« poprzedni wątek | następny wątek » |
301. Data: 2009-03-15 23:34:02
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Saulo <s...@l...po>
gpk37t$bh7$...@n...onet.pl
> Saulo <s...@l...po>
> gpk30k$b59$...@n...onet.pl
>
>> medea <m...@o...eu>
>> gpk2td$ajo$...@n...onet.pl
>>
>>> Aicha pisze:
>>>
>>>> Ja najbardziej lubię taką prosto z woreczka (czy w czym tam jest),
>>>> najlepiej jeszcze bez dodatku marchewki. Mogę wciągnąć pół kilo na
>>>> raz :)
>>>
>>> No ta przeze mnie polecana jest akurat z marchewką. Ja taką lubię i
>>> też mogę wcinać prosto z mostu. :)
>>
>> Jasne. Marchewka muss sein.
>
> Dobrą kapustę spokojnie można znaleźć we Wrocławiu.
> Za to chleb jest beznadziejny, tzn. podobno jest JEDNO miejsce z
> dobrym chlebem (przy pl. Bema), ale ono jest dla nas jako
s wybitnie nie po drodze, wiec jeszcze nie sprawdzilismy.
Saulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
302. Data: 2009-03-15 23:34:39
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "Saulo" napisał:
> >> Ja najbardziej lubię taką prosto z woreczka (czy w czym
> >> tam jest), najlepiej jeszcze bez dodatku marchewki. Mogę
> >> wciągnąć pół kilo na raz :)
> > No ta przeze mnie polecana jest akurat z marchewką. Ja
> > taką lubię i też mogę wcinać prosto z mostu. :)
> Jasne. Marchewka muss sein.
Niemals. Nie lubię surowej i już (za to gotowaną z rosołu wyjadam
całą - moje dziecko na odwrót).
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
303. Data: 2009-03-15 23:36:19
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "Aicha" napisał w wiadomości:
>>> Mogę wciągnąć pół kilo na raz :)
>> Na chleb? ;)
> Nie, w dziób :)
Och, Ty, Łabędzico! ;DDD
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
304. Data: 2009-03-15 23:38:20
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "Saulo" napisał w wiadomości:
>>>> świetną odkryłam kapustę kiszoną w wiaderkach i kupuję,
>>> Zdradzisz producenta? Ostatni octowany wynalazek przyniesiony przez
>>> siłę pomocną do zakupów z trudem dał się zjeść.
>> a czy ktoś tutaj rozróżnia kapuste kwaszoną od kiszonej?
> dla mnie zawsze istniała tylko 'kiszona' :) (najlepsza kupowana w
> papierze na długiej przerwie w warzywniaku i jedzona palcami z innymi
> chłopakami :)
A dziewczyny za spożywczym piły wino... ;)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
305. Data: 2009-03-15 23:39:07
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Saulo pisze:
> Za to chleb jest beznadziejny, tzn. podobno jest JEDNO miejsce z dobrym
> chlebem (przy pl. Bema), ale ono jest dla nas jako
Chleb na Bema jest faktycznie dobry, czasami teść nam kupuje, bo ma tam
blisko.
Natomiast na co dzień zaopatrujemy się w piekarni Biskupin, mają świetny
chleb IMO. I co najważniejsze - nie trzeba jechać po niego na Biskupin,
bo rozwożą go do różnych miejsc we Wrocławiu, zorientuj się, czy gdzieś
koło Was nie sprzedają.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
306. Data: 2009-03-15 23:39:32
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "medea" napisał w wiadomości:
>> dla mnie zawsze istniała tylko 'kiszona' :)
> Ja też od dziecka znałam tylko kiszoną.
>> (najlepsza kupowana w papierze
>> na długiej przerwie w warzywniaku i jedzona palcami z innymi
>> chłopakami :)
> Ja wolałam ogóry kiszone tak wcinane. Teraz już się takich dobrych
> nie kupi.
