Data: 2009-03-22 20:28:48
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: "R" <...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" napisała w wiadomości
news:1qcsuzplwucwf.7rnkwo9uyckj$.dlg@40tude.net...
(...).
>>
>> Praca zawodowa też może sprawiać przyjemność
>
> Ale nie kiedy się jest 500 razy mądrzejszym i lepszym w swej pracy od
> szefa,
Ja nawet potrafiłabym wymyślić jeszcze ze 100 różnych powodów dla których
praca zawodowa może nie sprawiać przyjemności. Choćby taki prozaiczny, że w
młodości wybrało się nie pasujący do danej osoby zawód.
Nie o to chodzi. Chodzi tylko o to, że istnieją kobiety i istnieją rodzaje
pracy/miejsca pracy w których te kobiety czują się dobrze i którym praca
zawodowa sprawia przyjemność.
Chyba nikt (?) nie twierdził, że wszyscy muszą lubić każdą pracę jaka się im
trafii bo tak. Wielu ludzi serdecznie nienawidzi swojego zajęcia (a
przynajmniej tak zeznają) i wcale nie są to tylko kobiety.
A jeżeli ma się to szczęście i lubi się swoją pracę zawodową - to ma się
prawia tak jakby Ci płacono za zajmowanie się hobby. Jednym słowem fajnie.
> a specyfika zawodu nauczycielskiego jest taka, że większość
> dyrektorów to zwykłe tumany. Pytanie tylko, jak to się dzieje.
Kiedyś pewnie tak było a teraz? Nie jestem pewna. W "mojej" podstawówce w
czasach przemian ustrojowych zaminiono faktycznie "tumana" sekretarza
gminnego oddziału partii na całkiem fajnego nauczyciela fizyki. I ten nie
wygląda mi na szefa tumana - ale nie jestem obiektywna bo znam go prywatnie
:). Podobnie z LO - dyrektorował działacz partyjny i po przemianach
wymienili go na nauczyciela matematyki. Też się tam później ponoć na lepiej
zminiło ale to znam już z relacji uczniów. Ale do czego zmierzam: nawet w
szkole można chyba czuć się dobrze. Jeżeli tlko właśnie to chciało się robić
i ma się do tego upodobanie. Nie będę się jednak upierać przy tym bo nie mam
kontaktów z zadużą liczbą nauczycieli - ale to do czasu aż młody rozpocznie
edukację :). A i kotoś kiedyś rzucił przekleństwo "bodajbyś cudze dzieci
uczył" ;).
>> i Ty zdaje się o tym
>> zapominasz, co więcej deprecjonujesz to.
>
> Chyba tym, że piszę, iż ją porzuciłam :->
Nie, ja też tak to co piszesz czasmi rozumiem. Ale chyba do Twojego stylu
trzeba się przyzwyczaić i nie czepiać szczegółów ;). Przynajmniej nie za
bardzo czepiać :).
> I to Ci się tak bardzo nie podoba, że odbierasz to jako deprecjację
> Twojego
> osobistego wyboru.
Może po prostu jeszcze pamięta Twoje chyba pierwsze pojawienie się na psd.
:).
> Więc po prostu pisz może więcej o swojej satysfakcji z
> pracy, co?
> :-)
Ale po co? - nie wiem jak Paulinka ale ja tam nie chcę Cię namawiać do
zmiany filozofii życiowej i powrót do szkoły :). Nawet namawiałabym do
pozostania przy tym z czym jesteś szczęśliwa :)
R.
|