Data: 2001-02-20 10:42:18
Temat: Re: Administrativa -- tematyka grupy
Od: "Manta" <x...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > nie widzisz różnicy między posiadaniem narkotyków a kradzieżą? to ja ci
> > wytłumaczę - kradzież to wyrządzenie bezpośredniej szkody innej osobie.
> > posiadając, zażywając, a nawet produkując narkotyki, krzywdę wyrządzam
> > conajwyżej sobie samemu.
>
> Nie. Nie jesteś niezależny od otoczenia, w którym żyjesz.
Nie jestes. Ale to dziala troche inaczej niz piszesz: prawo ingeruje
wylacznie
wtedy, kiedy np. chcesz komus odebrac jego wolnosc, wlasnosc, zycie,
zdrowie lub nie wypelniasz obowiazkow rodzicielskich wobec dziecka.
Natomiast (na szczescie) prawo nie ingeruje w to, ze np. nie kocham mojej
kolezanki Joasi, przez co ona bardzo konkretnie cierpi, byc moze gorzej
niz gdyby ja podili i okradli. Prawo na szczescie nie ingeruje w to,
ze mysle tak jak mysle i zyje tak jak zyje, przez co sporo osob jest bardzo
nieszczesliwych - szczesliwi byliby, gdybym zyl i myslal tak jak oni chca
(ale wtedy ja bylbym nieszczesliwy).
Moge sie powiesic (zastrzelic, utopic, zachlac, niepotrzebne skreslic)?
Moge. No to moge sie tez zacpac. Nb. jakbym uprawial jakis sport
ekstremalny, dosc ryzykowny, to moi najblizsi tez pewnie zyliby
w strachu. Ale czy bedziesz lazil za kazdym alpinista i powtarzal mu:
czlowieku, zostaw te gory bo 'nie jesteś niezależny od otoczenia,
w którym żyjesz'? Facet odpowiedzialby ci zapewne, ze to jego
sprawa i gajowego i w ogole wyslal cie na drzewo... tymczasem nikt nie
ma oporow, zeby wszystkim uzywajacych srodkow psychoaktywnych
wskazywac 'wlasciwa droge', mimo ze sytuacja jest dosc symetryczna.
>Poza tym jak
> się uzależnisz i będziesz się chciał leczyć, to JA będę za to
> (pośrednio) płacił.
Na listosc Boska! Prywatna sluzba zdrowia i nikt za nikogo nie bedzie
musial. Wiele 'problemow' to problemy pozorne, wynikajace z tego,
ze cos jest panstwowe - np. szkola panstowa moze bardzo efektywnie
generowac rozne konflikty religijne (jaka religia ma byc nauczana).
Gdyby wszystkie szkoly byly prywatne, problem by nie istnial.
>O wyrządzaniu krzywdy osobom, które mogą skorzystać
> z wyprodukowanych przez Ciebie narkotyków nie wpominam.
W prawie rzymskim byla taka madra zasada, ze 'chcacemu nie dzieje sie
krzywda'. Jesli ktos z wlasnej woli chce sprobowac MJ, to nie mowmy,
ze to wina tego, kto ja wyhodowal, czy ze on go 'skrzywdzil'. Nikt
go nie zmuszal ani mu na sile nie wciskal.
BTW: ta dyskusja jest troche jalowa. Sa dwa stanowiska etyczne: jedni
uwazaja (IMO emocjonalnie i bezrefleksyjnie), ze uzywanie jakichkolwiek
narkotykow, poza alkoholem i tytoniem, jest zle i ze zycie wspomagane
jakimikolwiek srodkami psychoaktywnymi jest na pewno gorsze od zycia
bez takich srodkow - oraz tacy (m.in. ja), ktorzy uwazaja, ze niekoniecznie.
Nie wiem, czy jest to roztrzygalne obiektywnie - dla kogos zycie
z narkotykami jest - w jego ocenie - przyjemniejsze i ciekawsze, dla kogos
zycie bez narkotykow jest wspaniale. Kazdy z nich ma racje - swoja.
Jedna sprawa: w moim swiecie, swiecie legalnych narkotykow, nikt nie
bedzie zmuszal do brania tych, co nie chca brac, nikt nie bedzie zabranial
im wychowywac dzieci antynarkotycznie. A o tym, czy grozniejsze sa
nielegalne dragi i diler w kazdej klasie, czy legalne dragi w kazdej aptece
i brak dilerow, roztrzygnie praktyka.
m.
_____
...na
wet
nie
miau
czy...
|