« poprzedni wątek | następny wątek » |
261. Data: 2009-03-15 17:00:20
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>R pisze:
> Ja też. I to całkiem poważnie.
Tak naprawdę to ja też na poważnie, tylko boję się do tego przyznać.
> Pewnie masz za mocno rozwiniętą empatię.
Gdyby to była empatia, to raczej nie pozwalałabym sobie na krytyczne
uwagi kogoś, kto się podoba mojej bliskiej osobie. Chyba że to taka
empatia wybiegająca o kilka lat naprzód. ;)
Myślę, że to mój skrajny sceptycyzm albo racjonalizm i trochę
doświadczenia. No i umiejętność prawidłowego odczytywania mowy ciała ;)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
262. Data: 2009-03-15 17:01:39
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>michał pisze:
> Moje chciały więcej i co innego - teraz duma mnie rozpiera. ;D
> (nie zabrzmiałem jak Duży Rozmiar?)
Trochę tak, ale nie czaję kontekstu...
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
263. Data: 2009-03-15 17:09:00
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Dnia Sun, 15 Mar 2009 18:01:39 +0100, medea napisał(a):
> michał pisze:
>
>> Moje chciały więcej i co innego - teraz duma mnie rozpiera. ;D
>> (nie zabrzmiałem jak Duży Rozmiar?)
>
> Trochę tak
Samo rozpieranie przez dumę to jednak za mało, aby zabrzmieć xlowato.
> ale nie czaję kontekstu...
I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego, a moje tylko
tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co ja :->
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
264. Data: 2009-03-15 17:15:37
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>medea pisze:
> na krytyczne
> uwagi
...o kimś
E.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
265. Data: 2009-03-15 18:04:05
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "michał" napisał:
> >> Albo w przypadku dorastających własnych dzieci: Stan - zanim
> >> dostrzeżesz granicę między obowiązkiem rodzica we wskazywaniu
> >> słusznej drogi, a wysublimowanym i dojrzałym "wiem, czego chcę"
> >> samego dziecka.
> > Gorzej, gdy nie zanosi się na to nawet, gdy dziecko jest mocno
> > dojrzałe, a jakiekolwiek próby uświadomienia kończą się fochem :)
> A jak rozumiesz dojrzałość nieuświadomioną? ;)
Uświadomienia przekroczenia granicy obowiązku.
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
266. Data: 2009-03-15 18:17:03
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "Ikselka" napisał:
> > ale nie czaję kontekstu...
> I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego, a moje
> tylko tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co ja :->
Ja też się cieszę, że moje chce więcej i czego innego niż ja :>
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
267. Data: 2009-03-15 18:25:23
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Ikselka pisze:
> I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego,
No, m.in. na tym polega rozwój. To mnie akurat nie dziwi.
> a moje tylko
> tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co ja :->
Myślisz, że Twoja córka robi doktorat po to, żeby niańczyć dzieci,
gotować obiadki i kisić kapustę?
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
268. Data: 2009-03-15 18:48:34
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Dnia Sun, 15 Mar 2009 19:17:03 +0100, Aicha napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" napisał:
>
>>> ale nie czaję kontekstu...
>> I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego, a moje
>> tylko tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co ja :->
>
> Ja też się cieszę, że moje chce więcej i czego innego niż ja :>
No tak. Twój przypadek nalezy do szczególnych.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
269. Data: 2009-03-15 18:53:56
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "Ikselka" napisał:
> >>> ale nie czaję kontekstu...
> >> I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego, a moje
> >> tylko tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co ja :->
> > Ja też się cieszę, że moje chce więcej i czego innego niż ja :>
> No tak. Twój przypadek nalezy do szczególnych.
Fakt. Nie musi mieć habilitacji, żeby się zrealizować. Mnie mój
doktorat wcale w tym nie pomógł :>
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
270. Data: 2009-03-15 18:55:30
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Dnia Sun, 15 Mar 2009 19:25:23 +0100, medea napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego,
>
> No, m.in. na tym polega rozwój. To mnie akurat nie dziwi.
Więcej i co innego nie zawsze oznacza rozwój.
Hitler też chciał wiecej i co innego, niż jego rodzice ;-PPP
Ba, każdy pospolity przestępca ;-P
>
>> a moje tylko
>> tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co ja :->
>
> Myślisz, że Twoja córka robi doktorat po to, żeby niańczyć dzieci,
> gotować obiadki i kisić kapustę?
>
A można wiedzieć, co obecnie robisz Ty? - bo że akurat kapusty nie kisisz,
to nie oznacza, że jesteś w czymkolwiek lepsza, kupując sklepową
kwaszeninę... a tylko to, że na pewno bardziej leniwa.
:->
Oczywiście, że moje córki chcą mieć szczęśliwe rodziny, cudownych mężów i
możliwość robienia wielu cudownych rzeczy, które umieją robić. I na pewno
nie chcą mieć nad sobą szefa-tumana.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |