Data: 2009-08-03 12:05:59
Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Matb <m...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka napisał(a):
> ...a przede wszystkim "co dałaś dla tego związku"? Może czekanie w
> kącie "pod ręką" jak miotła to za mało, albo wręcz wcale nie to.
> Mężowi mogło się to znudzic i zobojętniał.
Brał, barał, brał, było mu miło, bywał przyjemnie zaskoczony i
połechtany, moja inicjatywa, moje pomysły, moje plany do zrealizowania
wspólnie. Chciałam trochę jego inicjatywy. Odpusciłam swoja. Z jego
strony brak. Ja daję on bierze, w drugą stone nie. Ja dotykam, ja
całuję w kark, ja patrzę w oczy wpatrzone w dal, ja pytam czy zrobić
mu herbaty, ja aranżuję intymne sytuacje, ja poszukuję czegos co
mogłoby stanowić naszą wspólną pasję, scrabble, suer, dopóki nie
zaczął przegrywać. I ja mam ochotę na to, żeby i on popracował własnie
w kierunku bycia razem, ale on nie czuje takiej potrzeby, aczkolwiek
jest mu miło, kiedy ja wysyłam sygnały, że jest dla mnie ważny. Jeśli
nie wysyłam, to ma pretensje, że go nie dotykam. To jest jakiś świat
po drugiej strnie lustra. Gubię się w tych jego zeznaniach! Nie daje z
siebie nic i ma pretensję,że nic nie dostaje,kiedy ja odpuszczam
sobie, ile można?
|