Data: 2008-04-11 13:27:03
Temat: Re: BORDERLINE
Od: rzeczy pierwsze <r...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
AAG pisze:
>> Znaczy nie przeczytałeś tego, co napisano na tej stronie odnośnie NON
>> BP. Jak na razie starasz się zrobić z Niej specjalistkę od diagnozowania
>> i opisywania BPD. :)
>>
>
> Naklaniam ja do leczenia, przeslalem jej informacje ze wskazanej strony.
> Wczesniej kupilem jej wszystkie ksiazki na ten temat, podsylalem artykuly.
> Poprosila, bym nigdy wiecej nie przesylal jej tekstow nt dziwnej choroby,
> ktora jej wmawiam (wczesniej wydawala sie powazniej traktowac swoje
> dolegliwosci i wierzyc mojej ocenie, teraz jest na etapie wyrachowanej
> znajomosci z chlopakiem, ktory nie wzbudza w niej emocji, wiec sklonna jest
> wierzyc, ze jednak wszystko jest ok). Zgadza sie na wizyte u psychologa, w
> celu wykonania "testu na borderline".
A jaką dałeś jej motywację do ew. leczenia?
Z twojego opisu wynika, że podałeś jej tylko zbiór informacji oraz swoje
oczekiwanie zmiany w formie, która być może sama w sobie do niej nie
nakłania, a może i nawet odwrotnie
> Z chorymi na borderline juz tak jest, ze posrod swojego zachowania wydaja
> sie stanowic wyzwanie, sa bardzo inteligentni (do stopnia ograniczonego
> choroba), maja doskonale rozwinieta zdolnosc empatii - czuja i rozumieja
> stan emocjonalny uzaleznianej od siebie osoby, potrafia nia manipulowac.
> Dziewczyna juz na samym poczatku lojalnie uprzedzala - niby zartem - "jestem
> nienormalna", co mialo stanowic o jej wyjatkowosci. Niestety, mimo tej
> wiedzy, mimo swiadomosci, ze cos jest nie tak, zdobywania kolejnej - ze
> wiele jest nie tak w niej samej, ze rodzina jest patologiczna, matka okazuje
> sie byc duzo bardziej niezrownowazona psychopatka - nie wystraszylem sie
> ostatecznie (choc chwilami bardzo i planowalem szybkie urwanie znajomosci),
> chyba w przeswiadczeniu, jakiz to "madry" jestem i z czym ja to sobie
> rozmowa a dobra i przyjacielska rada, jako domorosly psycholog, nie poradze.
> Po czesci myslalem tez sobie "ja rowniez mam pogieta psychike", wiec musze
> akceptowac cos, czym z pewnoscia sam tez obciazam. Oswoilem sie, pierwszy
> raz w zyciu zaprzedalem dusze i zwyczajnie... zzylem... No i zostalem
> zdeptany i ponizony. Czy tez sam sie zdeptalem i ponizylem. Nie pomaga mi
> fakt, ze to ja, nie zas ktokolwiek inny, postawilem diagnoze 'borderline".
> Napisalem do prawie wszystkich - okolo trzydziestu - profesorow psychologii
> na UW - czyli szkole, do studiowania w ktorej sam ja zachecalem. Wiekszosc
> nie odpowiedziala, czesc zachowala sie jak niedojrzale szczeniaki, kilka
> kobiet nawiazalo rozmowe, jedna wyrazila gotowosc spotkania, po ktorym
> stwierdzila, ze dziewczynie nic nie jest - jest inteligentna, zwyczajnie
> mloda i niedojrzala.
Nie zastanowiło cię, że nikt nie poparł twojej diagnozy?
To co, cały świat się myli tylko nie ty?
Za poparciem twojego punktu widzenia przemawia fakt, że może najlepiej
znasz swoją dziewczynę, ale za poparciem punktu wszystkich osób, do
których się zwracałeś i które nie zgodziły się z tobą może przemawiać
fakt, że spotkali się z dziesiątkami, setkami lub nawet tysiącami
zaburzeń, które bez błędu już rozpoznają i może warto wziąć pod uwagę
ich doświadczenie?
