Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news2.onet.pl!newsfeed.tpinternet.pl
!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Co to jest szczęście...
Date: Sat, 15 Oct 2005 14:01:21 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 188
Message-ID: <d...@g...h892be049.invalid>
References: <di3dgl$f78$1@news2.onet> <X...@1...0.0.1>
<di5ujh$ruk$1@news.onet.pl> <X...@1...0.0.1>
<di6aak$k15$1@inews.gazeta.pl> <X...@1...0.0.1>
<di6o9o$qn7$1@inews.gazeta.pl> <di6tef$eh7$1@inews.gazeta.pl>
<di7r3k$qpl$1@inews.gazeta.pl> <d...@g...hcd63a579.invalid>
<di91qn$ao9$1@atlantis.news.tpi.pl>
<d...@g...hae23e93d.invalid>
<dibr8m$g07$1@nemesis.news.tpi.pl>
<d...@g...h262cd1eb.invalid>
<did3hl$i7o$1@atlantis.news.tpi.pl>
<d...@g...hb6fdec28.invalid>
<dih9vg$a8$1@atlantis.news.tpi.pl>
<d...@g...ha7b72817.invalid>
<dimjfe$fd4$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pe104.jeleniag.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1129377906 3219 213.77.237.104 (15 Oct 2005 12:05:06
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 15 Oct 2005 12:05:06 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:331572
Ukryj nagłówki
"Flyer" w news:dimjfe$fd4$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
> > > /.../ może szukam jej pełnego wytłumaczenia, bo już nie mam
> > > na nią [sytuację] wpływu.
> > Masz nadzieję na pełne wytłumaczenie? Jakim cudem?
> Eeee - racjonalizacje mogą się przyczynić do poznania prawdy, ale ze
> względu na brak informacji zwrotnej prawda jest jednym z n wariantów,
> albo zostaje pominięta. Toteż jest to tylko forma stabilizacji układu i
> rozwijania pewnych teorii - drogą znalezienia prawdy nie jest.
Otóż to. Następnym krokiem, moim zdaniem, mogłoby być docenienie
potrzeby zbudowania w sobie pokory (i ciekawości). Ale tego to ludzie
nie chcą robić. Ze strachu przed nieznanym. Wolą ustabilizować układ
drogą zakrzyczenia. Oczywiście ustabilizować pozornie i chwiejnie, gdyż
może się to sprowadzać wyłącznie do usiłowań stabilizacji poprzez
zakrzyczenie z obu stron.
Niezmiennie w tym widzę niemożność wyjścia z koleiny, którą los
wyżłobił biednemu stworzeniu poprzez jego ożywienie w ściśle określonych,
unikalnych warunkach początkowych i wszystkich kolejnych (patrząc
wstecz). I jedyną poprawną drogą jest tu najpierw założenie, a potem
pełne przekonanie o istnieniu własnych klap ograniczających zmysły.
Aby coś z siebie zdjąć bądź tylko ograniczyć jego negatywne działanie,
trzeba to przede wszystkim zauważyć. A potem analizować.
I w tym sensie Twoje dociekania mają sens :).
> Z drugiej strony - po prostu zbyt jest dużo wątków, sygnałów, poszlak,
> żeby przejść wobec nich obojętnie - nie w sensie szukania winy, ale
> zrozumienia - tu nic nie jest na swoim miejscu, wszystko tworzy
> zawikłany wzór /.../
Dokładnie tak. Stawianie gdziekolwiek kropki nad "i" bez cienia wątpliwości,
jest świadectwem niedojrzałości. A co się z tym wiąże nieuporządkowania,
strachu, lub tylko niepanowania nad własnym losem. Przy czym - to nie są oceny.
To tylko neutralne drogowskazy. No i na końcu zawsze gdzieś tam czai się
głupota.
> > Rozbijając chodzący zegarek na częsci?
