Pani Ewa napisała:

>>>>> Oczy, to być może ze względu na słodką wodę w nich zawartą. Znane są
>>>>> morskie opowieści o tym, jak ptastwo atakuje rozbitków by im oczy
>>>>> wydziobać. Bo to z dala od brzegu niezawodna metoda na uzupełnienie
>>>>> niedoborów słodkiej wody.
>>>> Że oczy rozbitków są słodkowodne, to jakoś zrozumiałe. Ale oczy ryb
>>>> morskich też?
>>> Ja rozumiem, że akurat w oku wody może jest miejscowo więcej,
>>> ale żeby ugasić tym pragnienie, to wątpliwe.
>> Takiej mewie wiele nie trzeba, ona przystosowana do słonego środowiska.
>> Ale oko rozbitka, to zawsze łakomy kąsek słodkiej wody.
>
> W grę wchodzić też może taka kwestia, że przez oczy łatwiej się dobrać
> do reszty.

Przez żołądek do serca -- też ponoć tak najłatwiej się dobrać. Z tym że
tu jednak jest tak, że gdy rozbitków obfitość, to i samych oczu może na
ucztę wystarczyć. Zgadza się też to, że do oka dobrać się bardzo łatwo,
gdy jest się ptakiem. Ale pod spodem jest twarde, więc potem już nie
takie to proste. Wspomne też jeszcze zwyczaj bałkański przyozdabiania
półmiska wianuszkiem z oczu bydląt rozmaitych. I oko wołu jako potrawę
samodzielną podawane, gdzieś dalej w Azji, w Mongolii choćby. Czyli
smakowite musi być to oko jednak.

Żeby całkiem 'on topic' było, to dodam też, że Leonardo da Vinci do
celów badań anatomicznych oczy gotował w białku z jajka kurzego. Aby
się nie rozlazły i łatwiej było je w plasterki kroić.

Jarek

--
Rozdzióbią nas kruki, wrony