> Sprobujmy postawic sie w takiej sytuacji - idziemy z
> powaznym problemem klinicznym, prosimy o pomoc i slyszymy, ze nic nam nie
> jest. Namieszalo jej to w glowie i do dzis nie podjela dalszych staran o
> terapie, poza jakimis zalosnymi pogadankami przy papierosku z jakas mloda
> psycholog (o ile do nich dochodzi, wszak nigdy nie wiadomo, co ze slow
> borderlina jest prawda, co falszem, a co tak czesto powtarzanym klamstwem,
> ze sam w nie juz wierzy). Takim ludziom nie wolno odmawiac, bo woleliby
> slyszec, ze im nic nie jest. Oni nie przyjmuja do wiadomosci, ze im cos
> dolega. Musialem przebijac sie przez grube poklady agresji, zeby zachecic
> dziewczyne do przeczytania kilkunastu stron esencjonalnej wiedzy na jej
> temat - zgadzal sie KAZDY szczegol. Byl to wydruk z tej strony:
> http://bpd.szybkanauka.net/.
>
> Psychiatra - nikt mi jej nie polecal - trafilem do niej przypadkowo -
> szukalem psychologa i psychiatry dla dziewczyny i zaprowadzilem do niej. Sam
> tez wszedlem. Oczywiscie dziewczynie nie pomogla, uciela sobie jakas
> pogadanke, dala nr telefonu w intencji wykonania testu psychologicznego. W
> pozniejszej rozmowie ze mna, uciekala od terminu borderline, bo zaburza on
> stara szkole psychopatii, gdzie nie bylo takiego terminu (kupilem sobie pare
> ksiazek na ten temat, stad moja wiedza). Dziewczyne charakteryzuja
> zachowania histeryczne - uwielbia zwracac na siebie uwage, zachowuje sie
> glosno, ostentacyjnie - np. mowiac do mnie, nawiazywala kontakt ze
> sluchaczami z otoczenia - w tym celu zachowywala sie glosno i robila
> rozlegle wycieczki wokol omawianego tematu, majace na celu umozliwienie
> osadzenia go w miejscu i czasie sluchajacemu, epatujac np faktem, ze ona oto
> studiuje nigdzie indziej, tylko na samym UW, czy tez swoim "zwiazkiem" ze
> mna, czyli mlodej dziewczyny z podtatusialym gosciem. Podobnie robila
> podczas rozmow telefonicznych, ktore bardzo chetnie odbywala przy
> swiadkach - w autobusie, przy barze - zawsze kiedy wydawalo jej sie, ze moze
> czyms komus zaimponowac, zwrocic na siebie uwage. Gra zatem, ma tysiac
> twarzy, jest burzliwa, nienaturalna i falszywa, z czego w jakims sensie
> zdaje sobie sprawe. Przesadnie i predko manifestuje swoje uczucia, bo nie
> wierzy w nie. W niej nie ma uczuc, wiec wykorzystuje kazda chwile
> entuzjazmu, by siebie do kogos przekonywac, kogos przy sobie zatrzymywac.
> Np. prawie zawsze dzielila sie radoscia i entuzjazmem w jakims ekskluzywnym
> klubie, choc w przyplywie urojen, potrafila i fakt obecnosci tam obrocic
> przeciwko sobie i mnie, traktujac jako zamach na jej niesnobistyczne
> usposobienie i niewygorowane potrzeby. Dziewczyna ustawicznie klamala - dla
> zabawy, dla wywarcia wrazenia, dla demonstracji swojej niezaleznosci,
> dlatego, ze nie potrafi godzic sprzecznych ze soba systemow wartosci.
Może to też wyglądać jak ogromna, niezaspokojona potrzeba akceptacji.
Nic nie piszesz, w jaki sposób ją zaspokajasz u swojej dziewczyny.
Potrzeba akceptacji może być większa lub mniejsza, ale raczej nie można
jej trwale zaspokoić. Natomiast niezaspokajana zwykle prowadzi do
zaburzeń. Może wywoływać postawy, które powyżej opisałeś.
> Przykladem jest fakt, ze chcialaby zwiazac sie z kims, komu bylaby ulegla,
> jednoczesnie majac silna potrzebe dominowania, niezaleznosci i panowania nad
> sytuacja, czego wzorzec ma w domu, w postaci swojej matki. Wyobraza sobie
> zatem, ze jej wybranek musi znalezc wlasciwa droge dotarcia do jej psychiki,
> niewlasciwa bowiem rodzi bunt, sprzeciw i agresje. Panna Hyde i dr Jekyll
> tocza ustawiczna ze soba walke. Dr Jekyl usmiecha sie do mnie i robi maslane
> oczy, "kocha" i uwodzi, ofiarowuje urojone dziewictwo, panna Hyde pisze
> nienawistny, plugawy, niedorzeczny i infantylny pamietnik, w ktorym miesza z
> blotem obiekt zainteresowania dr Jekyll oraz spotyka sie ze swoimi
> kochasiami. Wolalaby umrzec, niz przezywac niezrozumienie ze strony bliskiej
> osoby, jednoczesnie nie pozwalajac do siebie dotrzec. Bo do ktorej siebie
> powinna pozwolic dotrzec? Czuje sie pokrzywdzona i nierozumiana, przy czym
> nie jest w stanie obiektywnie spojrzec na sama siebie. Jest osoba o duzej
> swiadomosci, dobro i zlo wspolistnieje w niej. Jednak nie odroznia dobra od
> zla, poza zlem jej wyrzadzanym. Dobra zdaje sie calkowicie nie dostrzegac
> lub traktowac jako zupelna oczywistosc. Podejmuje zachowania parasamobojcze.
