Data: 2015-05-09 18:18:35
Temat: Re: Czajnik elektryczny 0-PL
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
krys pisze:
>>> A akcje "trzeźwe cośtam", jak stają sobie na wszystkich wlotach do miasta
>>> i każdego kierowcę sprawdzają? To się da i dwa razy tego samego dnia
>>> załapać.
>>
>> Ja przecież mieszkam w tej okropnej Warszawie, gdzie policjanci czają się
>> na każdym rogu, że bez grubej koktajlowej rurki nawet nie ma co wyjeżdżać
>> na ulicę. I to nawet w pobliżu wylotu mieszkam. A że jeżdżę dużo, to
>> takich punktów prowadzenia akcji "trzeźwe cośtam" przypada mi na każdy
>> przejechany kilometr sporo. I nic. Tak, widzę, że zatrzymują. Może to się
>> nawet nazywa "działaniem rutynowym", ale przecież nie zatrzymują
>> wszystkich, bo by cały ruch stanął. Jakieś reguły mają. Kieleckie numery
>> pewnie są wśród nich. A jak zatrzymują bez akcji -- to też przecież nie
>> każą od razu dmuchać. Takie kontrole zdarzają mi się dużo częściej --
>> zdarza mi się jeździć o różnych dziwnych porach. I również ani razu nie
>> dmuchałem. Tu znowu jest tak, że niektórzy już swoim wyglądem i
>> zachowaniem sugerują, że warto sprawdzić trzeźwość.
>
> A ja na zadupiu. I był taki dzień, targowy zresztą, kiedy wszystkie wloty
> do miasta obstawiła drogówka i zatrzymywali wszystkich, jak leci. A że
> to akurat pora odwożenia dzieci do szkoły była, to i ruch był maksymalny.
> Ale właśnie skończył się jakiś długi weekend, to i okazja była. No i jak
> człowiek wjechał do miasta, wyjechał, a potem wracał, to przedmuchany był
> na wylot. Takich akcji było już kilka.
Chodzi o wszystkie wloty do miasta Zadupie, czy do miasta Warszawa? Ja nie
wyobrażam sobie, by w tych znanych mi miejscach kontroli dało się zatrzymać
WSZYSTKICH. Chyba żeby szlaban postawić w poprzek drogi, bo na poboczu nie
ma już miejsca. Ci co tam stoją, zawsze mi wyglądają na stałych klientów.
Pewnie każdy też na takie zatrzymanie przygotowany, ma ze sobą grubą rurkę,
czy co też tam zwykle wożą ci, którzy się dmuchania obawiają.
> Moze po prostu normy umandatowienia trzeba było wyrobić?
Jest teoria, która odstąpienie od kontroli wszystkich jak leci tłumaczy
tym, że przestraszono się wyników. Wyszło bowiem, że kierowcu "w stanie
wskazującym" jeżdzą bezpieczniej i powodują mniej wypadków od tych całkiem
trzeźwych. To znaczy wśród zatrzymanych w zmasowanej akcji większy odsetek
ma wykryty alkohol, niż wśród skontrolowanych z racji tego, że spowodowali
wypadek. To zjawisko bardzo łatwo wytłumaczyć. Polska jest w *mniejszości*
krajów europejskich, które penalizują "stan wskazujący*, czyli pomiędzy 0,2
a 0,5 promila. O takich skontrolowanych kierowcach mówi się zwykle, że byli
"pijani", chociaż mogli po prostu wypić coś poprzedniego dnia i nie do końca
to zmetabolizować. Niektórzy w ogóle nie mają świadomości, że to tak działa.
Ale jak ktoś jest świadom, że coś wypił, a mimo to wsiada za kierownicę, to
stara się jechać ostrożnie, nie przekraczać prędkości -- w efekcie mniejsze
jest prawdopodobieństwo spowodowania wypadku. Polska norma 0,2 nie wydaje
się dobrym rozwiązaniem, przepisy w całej Europie powinno się zrównać do 0,5
(są też kraje dopuszczjące 0,8 -- ale to już przesada).
--
Jarek
|