Data: 2009-05-14 18:59:39
Temat: Re: Czy nie jest tak,że terror żywych nakazuje zmarłym grzecznie leżeć w trumienkach?
Od: i...@g...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
On 14 Maj, 14:58, "Qrczak" <q...@g...pl> wrote:
> W Usenecie i...@g...pl <i...@g...pl> tak oto plecie:
>
>
>
>
>
> >>> Pani odpowiedziała zupełnie poważnie: "Tak! Jest pan ewenementem.
> >>> Panowie zwykle zakładają konta tylko na siebie, żony o nich nic nie
> >>> wiedzą, dowiadują się zwykle w razie śmierci meża dopiero."
>
> >> A wypytałaś, jak konta zakładają panie?
>
> > Czemu mam pytać? Konta innych mnie nie interesują. Mój mąż po prostu
> > się zdziwił, że ta pani się dziwi, a nie wypytywał. A ja - zakładałam
> > konto też z upoważnieniem na męża, jak zresztą postępuję w każdej
> > innej sytuacji majątkowej. Nie wyobrażam sobie, aby jakiekolwiek
> > posunięcie finansowe w małżeństwie było przeprowadzane bez wiedzy
> > drugiego małżonka. Ale widzę, że nie wszyscy tak pojmują małżeństwo,
> > jak my.
> > Są panie/panowie, którzy robią finansowe posunięcia bez wiedzy
> > małżonka/małżonki, ale no cóż, rozumiem, widocznie mają złe
> > doświadczenia/uwarunkowania w małżeństwie/życiu i muszą mieć swoje
> > oddzielne, w tajemnicy odkładane, pieniądze czy inne dobra.
>
> Ale akurat "manie" osobnych kont bankowych ze współmałżonkiem nijak się mieć
> może do wiedzy owego na temat stanu konta drugiego.
Wiedza o stanie konta to osobna sprawa, niż w ogóle wiedza o jego
istnieniu.
Zresztą konta to bedłka - nawet o swoim majatku trwałym (np.
posiadanych indywidualnie nieruchomościach) częstokroć wzajemnie nie
wiedzą ;-PPP
Kiedyś sprzedaliśmy działki - kupił je pan, który miał nieślubne
dziecko, córkę, i to właśnie dla niej (tzn na współwłasność z nią w
tym konkretnym przypadku) kupił te działki, mało że bez wiedzy żony,
ale też za pieniądze, o których nie miała pojęcia - bo inaczej jak
niby wytłumaczyłby ich zniknięcie? Nadmieniam, ze równocześnie
poświadczył u tegoż notariusza swój testament na wypadek śmierci,
dotyczący swojej części działek, na rzecz córki.
Byliśmy z mężem oczywiście, jak wszystkiego, współwłaścicielami tych
działek, więc i ja byłam u notariusza i stad wiem, jak sie sprawy
miały.
Śmiem wątpić nawet, czy żona tego pana w ogóle wiedziała o istnieniu
tej nieślubnej córki... a co dopiero pieniędzy czy działek.
>
> > Zapewne w
> > ich rodzinach też tak było, może nawet jedzenie było tam chowane przez
> > jednych członków rodziny przed drugimi.
>
> Qra, dobre schowki znam, z głodu nie umrę
A, Qry to mają "z góry" sypane, która pierwsza złapie w dziób, ta z
głodu nie umrze ;-)
|