Data: 2009-12-29 00:37:29
Temat: Re: Czy Was (qwa) poje...chało - ZA PRZEPROSZENIEM
Od: tren R <t...@n...sieciowy.>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron pisze:
>>>> cóż, takie odebrałem wychowanie w zasadzie - ultrafasadowokatolickie,
>>>> choć
>>>> skłamałbym, ze tylko fasadowo.
>>>> nie znajdę w mojej rodzinnej wiosce osób, które robiły by tyle
>>>> fajnych i
>>>> dobrych rzeczy dla innych ludzi, co moja mama. a jednak jest ona
>>>> totalną
>>>> przy tym dewotką.
>>> Czy akceptujesz ją- taką, jak jest? Czy wybaczasz jej tę dewocję?
>>
>> wiesz, to nie jej dewocja jest problemem w naszych relacjach, tylko jej
>> chęć do przykładania do mnie swojej jedynie słusznej miary. przykład?
>> zaprenumerowała mi gazetę. na mój bardzo uprzejmy komunikat, że "nie
>> przyda mi się" stwierdziła, że na pewno się przyda bo jest w niej dużo
>> wartościowych artykułów. po czym zadzwoniła i przeprosiła
>> stwierdzając, że
>> zlikwiduje prenumeratę. po czym w tej samej rozmowie zapytała - "a może
>> jednak - bo to przecież nic złego". kiedy odmówiłem ponownie (grzecznie -
>> co nie jest takie częste u mnie) za jakiś czas zadzwoniła ponownie,
>> mówiąc, że "oczywiście, to nie jest problem, ale trochę mi przykro, że
>> nie
>> jestem katolikiem".
>> to taki skrót.
>> nie akceptuję tego. i coraz bardziej tego nie mogę zaakceptować.
>> czy jej wybaczam? trudno mi.
>> ale to nie jest temat na rozmowę tutaj - zbyt wiele rzeczy wchodzi w te
>> relacje byś mógł to w jakikolwiek sposób dostrzec czy ocenić.
>>
> Nie mam zamiaru niczego ocenić. Jednak chciałem się czymś z Tobą
> podzielić, ok? To ogólnie- jednak może się na coś Tobie przyda. Relacja
> rodzic- dziecko jest relacją, która powinna się skończyć w momencie
> przestania być dzieckiem. Wtedy rodzice powinni zaakceptować jego
> dorosłość- a on powinien zacząć ich traktować jak dorosły- dorosłych. Ta
> sytuacja odnosi się do pewnego ideału, który niiestety najczęściej
> jednak nie występuje. Jakoś tak wypaczyła to nasza cywilizacja. Mówi się
> o toksycznych rodzicach. W różny sposób to się objawia, jednak jest
> cecha wspólna: nie chcą uznać dorosłości swoich potomków. Nie
> przygotowywane do bycia dorosłymi dzieci- są cały czas dziećmi. I jesli
> takie dziecko chce coś załatwić ze swoim rodzicem- to oczywiście dziecko
> ze swoim rodzicem nie ma żadnych szans. Bez względu na to, czy rodzic
> się zmieni czy nie- jedyną szansą takiego dorosłego- dziecka jest stanie
> się dorosłym. Wtedy będzie mógł rozmawiać ze swoimi rodzicami jak
> dorosły z dorosłymi- nawet, jak oni tego nie akceptują. Opowiadałem Ci,
> że brałem kilka razy udział w takich ćwiczeniach- psychodramie: pisało
> się na kartkach toksyczne komunikaty, ktore nam dawali rodzice, a z
> którymi sobie nie dawaliśmy rady. Wybieraliśmy sobie osobę, której
> dawało się tę kartkę- a ona nam te komunikaty czytała. Oczywiście-
> najczęście ludzie reagowali jak dzieci: bezsilnością, złością, wręcz
> agresją. Potem zmiana. To my czytaliśmy tej osobie komunikaty, z którymi
> sobie nie radziliśmy. Oczywiście- ta osoba reagowała na te nasze
> komunikaty asertywnie. Często to było takie proste, że nie radzący sobie
> przed chwilą człowiek wybuchał serdecznym śmiechem.
> Przydługi wstęp? Ok. Chodziło mi o to, że jeśli popatrzysz na swoje
> relacje z mamą- na przykład to, co opowiedziałeś: jak byś zareagował,
> gdyby np Twój sąsiad oznajmił Ci, że zaprenumerował dla Ciebie takie
> czasopismo? I w ogóle- gdyby postępował tak, jak Twoja mama? Jak byś
> zareagował? Warto porównać takie reakcje:-)
jakby jeszcze raz wytłumaczę - nie jest problemem to, że nie potrafię
odpowiedzieć. potrafię grzecznie i niegrzecznie :)
chodzi o to, że oczekuję od niej, że tego typu prośby nie będą się
pojawiać. to takie marzenie ściętej głowy.
