Data: 2008-04-11 10:19:06
Temat: Re: BORDERLINE
Od: "AAG" <u...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> Znaczy nie przeczytałeś tego, co napisano na tej stronie odnośnie NON
> BP. Jak na razie starasz się zrobić z Niej specjalistkę od diagnozowania
> i opisywania BPD. :)
>
Naklaniam ja do leczenia, przeslalem jej informacje ze wskazanej strony.
Wczesniej kupilem jej wszystkie ksiazki na ten temat, podsylalem artykuly.
Poprosila, bym nigdy wiecej nie przesylal jej tekstow nt dziwnej choroby,
ktora jej wmawiam (wczesniej wydawala sie powazniej traktowac swoje
dolegliwosci i wierzyc mojej ocenie, teraz jest na etapie wyrachowanej
znajomosci z chlopakiem, ktory nie wzbudza w niej emocji, wiec sklonna jest
wierzyc, ze jednak wszystko jest ok). Zgadza sie na wizyte u psychologa, w
celu wykonania "testu na borderline".
Z chorymi na borderline juz tak jest, ze posrod swojego zachowania wydaja
sie stanowic wyzwanie, sa bardzo inteligentni (do stopnia ograniczonego
choroba), maja doskonale rozwinieta zdolnosc empatii - czuja i rozumieja
stan emocjonalny uzaleznianej od siebie osoby, potrafia nia manipulowac.
Dziewczyna juz na samym poczatku lojalnie uprzedzala - niby zartem - "jestem
nienormalna", co mialo stanowic o jej wyjatkowosci. Niestety, mimo tej
wiedzy, mimo swiadomosci, ze cos jest nie tak, zdobywania kolejnej - ze
wiele jest nie tak w niej samej, ze rodzina jest patologiczna, matka okazuje
sie byc duzo bardziej niezrownowazona psychopatka - nie wystraszylem sie
ostatecznie (choc chwilami bardzo i planowalem szybkie urwanie znajomosci),
chyba w przeswiadczeniu, jakiz to "madry" jestem i z czym ja to sobie
rozmowa a dobra i przyjacielska rada, jako domorosly psycholog, nie poradze.
Po czesci myslalem tez sobie "ja rowniez mam pogieta psychike", wiec musze
akceptowac cos, czym z pewnoscia sam tez obciazam. Oswoilem sie, pierwszy
raz w zyciu zaprzedalem dusze i zwyczajnie... zzylem... No i zostalem
zdeptany i ponizony. Czy tez sam sie zdeptalem i ponizylem. Nie pomaga mi
fakt, ze to ja, nie zas ktokolwiek inny, postawilem diagnoze 'borderline".
Napisalem do prawie wszystkich - okolo trzydziestu - profesorow psychologii
na UW - czyli szkole, do studiowania w ktorej sam ja zachecalem. Wiekszosc
nie odpowiedziala, czesc zachowala sie jak niedojrzale szczeniaki, kilka
kobiet nawiazalo rozmowe, jedna wyrazila gotowosc spotkania, po ktorym
stwierdzila, ze dziewczynie nic nie jest - jest inteligentna, zwyczajnie
mloda i niedojrzala. Sprobujmy postawic sie w takiej sytuacji - idziemy z
powaznym problemem klinicznym, prosimy o pomoc i slyszymy, ze nic nam nie
jest. Namieszalo jej to w glowie i do dzis nie podjela dalszych staran o
terapie, poza jakimis zalosnymi pogadankami przy papierosku z jakas mloda
psycholog (o ile do nich dochodzi, wszak nigdy nie wiadomo, co ze slow
borderlina jest prawda, co falszem, a co tak czesto powtarzanym klamstwem,
ze sam w nie juz wierzy). Takim ludziom nie wolno odmawiac, bo woleliby
slyszec, ze im nic nie jest. Oni nie przyjmuja do wiadomosci, ze im cos
dolega. Musialem przebijac sie przez grube poklady agresji, zeby zachecic
dziewczyne do przeczytania kilkunastu stron esencjonalnej wiedzy na jej
temat - zgadzal sie KAZDY szczegol. Byl to wydruk z tej strony:
http://bpd.szybkanauka.net/.