> W połączeniu z powyższym - nie - rozbiłbym zegarek, gdybym próbował
> uzyskac sprzężenie [informacyjne] zwrotne, prowokował lub próbował
> innych technik - nie chcę "rozbijać zegarka" - nie zamęczam telefonami,
> nie zamęczam e-mailami, nie sąduję znajomych.
Inaczej więc spytam - czy nie obawiasz się, że Twoja inicjatywa jest tylko
pozorna? Aby zjeść ciastko, zdaje się trzeba je znaleźć, odpakować, ułożyć
na talerzyku, zaopatrzyć się w odpowiedni sztuciec ;) - no można tez palcami...
Tak czy inaczej trzeba wykazać się determinacją i wolą osiągnięcia celu.
A skoro to ciastko ma nogi, ...
Dajesz mu jakieś znaki, że masz na nie ochotę? Czytelne?
Ochotę być może dożywotnią (ale lepiej się z tym nie wychylać nawet
gdyby tak było).
/.../
> > Prawdopodobieństwo, że podzielenie się informacją gdzie piszesz
> > spowoduje nagłe zainteresowanie tą szczeliną komunikacyjną, jest
> > moim zdaniem znikome. Są jakieś jaskółki? Odwiedzanie innych grup?
> > Bo jeśli nie - bądź spokojny.
> Ja wiem, czy to byłby zły pomysł - /.../ pisanie tutaj nie implikuje żadnych
> związków, a w sytuacji, kiedy ktoś nie może kogoś innego poznać w jego
> środowisku [a boi się związków], to chyba dobre miejsce - więcej bym nie
> stracił, niż straciłem, zresztą nie oceniam Jej negatywnie, więc może
> znalazłaby coś na moją obronę.;)
Myślę jednak, że trzeba zintensyfikować działania konkretne, odbywające się
we wspólnych miejscach i czasach z udziałem wszystkich zmysłów. Inaczej,
to tylko podchody, substytuty... owszem, w pewnych sytuacjach niezbędne.
Ale raczej nie w Twojej.
/.../
> > Przyznam Ci się, że na swej ścieżce poznałem kilka istot płci przeciwnej
> > posiadających zainteresowanie podejściem analitycznym. Tak się jednak
> > składało, że nie szło to w parze z cechami typowo kobiecymi.
> > Czy nie pora byś się pogodził z koniecznością wypracowania działań
> > i reakcji adekwatnych do rzeczywistości?
> A co to są cechy typowo kobiece? Słodycz i takie tam?
No nie... próbowałem odwołać się do wyobrażeń standardowych, również
odpowiedź widząc uogólnioną do standardu. Inaczej mówiąc - w każdym
osobniku drzemie jego własne wyobrażenie kobiecości - pewien zbiór cech,
wywołujących w delikwencie pewne (standardowe) reakcje. Zbiór na ogół
za każdym razem nieco inny, choć miłośnicy standardów też na tym żerują
organizując konkursy miss - czyli oferując standard w działce "powab fizyczny".
Jednak nie na tym przecież rzecz się kończy.
Mówiąc o reakcjach adekwatnych do rzeczywistości mam na myśli dokonanie
pewnych racjonalizacji ;), i ... ustępstw.
> Ja tam mam patent
> [w starym morskim znaczeniu] na walke ze smoczycami - najgorzej jest
> wtedy, kiedy wisi nad Tobą jej rozdziawona paszcza, a z zębów jadowych,
> tuż obok, kapią krople jadu - na taką okoliczność producenci mebli
> nocnych powinni wyposażyć łóżka w specjalne zapadki, żeby można było
> schować się pod łóżko pociągając ostatkiem sił za sznureczek.;)
Wizja iście z głębin kajuty... wymaga jednak co najmniej dwupoziomowego
kadłuba - jeśli spektakl nie ma się odbywać na pokładzie ;)).
