Data: 2001-09-28 08:00:33
Temat: Re: Chcę zdradzić - czy to normalne
Od: Joanna <c...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
in article 9p14bq$50d$...@n...tpi.pl, GS at s...@p...onet.pl wrote on
28-09-01 8:12:
>> I znowu sie zapytam - co zmienia papierek w Twoim stosunku do dziwczyny?
> ciach...
> IMO i ty masz racje i biglamer ma.
> okres przed slubem to jest czas w którym sie poznajemy i przypatrujemy sobie
> pod katem czy chcemy byc razem; mamy poznac czy to jest milosc, czy to jest
> osoba z która chce byc, czy ona ma byc matka/ojcem moich dzieci...
> papierek w sensie formalnym niewiele znaczy dla naszych stosunków (poza tym
> co moze napisala NMM), lecz "papierek" jest tez aktem podjecia decyzji -
> przysiegi, ze chce byc z ta konkretna osoba przez cale zycie na dobre i zle.
> jak zrozumialem (jesli zle to skoryguj) wg Ciebie przysiega ("papierek")
> jest czyms niepotrzebnym bo jesli sie kochamy to jakby w domysle juz sobie
> przysiegalismy czy przysiegamy.
> ja rozumiem tak: potrzebne jest zebysmy sobie to z cala odpowiedzialnoscia i
> miloscia powiedzieli, ze chcemy i decydujemy byc sobie wierni i to jest
> wlasnie ów "papierek"- moment zawarcia malzenstwa; w moim przypadku jest to
> takze sakrament bo wierze ze zwiazek miedzy kobieta i mezczyzna jest
> uswiecany i blogoslawiony przez Boga. forma: obraaczki, podpisy, akty,
> przyjecia, welony itd sa zwiazane z nasza kultura.
Zgadzam sie z Toba - to rytualna konfirmacja (takie sa korzenie), tylko zbyt
czesto przeradza sie w kontrakt. Tylko, ze akt w Urzedzie Cywilnym nie ma
dla mnie zadnej sily, a raczej jest groteskowy w swoim sztucznym, swieckim
quasi-rytualnym charakterze. Zastanawialam sie kiedys nad wzieciem slubu i
przyznam, ze nie moglam znalezc takiego czlonka wspolnoty spolecznej,
ktorego potwierdzenie mojej woli robiloby na mnie wystarczajaco silne
wrazenie. Po drugie zdecydowanie przeszkadza mi brak komplementarnych,
rownie silnych rytualow rozwiazania /oprocz psyhoterapii:))/. No i gdyby za
tym nie szla kontrola spoleczna...
Wierze w moc form rytualnych, tylko zaden jak na razie nie jest naprawde
moj, zadnemu nie umiem zawierzyc.
>
>> W kazdym razie - zdrada to zdrada - czy przed, czy po slubie, bo zawsze
>> wobec drugiego czlowieka. Tak wlasnie mysle i nie sadze, zebym mogla
> zmienic
>> na ten temat zdanie:)))
> zdrada tak, ale odejscie nie- przed slubem jeszcze nie przysiegalem, ze bede
> wierny...
Tu sie zgadzam - samo odejscie nie jest aktem zdrady, chyba ze wiernosc byla
obiecana (fakt, ze nie byla formalnie potwierdzona nie ma nic do rzeczy w
przypadku przysiegi - dlatego dobrze jest mowic: kocham teraz, bez na
zawsze, i byc na 100% tu i teraz).
>
> --
> pozdrawiam
> Grzegorz S.
pozdr.
Jo.
|