Psychiatra - nikt mi jej nie polecal - trafilem do niej przypadkowo -
szukalem psychologa i psychiatry dla dziewczyny i zaprowadzilem do niej. Sam
tez wszedlem. Oczywiscie dziewczynie nie pomogla, uciela sobie jakas
pogadanke, dala nr telefonu w intencji wykonania testu psychologicznego. W
pozniejszej rozmowie ze mna, uciekala od terminu borderline, bo zaburza on
stara szkole psychopatii, gdzie nie bylo takiego terminu (kupilem sobie pare
ksiazek na ten temat, stad moja wiedza). Dziewczyne charakteryzuja
zachowania histeryczne - uwielbia zwracac na siebie uwage, zachowuje sie
glosno, ostentacyjnie - np. mowiac do mnie, nawiazywala kontakt ze
sluchaczami z otoczenia - w tym celu zachowywala sie glosno i robila
rozlegle wycieczki wokol omawianego tematu, majace na celu umozliwienie
osadzenia go w miejscu i czasie sluchajacemu, epatujac np faktem, ze ona oto
studiuje nigdzie indziej, tylko na samym UW, czy tez swoim "zwiazkiem" ze
mna, czyli mlodej dziewczyny z podtatusialym gosciem. Podobnie robila
podczas rozmow telefonicznych, ktore bardzo chetnie odbywala przy
swiadkach - w autobusie, przy barze - zawsze kiedy wydawalo jej sie, ze moze
czyms komus zaimponowac, zwrocic na siebie uwage. Gra zatem, ma tysiac
twarzy, jest burzliwa, nienaturalna i falszywa, z czego w jakims sensie
zdaje sobie sprawe. Przesadnie i predko manifestuje swoje uczucia, bo nie
wierzy w nie. W niej nie ma uczuc, wiec wykorzystuje kazda chwile
entuzjazmu, by siebie do kogos przekonywac, kogos przy sobie zatrzymywac.
Np. prawie zawsze dzielila sie radoscia i entuzjazmem w jakims ekskluzywnym
klubie, choc w przyplywie urojen, potrafila i fakt obecnosci tam obrocic
przeciwko sobie i mnie, traktujac jako zamach na jej niesnobistyczne
usposobienie i niewygorowane potrzeby. Dziewczyna ustawicznie klamala - dla
zabawy, dla wywarcia wrazenia, dla demonstracji swojej niezaleznosci,
dlatego, ze nie potrafi godzic sprzecznych ze soba systemow wartosci.
Przykladem jest fakt, ze chcialaby zwiazac sie z kims, komu bylaby ulegla,
jednoczesnie majac silna potrzebe dominowania, niezaleznosci i panowania nad
sytuacja, czego wzorzec ma w domu, w postaci swojej matki. Wyobraza sobie
zatem, ze jej wybranek musi znalezc wlasciwa droge dotarcia do jej psychiki,
niewlasciwa bowiem rodzi bunt, sprzeciw i agresje. Panna Hyde i dr Jekyll
tocza ustawiczna ze soba walke. Dr Jekyl usmiecha sie do mnie i robi maslane
oczy, "kocha" i uwodzi, ofiarowuje urojone dziewictwo, panna Hyde pisze
nienawistny, plugawy, niedorzeczny i infantylny pamietnik, w ktorym miesza z
blotem obiekt zainteresowania dr Jekyll oraz spotyka sie ze swoimi
kochasiami. Wolalaby umrzec, niz przezywac niezrozumienie ze strony bliskiej
osoby, jednoczesnie nie pozwalajac do siebie dotrzec. Bo do ktorej siebie
powinna pozwolic dotrzec? Czuje sie pokrzywdzona i nierozumiana, przy czym
nie jest w stanie obiektywnie spojrzec na sama siebie. Jest osoba o duzej
swiadomosci, dobro i zlo wspolistnieje w niej. Jednak nie odroznia dobra od
zla, poza zlem jej wyrzadzanym. Dobra zdaje sie calkowicie nie dostrzegac
lub traktowac jako zupelna oczywistosc. Podejmuje zachowania parasamobojcze.