>> no, to jest walka z nawykami, co cię tak mrozi?
> Po prostu: programujemy się tym, co mówimy. Skoro walczysz- to z
> wszelkimi tego konsekwencjami: możesz nabić sobie guzy, odnieść rany,
> możesz przegrać. A jeśli postarasz się to zmienić...no to dajesz sobie
> sporo luzu. Chyba, że lubisz walczyć- to ok:-)
zanadto w moim poczuciu przywiązujesz się do programowania :)
ja walczę z czymś i mam wrażenie że jestem dość luzacki w tym, natomiast
patrząc na ciebie, jak próbujesz coś tu zmieniać, to trochę guzów już
chyba zarobiłeś... :)
>>> Ja natomiast odbieram Ciebie jako lidera. Tak, IMO w pewien sposób
>>> chcesz
>>> tą grupą "zawładnąć". Jednak ja nie widzę w tym niczego złego. Natomiast
>>> cbneta uważam za socjopatę, który w swoim mniemaniu powinien tu
>>> rządzić i
>>> odbierać hołdy. Osobowość silnie narcystyczna. Może uważa Cię za
>>> konkurenta? Nie wiem.
>>
>> zdefiniuj lidera, a odniosę się.
>> wg mojej koncepcji, lider to osoba, która prowadzi kogoś do celu.
>> w tym sensie, do lidera mi tak daleko jak stąd do meksyku (btw - czytałeś
>> najnowszego łysiaka? ja jestem w trakcie)
>> wg tej mojej koncepcji jestem dupa nie lider :)
>>
>> no ale zdefiniuj mi swojego lidera to pogadamy.
>> no i bardzo ciekawi mnie fakt, że stawiasz dość śmiałe diagnozy na
>> podstawie interakcji internetowej, będącej emanacją tej technologii,
>> która
>> się człowiekowi do niczego nie przydaje :)
> Nie twierdzę, że internet jest zbędny. Jednak nigdy "zamiast" relacji
> międzyludzkich. Wracając do lidera: można być w roli lidera- wtedy
> rzeczywiście taki lider to ktoś, kto prowadzi innych do celu, lub(i)
> można mieć właściwość (nazwij to nawet "osobowość") lidera. Uważam, że
> masz taką osobowośc, choć- jak zauważyłeś- internet może wykrzywić nasze
> spojrzenie i oceny- więc mogę się i mylić.:-).
ja jestem po prostu towarzyski.
> Niestety- nie czytałem
> Łysiaka- choć zapewne w końcu przeczytam. A o czym tym razem pisze?
o meksyku :)
> Z czym konkretnie? Co Ci w tym sposobie przeszkadza?
>>
>> ta drobiazgowość - myślałem, że to dość jasno wyartykułowałem kilka razy.
>> napisałem ci też, że to dlatego, że jestem z drugiego bieguna, który
>> określam jako "powierzchowność".
>> po prostu nie trafiasz do mnie często sposobem formułowania argumentów.
>> mam tez wrażenie, że często odwracasz kota ogonem.
>> nie, nie podam ci teraz linków do konkretnych miejsc :)
>> wspomnę tylko o twojej dyskusji ze stalkerem, do której się włączyłem na
>> chwilkę - w moim poczuciu zamiast do meritum, docierasz na berdyczów w
>> swojej chęci ustawiania psp na swoje podobieństwo :)
> No cóż- moge Ci tylko powtórzyć coś, co nie jest sloganem: jeśli słowa
> nie będą znaczyć tego, co znaczyć powinny- nie bedzie wiadomo, co należy
> zrobić, więc to, co ma zostać wykonane- nie zostanie. Można sobie
> powierzchownie pogadać- i to wszystko. Jednak moim zdaniem- dyskusja na
> poziomie grupy z nazwą "naukowa" wymaga czegoś więcej:-).
słowa, to tylko słowa chiron.
każde, nawet najbardziej precyzyjne sformułowanie może zostać inaczej
odebrane. zgadzam się z tobą, że powinniśmy dbać o dobór słów.
ale ja nie lubię się też nad nimi szczególnie pastwić :)
>> za nic!!!
>> ale za to co raz bardziej cię lubię :)
>> (no i co mi teraz zrobisz? - nie wypada ci przecież atakować kogoś, kto
>> cię lubi, nespa?)
> Przykro mi, jeśli czujesz się przeze mnie atakowany. Jak mogę to
> zmienić?:-)
niech ci będzie bardzo przykro!
--
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
|