Data: 2002-08-23 15:48:14
Temat: Re: Chyba mi smutno (dlugie)
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Co wiecej -
> wiele razy rozmawialismy o slubie, przede wszystkim koscielnym - a on
takiego
> slubu wziac ze mna nie moze, bo po prostu ma juz zone. W pierwszym
momencie
> wpadlam w histerie, chcialam odejsc.
Tego bym nie wybaczyl, może jednak to Ty mówiłaś o ślubie a on nie zajmował
stanowiska, przemyśl te Wasze rozmowy.
> Twierdzi, ze po prostu sie bal, ze odejde. I fakt – znal mnie już
> na poczatku na tyle, ze wiedzial, ze odejde.
Na pewno się bał.
> Nigdy nie bylam
> mocno religijna, ale chcialam wziac slub koscielny - z dwoch powodow.
Jednym
> z nich byly dziewczece marzenia o bialej sukni, welonie, kosciele... o
tym,
> ze jak tam wybrany mezczyna mi przysiegnie, to musi sie udac i bedziemy
> szczesliwi.
Do każdego ślubu można isc w bialej sukni.
> A po drugie dlatego, ze jednak jestem wierzaca (w jakis moze
> wlasny sposob), i bardzo chcialam, zeby jakis Absolut czuwal nade mna i
nad
> rodzina, ktora chce zalozyc.
Jak widzisz ślub koscielny niczego nie gwarantuje
> mnie sposob. Nie umiem myslec o nim jako o swoim narzeczonym - w moich
oczach
> to maz innej kobiety, ktorym na zawsze zostanie. Propozycja slubu
cywilnego
> (ktora oczywiscie natychmiast padla) zranila mnie niemal do zywego - moze
to
> glupie, ale kiedys moglabym zrezygnowac z ceremonii w kosciele, ale teraz
nie
> moge przestac myslec, ze Ona i tak na zawsze zostanie wazniejsza, ze ja na
> zawsze pozostane _druga_ zona, ta gorsza, bo tylko cywilna - a jej
przysiegal
> przed oltarzem. I ta propozycja slubu cywilnego - Boze, nie moge sie do
tego
> przemoc, bo widze to tak, jakbym miala podpisac umowe cywilna przed
> urzednikiem - gdziez tu miejsce na uczucie? To ma byc gwarancja zwiazku?
Wiesz co do tego faceta to już wiesz że to niemożliwe.
Z drugiej zaś strony piszesz:
jestem niewierząca
gdzie uczucie
gwarancja związku
Co zrobisz keidys jak spotkasz rozwodnika, i nie bedzie tego magicznego
ślubu.
> Gdybym byla jedyna, pewnie poszlabym do urzedu - z perspektywa bycia
"druga" -
> nie jestem w stanie sie przemoc.
Zostaw go, będzie Ci łatwiej.
> I coraz czesciej sie zastanawiam, czy ten zwiazek ma racje bytu, czy
odbuduje
> w sobie zaufanie do niego, czy bede sie umiala przelamac i isc do USC
(teraz
> to budzi we mnie obrzydzenie, takie samo jak zycie z nim w konkubinacie -
ale
> zeby nie bylo niedopowiedzen - ja ABSOLUTNIE nie mam NIC przeciwko slubom
> cywilnym ani konkubinatowi, po prostu inaczej wyobrazalam sobie _swoje_
> zycie, nie widze siebie w takim zwiazku, szczegolnie w tej sytuacji, kiedy
> nie mam wyboru).
Wydaje mi się że nie to nie dla Ciebie.
pozdrawiam
Jacek
|