Data: 2011-10-26 21:02:46
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 26 Oct 2011 22:42:10 +0200, medea napisał(a):
> W dniu 2011-10-26 22:21, Ikselka pisze:
>> Dnia Wed, 26 Oct 2011 21:45:39 +0200, medea napisał(a):
>>
>>> W dniu 2011-10-26 12:31, Ikselka pisze:
>>>> I na pewno oceniłby mnie bardziej "obiektywnie" tutaj... dla Ciebie
>>>> obiektywnie tylko dlatego, że jego ocena by Ci bardziej PASOWAŁA.
>>> Mówiąc o jego stanowisku, absolutnie nie miałam na myśli jego oceny
>>> Twojej osoby, ale raczej jego odbiór sytuacji w Waszej rodzinie, w
>>> czasie gdy byliście dziećmi.
>>> Bo myślę, że jego odbiór mógłby być dla Ciebie zaskakujący, o ile nigdy
>>> o tym nie rozmawialiście.
>>> Już zupełnie hipotetyzując - mógł się czuć obciążony tym nadmiernym
>>> uwielbieniem Twojej mamy
>> Obciążony? Ależ korzystał ile wlezie.
>
> To Twój punkt widzenia. Być może został wyuczony przez mamę bezradności.
Bardzo dobrze sobie radził i radzi bez niej.
Tylko... głównie za granicą, bo widocznie nawet własna rodzina to zbyt duże
obciążenie uczuciowe... a moze i vice versa, on dla niej też.
>
>> Ja nie muszę, bo wiem. I własnie to doświadczenie, które opisałam,
>> diametralnie i w jednej sekundzie zburzyło moje wyobrażenie o bracie
>> jako synu - wyleczyło mnie z dotychczasowego uwielbienia jako siostrę.
>> I tak jest do dziś, z tym umrę, bo nie ma na tym świecie niczego, co
>> mogłoby to zatrzeć w mojej pamięci.
>
> OK. Masz do tego prawo.
>
Pamiętać? - prawo. Wybaczyć - obowiązek. Odkładany, bo póki co tylko tej
jednej rzeczy zrobić nie potrafię, choć za każdym razem próbuję, kiedy idę
do spowiedzi. Efekt - coraz rzadziej....
On po prostu skwapliwie korzystał z Jej miłości, więc robił to nawet, kiedy
Ona umierała. Tak bardzo go kochała, że wolała żeby był daleko, ale jej
serce krzyczało równocześnie, żeby był przy niej. I on to oczywiście był
daleko. Tylko ja się pchalam drzwiami i oknami, kiedy mnie wyganiała.
Sprawiało Jej ból, że on tak łatwo skorzystał... więc i mnie usiłowała od
swego cierpienia oddalić. Tak łatwo Jej poszło z moim bratem, nie
spodziewała się, że będzie aż tak łatwo.
Ja byłam przy niej i wiem, ze tym bardziej ją bolało, że jego nie ma -
czułam to.
--
XL
"Z drzew spadają czasem gałęzie. Ba, zdarza się, że trafią kogoś w głowę i
kaput. Czy z tego wynika, że mogę siedzieć z piłą na drzewie i czatować na
jakiegoś skurwysyna? Wytłumacz mi, przekonaj. Chętnie tak zrobię, znam paru
skurwysynów."
Anonim - przeciw zrównywaniu uśmiercania nadmiarowych zarodków w metodzie
in vitro z naturalnymi poronieniami
|