Niestety matka dziewczyny, zamiast czynic rozpaczliwe dzialania, poszukiwac
pomocy, kierowala w ramiona kolegow, ostatecznie zas po infantylnym pytaniu,
czy jestem powaznie zainteresowany - wyslala do mnie. Nie mozna utworzyc
sobie wizerunku, koncepcji osobowosci osoby histerycznej, czy osoby z BPD,
poniewaz jej zachowanie ustawicznie sie zmienia. Po pewnym czasie kontaktow
z takim psychopata mozna wyroznic jakies schematy. Koncepcja osobowosci
takiej osoby, to tylko nasze wyobrazenie o niej - jezeli chcemy z nia byc i
jej pomagac - mozemy ja nacechowac pozytywnie emocjonalnie, jesli sie z nia
rozstajemy, a potrafimy sobie ulatwiac zycie - negatywnie. Dziewczyna w
sytuacjach towarzyskich, poszukujac spolecznej aprobaty, jest rodzajem duszy
towarzystwa, w przesadny sposob gra. Ma ped do jakiejs realizacji ktorejs z
samych siebie, podejmuje nieprzemyslane, agresywne, kateroryczne dzialania,
poszukuje w kims oparcia - nie kiedys, w przyszlosci, jak wszystko dobrze
sie ulozy, bo to daje niepokoj i rodzaj niestabilnosci, ale juz, teraz,
natychmiast. Jednoczesnie nie potrafi sama zyc w spokoju oraz ofiarowac
spokoju - zyje sie z nia w nieustannym napieciu i niepokoju. Zostanie
jeszcze, czy pojedzie, wroci na noc, czy nie wroci, wyprowadzi sie, czy
zdecyduje powalczyc ze soba. Takie pytania nekaly mnie nieustannie w jej
towarzystwie. Nigdy nie zaznaje spokoju ani nie osiaga celu wlasnych
poczynan. Posiada rozlegla wiedze, jej osady czesto wydaja sie trafne i
madre, jednak nie przekladaja sie na jej postepowanie. Dziewczyna ma
oslabiony system wartosci, jest demoralizowana przez matke. Nie potrafiac
sama ocenic sytuacji, przerzuca podejmowanie decyzji na innych. Np.
prowokuje do tego stopnia, az osoba poddana przez nia prowokacji podejmie za
nia decyzje co do bycia z nia, badz nie. Dodatkowo ma urojenia paranoidalne.
Dzialania skrajnie zyczliwe jej osobie potrafi interpretowac na swoja
niekorzysc. Calosc we wlasnych oczach i dla odbioru spolecznego probuje
tlumaczyc i tuszowac w sposob niecodzienny. Zamiast ukrywac - jawnie mowi o
patologiach zycia rodzinnego, doszukujac sie patologii we wszystkich
rodzinach calego swiata, natychmiast wychwytuje u innych cechy
przypominajace jej wlasne, psychopatyczne i przypisuje je im (projekcja na
innych wlasnych cech, ktore moga w oczach obserwatorow pomniejszac nasza
wartosc - "moze jestem taka, ale ty tez jestes" albo "nienawidzilabym sie za
to, wiec taka nie jestem, ty za to jestes"). Najdelikatniej przejawialo sie
to w jej spostrzezeniu - "alez my jestesmy nienormalni".
Jest to czesc wylacznie moich spostrzezen, ktore znalazly potwierdzenie,
dowerbalizowanie w kilku zrodlach.
|