Data: 2009-05-15 19:15:45
Temat: Re: Czy nie jest tak,że terror żywych nakazuje zmarłym grzecznie leżeć w trumienkach?
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dnia Fri, 15 May 2009 00:06:37 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>> Dnia Thu, 14 May 2009 23:08:54 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> Panslavista pisze:
>>>>> Użytkownik "Paulinka" <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> napisał w
>>>>> wiadomości news:gui0fk$2tr$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>>>>>
>>>>>>> waciki" od męża, mam także swój majątek (choćby po rodzicach, czy z
>>>>>>> okresu, kiedy pracowałam) i w związku z nim zakładam swoje konta.
>>>>> Nie znasz prawa?
>>>>> Tylko dochody z pracy są wspólne.
>>>>> Dochody z odrębnych majątków nie. Podlegają innym przepisom i prowadzenie
>>>>> tego wszystkiego, łącznie ze sprawami spadkowymi osobno jest łatwiejsze,
>>>>> nawet przed sądami, gdyby doszło do konfliktów wśród spadkobierców.
>>>> Znam prawo. Znam też poglądy Ikselki, a ta twierdzi, że _wszystko_w
>>> JEJ
>>>
>>>> małżeństwie jest wspólne, ponieważ
>>> JEJ
>>>
>>>> małżeństwo to nieprzerwana fala
>>>> uniesień i nie ma tutaj miejsca na czarne dziury.
>>> Dokładnie. W MOIM małżeństwie tak jest. Nie uogólniaj moich wypowiedzi na
>>> swoje. Skoro Cię dziwi, co pisze, to widocznie ne dotyczy to Twojego.
>> Dalej nie wiem, po co Wam odrębne konta.
>
> Nigdzie nie pisałam, że odrębne, a pisałam wręcz przeciwnie: wspólne.
> Współwłasne. Uwspółwłaśnione. No nie wiem, jak mam jaśniej napisać: może
> tak, że przy każdym są wpisani w banku dwaj współwłaściciele, ja i mąż.
> Natomiast owszem, piszę o WŁASNYM koncie - ale skąd wzięłaś słowo
> "odrębność"?
> Własne moje/męża, tzn niczyje inne, tylko moje i męża wspólne, ale do
> mojego wyłącznego lub wyłącznego męża użytku z powodów praktycznych, aby
> miec lepszą kontrolę nad wydatkami.
> A po co tak? - ano niektórzy swoje finanse dzielą na tzw "kupki", a
> niektórzy na konta. Banki oferują konto, byle tylko do nich przyjść.
> Jest np konto "na życie i moje waciki", konto "na studia dla dzieci", konto
> "płatnościowe", konto "duże domowe zakupy i inwestycje", "paliwo, opał,
> remonty" i "nagłe wypadki losowe" itd, itd. Z natury rzeczy jednych kont
> uzywam w praktyce tylko i wyłącznie ja, innych tylko mąż - i w tym sensie
> mamy swoje własne konta. Do każego sa karty płatnicze lub kredytowe - też
> zwykle tylko jedna z nich jest w użyciu - przeze mnie lub męża. Ja np nie
> wtykam nosa w "paliwo, opał, remonty" - no, chyba że trzeba wybrac kolor
> farby lub jakie okna. On nie wtyka nosa w to, jakie mięso kupuję lub jakiej
> firmy rajstopy, perfumy, bluzki czy proszki do prania. Jasne? natomiast w
> każdej chwili, gdyby jedno z nas nie mogło, drugie przejmuje pełną
> używalność konta. Bo jest współwłaścielem.
Bardziej tego nie mogłaś zagmatwać.
>> Ja mam wspólne i swoje na
>> waciki, a mąż na inne pierdoły. Suma summarum 3. Co więcej jak ktoś ma
>> deficyty na koncie, to sobie przelewamy kasę z coraz bardziej ostatnio
>> śmiesznymi tekstami:)
>
> Sztuka nie mieć deficytów. Dlatego pomimo ograniczonych dochodów mamy dużo
> kont - nie pozwalamy sobie na robienie deficytów, bo niepoważne jest
> przelewanie kasy ze "studiów dla dzieci" na "opał" czy "waciki". Trzeba się
> trzymac w ryzach, a jak braknie na waciki czy opał, to sie ich po prostu
> nie kupuje, nie można bowiem zmniejszyć np. stanu konta "studia", pod
> żadnym pozorem. Ewentualnie wtedy czerpie się z konta "wydatki losowe", ale
> niechętnie.
To ciekawe skąd ta ilość butów, perfum etc....
> Mamy (tzn moja i Twoja rodzina) inne systemy i nie wiem, co tak Cię dziwi:
> co kraj, to obyczaj. My się nauczyliśmy po prostu żyć bez długów, kredytów,
> tylko na własny rachunek, ściśle się trzymając tego, co już mamy, a nie
> tego, co będzie. Dopiero po sezonie możemy robić plany finansowe. Na pewno
> nie jest tak, że na "żywnie wszystko" wystarcza, ale też nie mamy
> rozbudzonych nie wiadomo jakich potrzeb. I stąd się bierze moje ogólne
> wielkie życiowe (w tym finansowe) zadowolenie, że wystarczy nam to, co mamy
> - a nie z powodu nadmiaru kasy. Tego to każdy by chciał, ale sztuka dobrze
> gospodarzyć się tym, co się ma.
Też nie mam długów, ale tez nie jestem jakoś szczególnie zamożna.
Szafujesz tutaj tymi wyprawami do kin, teatrów, perfumami, i milionem
różnych przyjemności, a potem piszesz o ograniczonych dochodach.
Niespójne to jakoś.
> I skończ już te insynuacje w moją stronę i doszukiwanie się kłamstw czy
> niezgodności. Moja prawda jest zwykła i prosta, a niewiara w nią bierze się
> stąd, że ludzie (głównie Ty) dośpiewują sobie sami coś, czego nigdy nie
> twierdziłam, a potem się tym kierują.
Ludzie tacy jak ja potrafią czytać tekst ze zrozumieniem, co więcej
wątpliwości potrafią odpowiednio wyartykułować.
--
Paulinka
|