Ja pijałem tylko wodę po jednym lub po drugim...
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
307. Data: 2009-03-15 23:43:12
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>michał pisze:
> Ja pijałem tylko wodę po jednym lub po drugim...
Wodę, czy wódę? ;)
Pewnie chodzi o sok? Już nie chcę się przyznawać, co ja po drodze
robiłam z workiem kiszonej kapusty, kiedy mnie mama do sklepu po nią
wysłała. ;-P
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
308. Data: 2009-03-15 23:47:43
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "Saulo" napisał:
> > Dobrą kapustę spokojnie można znaleźć we Wrocławiu.
> > Za to chleb jest beznadziejny, tzn. podobno jest JEDNO
> > miejsce z dobrym chlebem (przy pl. Bema),
Zwykłego chleba prawie nie jemy. Ziarniaki kupuję ze Świdnicy
(Pasol-Paco) albo z Biskupina. A przy Bema zazwyczaj są kolejki, co
dla mnie logistycznie jest nie do przyjęcia ;)
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
309. Data: 2009-03-16 00:00:29
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "medea" :
>> Ja pijałem tylko wodę po jednym lub po drugim...
> Wodę, czy wódę? ;)
Wódę? Po ogórkach? :)))
> Pewnie chodzi o sok? Już nie chcę się przyznawać, co ja po drodze
> robiłam z workiem kiszonej kapusty, kiedy mnie mama do sklepu po nią
> wysłała. ;-P
Na pewno dziurkę... ;)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
310. Data: 2009-03-16 00:10:11
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>Użytkownik "Ikselka" napisał:
> >>>>> ale nie czaję kontekstu...
> >>>> I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego, a
> >>>> moje tylko tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co
> >>>> ja :->
> >>> Ja też się cieszę, że moje chce więcej i czego innego niż ja :>
> >> No tak. Twój przypadek nalezy do szczególnych.
> > Fakt. Nie musi mieć habilitacji, żeby się zrealizować. Mnie mój
> > doktorat wcale w tym nie pomógł :>
> I tu właśnie jest pies pogrzebany.
> Bo doktorat nie służy realizowaniu się kobiet. Do słusznych
> wniosków dochodzisz
Nie dysz tak w ten teleskop, bo znów Ci się szybka zaparowała. Nie
zrealizowałam się, bo dziedzina, w której się doktoryzowałam, nie była
moja pasją. Gdyby była, siedziałabym teraz w jakimś hotelu we Włoszech
albo Jueseju. Albo przynajmniej w Szczecinie. Z dzielącym pasję
towarzyszem, rozpracowując jakiegoś łiskacza... albo koleżankę :D
> na stare lata - ale to się liczy.
Stara to może Ty jesteś - ja właśnie wchodzę w pełnię kobiecości :PPP
> Dziecko będzie widziało, jak NIE powinna próbować
> realizować się kobieta - kiedy spojrzy na ciebie.
Dziecko pisało doktorat razem ze mną - bo siedziało mi w brzuchu i
powodowało opuchnięcie nóg, to po pierwsze. Półtora roku siedziałam z
nim w domu, to po drugie. Czas realnego przebywania beze mnie, kiedy
już wróciłam do pracy, a przed pójściem do przedszkola, wynosił ok. 3
godziny dziennie, to po trzecie. Znów wiesz lepiej ode mnie, jak
wychowywałam moją córkę? Weź irchę i potrzyj... :DDD
Ale będzie wiedziało, że przy wyborze partnera (partnera, partnera)
nie należy kierować się kompleksami, tylko robić kasting jak w
porządnej firmie - wymagania 2 razy większe niż potrzebne na danym
stanowisku :D A przede wszystkim nie będzie ich (kompleksów) miało -
dzięki mnie i mojej nieco pokrętnej strategii ewolucyjnej (to ta druga
strona kompleksów) :P
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |