Data: 2014-12-19 06:30:02
Temat: Re: Biedoń w Słupsku
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "FEniks" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:m6vgct$hil$1@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2014-12-18 21:46, Chiron pisze:
>
>>>> Użytkownik "FEniks" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
>>>
>>>> Kolejna grupa- ta coraz liczniejsza- to ludzie odseparowani wręcz od
>>>> natury. Mieszkańcy blokowisk, wiedzę o tym, co dobre i złe często
>>>> czerpiący z kolorowych czasopism. Śmierci nie znają (przecież zawsze
>>>> umiera ktoś inny- nigdy oni). Kalectwa także nie- jest ono czymś
>>>> całkiem
>>>> obcym.
>>>
>>> No i Ty byś chciał taką błogą nieświadomość wśród mieszczuchów
>>> utrzymywać.
>> Ja? Po prostu widzę coraz większe zidiocenie mieszkańców miast. Cóż na
>> to poradzę? To są realia, niestety. Pokolenie hipermarketowców.
>
> Po pierwsze - realia takie NIE są. Zależy gdzie kto ucho przykłada.
Ja to zauważam. I to jest postępujące. A co kreują nam media? "Bądź fajny"
zamiast "bądź dzielny, honorowy, uczciwy". Ludzie zamiast czuć- myślą.
Stosunek do ludzi kalekich kiedyś ogólnie był niedyskutowalny- bo prawie
każdy po prostu czuł, a także wyniósł go z domu rodzinnego. Dziś
bombardowany idiotycznymi i kłamliwymi akcjami propagandowymi hipermarketoid
będzie się oburzał, jak ktoś stanie na kopercie bez uprawnień- tyle, że
uzna, że wszystko ok, jak z bryki z nalepką, zaparkowanej na kopercie-
wyjdzie tryskający zdrowiem "kark".
> Po drugie - można ręce załamywać i "nic nie móc poradzić", ale są tacy,
> którzy z mozołem próbują ten świat zmieniać na lepsze. Nie ja, ale ja
> takie działania rozumiem, popieram i podziwiam ludzi, którzy ten trud
> podejmują. Zwłaszcza że zwykle to są ci, którzy zostali kalectwem w jakiś
> sposób dotknięci.
I bardzo dobrze. Niestety- planowe niszczenie rodziny, solidarności
społeczeństw osiągnęło już taki poziom, że ewentualna naprawa potrwała by
całe pokolenia. Chyba że...nastąpi coś, o czym mówią już głośno nawet
kłamiący na codzień politycy: wojna.
>> Moje stanowisko jest takie: jest jak jest. Takie są realia. Namawiać
>> dzieciaka bez rąk do tego, żeby demonstrował swoje kalectwo
>
> Nie demonstrować, ale czuć się z nim swobodnie i nie wstydzić się go.
> Wstydzić się można czegoś, za co jest się odpowiedzialnym.
Racja.
>> - to mniej
>> więcej to samo, co powiedzieć Tobie, żebyś wieczorkiem popacerowała po
>> starych łódzkich Bałutach. Masz prawo? Masz, jak najbardziej. Jednak
>> powinnaś wiedzieć, że zapewne Cię okradną, pobiją- czy też przeżyjesz
>> inne, podobne atrakcje.
>
> Nie znam Bałut (ani w ogóle Łodzi), ale weszłabym w zakład, że nie okradną
> i nie pobiją.
Zakładam że przynajmniej dość elegancko ubrana pani- nie zostanie
okradziona- no cóż, gratuluję samopoczucia. Nie tam. OK- może założysz
jakieś łachy i będziesz się zataczać- ale wtedy też Cię zaczepią:-).
>> Reakcje są prawdziwe. Jeśli są prawdziwe- to są zdrowe.
>
> Ale człowiek może nie być zdrowy?
Może. A po prostu może być przesiąknięty propagandą. Czuje, że ona jest
fałszywa (przystojniak- inwalida na wózku krzyczacy do pracodawcy, że chce
tylko pracy- niczego więcej czy tym podobne, wydawane za nasze pieniądze
"dzieła")- ale "wszyscy wokół" tak twierdzą, to i on też.
>> No ok- masz propozycję? Każesz dzieciakowi chodzi bez protez w krótkim
>> rękawku- i doświadczać zaczepek? Chyba niezbyt mądre- tak myślę.
>
> NIC mu nie każę. Niech robi tak, jak mu będzie wygodniej i łatwiej z tą
> niepełnosprawnością żyć.
>
>>> Nie muszę mieć jednak na to ochoty zawsze i z każdym?
>> Nie musisz. Jednak chodziło mi o to, czy uważasz to za lepsze (gorsze)
>> działanie?
>
> Uważam, że lepiej jest, kiedy w dyskusji jedna osoba nie próbuje drugiej
> obciążyć odpowiedzialnością za to, co sama napisała, a tym bardziej za
> reakcje na to innych osób.
>
To Twoja opinia. Jeśli naprawdę nie poczułaś nic, co by Cię dotknęło w
związku z nią- to nie warto o tym w ogóle wspominać. Jeśli jednak cokolwiek
by miało Cię dotknąć- to IMO warto się nad tym zastanowić. Tyle, że to Twoja
sprawa.
--
Chiron
|