> Niestety matka dziewczyny, zamiast czynic rozpaczliwe dzialania, poszukiwac
> pomocy, kierowala w ramiona kolegow, ostatecznie zas po infantylnym pytaniu,
> czy jestem powaznie zainteresowany - wyslala do mnie. Nie mozna utworzyc
> sobie wizerunku, koncepcji osobowosci osoby histerycznej, czy osoby z BPD,
> poniewaz jej zachowanie ustawicznie sie zmienia. Po pewnym czasie kontaktow
> z takim psychopata mozna wyroznic jakies schematy. Koncepcja osobowosci
> takiej osoby, to tylko nasze wyobrazenie o niej - jezeli chcemy z nia byc i
> jej pomagac - mozemy ja nacechowac pozytywnie emocjonalnie, jesli sie z nia
> rozstajemy, a potrafimy sobie ulatwiac zycie - negatywnie. Dziewczyna w
> sytuacjach towarzyskich, poszukujac spolecznej aprobaty, jest rodzajem duszy
> towarzystwa, w przesadny sposob gra. Ma ped do jakiejs realizacji ktorejs z
> samych siebie, podejmuje nieprzemyslane, agresywne, kateroryczne dzialania,
> poszukuje w kims oparcia - nie kiedys, w przyszlosci, jak wszystko dobrze
> sie ulozy, bo to daje niepokoj i rodzaj niestabilnosci, ale juz, teraz,
> natychmiast. Jednoczesnie nie potrafi sama zyc w spokoju oraz ofiarowac
> spokoju - zyje sie z nia w nieustannym napieciu i niepokoju. Zostanie
> jeszcze, czy pojedzie, wroci na noc, czy nie wroci, wyprowadzi sie, czy
> zdecyduje powalczyc ze soba. Takie pytania nekaly mnie nieustannie w jej
> towarzystwie. Nigdy nie zaznaje spokoju ani nie osiaga celu wlasnych
> poczynan. Posiada rozlegla wiedze, jej osady czesto wydaja sie trafne i
> madre, jednak nie przekladaja sie na jej postepowanie. Dziewczyna ma
> oslabiony system wartosci, jest demoralizowana przez matke. Nie potrafiac
> sama ocenic sytuacji, przerzuca podejmowanie decyzji na innych. Np.
> prowokuje do tego stopnia, az osoba poddana przez nia prowokacji podejmie za
> nia decyzje co do bycia z nia, badz nie. Dodatkowo ma urojenia paranoidalne.
> Dzialania skrajnie zyczliwe jej osobie potrafi interpretowac na swoja
> niekorzysc. Calosc we wlasnych oczach i dla odbioru spolecznego probuje
> tlumaczyc i tuszowac w sposob niecodzienny. Zamiast ukrywac - jawnie mowi o
> patologiach zycia rodzinnego, doszukujac sie patologii we wszystkich
> rodzinach calego swiata, natychmiast wychwytuje u innych cechy
> przypominajace jej wlasne, psychopatyczne i przypisuje je im (projekcja na
> innych wlasnych cech, ktore moga w oczach obserwatorow pomniejszac nasza
> wartosc - "moze jestem taka, ale ty tez jestes" albo "nienawidzilabym sie za
> to, wiec taka nie jestem, ty za to jestes"). Najdelikatniej przejawialo sie
> to w jej spostrzezeniu - "alez my jestesmy nienormalni".
Może też być tak, ze osoba, którą opisujesz jest bardzo młoda i nie ma
jeszcze wyrobionego poglądu na swoje życie, ani nie osiągnęła pełnej
stabilizacji emocjonalnej. Chce ciebie, ponieważ oto zabiegasz, ale chce
się też wyszaleć. Zauważ, że nawet w najbardziej stabilnych związkach
dochodzi czasem do głosu ochota na jakieś szaleństwo, na seks bez
zobowiązań czy skoki banjo.
|