli myli tak przynajmniej garstka ludzi to swiat stopniowo staje
sie piekłem. i przestaje istniec, a my razem z nim.
Moze troche za daleko odchodze od psychologii? Nie wiem, wydaje mi sie ze
to psychologia własnie mogłaby nam ukazac jak daleko odbiegamy od prawdy.
Wydaje mi sie ze tylko szalency mogliby porwac sie na kierowanie soba i
swiatem. A to jest własnie psychoogia kliniczna :)
pewnie bredze.
Marsel
|