> Ja tam nie wiem - dla mnie Sympatia była Kobietą [żeby nie było - nie
> było sytuacji nieobyczajnych, więc te nie wpływały na ocenę] - ważne, że
> potrzebowała Ciepła i potrafiła to zrozumieć i chyba Jej to pomagało -
> mnie również. Fukała po kobiecemu, poruszała się po kobiecemu, bywała
> złośliwa po kobiecemu, fizycznie też wyglądała w porządku - to chyba
> była Kobieta?
Pewnie tak. A jednak nie ma wspólnej uczty...
> > A może dobrze by było zweryfikować i sprecyzować (urealnić) własne cele?
> Chcę duplikat - widziałem nawet jeden, ale był za młody o jakieś 10 lat.
> ;)
No tak - nieletnich nie należy zaczepiać (zakładam, że różnica wynosiła
ze 20-25 lat;). A może to urealnienie powinno odbyć się kosztem
ograniczenia własnych oczekiwań co do trwałości? Może opanowało Cię
zbytnie przywiązanie do koleiny przeszłości?
/.../
> > A więc? Potrafisz to spożytkować? ;)).
> Za późno - jak zwykle. Był taki moment, może nie jeden, ale ten
> zapamiętam, kiedy Ona i ja byliśmy "unormowani" - to stan podobny do
> depresji, bo nagle znikają wszelkie racjonalizacje, a wraz z nimi np.
> potrzeba komunikacji - ja się lekko przestraszyłem, nie wiem jak Ona.
> Układ doskonały, ale zdecydowanie obcy wymogom życia społecznego.
Wiesz o tym, że motorem współdziałania w dążeniu do ... szczęścia, jest
wzajemne dostrzeganie różnic, akceptowanie ich, wspinanie się po nich
coraz wyżej i oby bez końca. Zbyt szybka wspinaczka, powodująca zanik
różnic, jest katastrofą - "unormowaniem" zabójczym w skutkach, gdyż
pozbawiającym obie strony emocji wywołanych ciekawością nieznanego.
Bez niewiadomych, życie staje się jałowe i zanika.
Mimo iż "do końca" jest zazwyczaj koszmarnie daleko ;), takie niebezpie-
czeństwo czyha na tych, którzy cieszą się mnogością podobieństw
(wspólne zainteresowania, może nawet zawody, zamiłowania, upodobania...).
Źródłem szczęścia są zazwyczaj drobne różnice, a konkretnie fakt ich
poznawania i wzajemnego oswajania. Czasem, w dojrzałych układach,
jest to wręcz świadome generowanie "niespodzianek". O ile obustronne
i ze zrozumieniem - szczęście ma przesłanki by się umacniać... Ale to,
niestety, rzadka rzadkość.
Może jednak to "unormnowanie", którym się przestraszyłeś, okazał się
dla niej sygnałem nie do zlekceważenia? Z wiadomym, choć przez Ciebie
"niedostrzeganym" skutkiem?
/.../
> > Może spróbuj /.../
> > A najlepiej ... bobaski.
> Z bobaskami i kobietami jest jeden problem - *zupełnie_abstrakcyjnie!!!*
> - jeżeli kobieta odczuwa lęk przed mężczyznami/ludźmi, to danie jej
> istoty nieposiadającej pełnych cech dorosłych ludzi [inne proporcje,
> wymiary, kolory, zapachy, dodatkowe elementy i brak innych] może
> zmniejszyć jej lęk, ale w drugiej alternatywie - może także spowodować
> całkowitą separację od otoczenia [w tym od ojca], bo podkreśli różnice -
> dziecko staje się wtedy atrakcyjniejsze i jednocześnie umożliwia
> wadliwą werbalizację lęku przed ludźmi - dziecko staje się kontekstem do
> obserwacji/werbalizacji.
Tu tez masz rację. Ale jest to już forma mocno zaburzona, oddalona od
tego, co w szczęśliwym stadle pożądane.
Niestety, praktycznie dość częsta.
Skutek tez jest do przewidzenia.
> Flyer
All
|