Data: 2000-02-15 10:13:19
Temat: Re: Czy pesymizm jest "neutralnym polozeniem realistycznej swiadomosci" :)))
Od: Kawul <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Paul Radetzky napisał(a):
>
> Obawiam sie, ze czlowiek stojacy twardo na 2 nogach jest w stanie
> normalnym w stanie nudy, zdolowania i pesymistycznie postrzega swiat?
Mi sie wydaje ze jego nastroje raczej maja tendencje na przechodzenie z
nastrojow optymistycznych na pesymistyczne i na odwrot.
> Wszelka ideologia, milosc, przyjazn, duchowosc, uniesienie
> seksualne, namietnosc, uzywki, filmy, ksiazki - to wszystko jest swiat
> odlotow i zludzen. Lenny Kravitz spiewa fajnie - "I want to fly away".
> Stan szczescia jest uwarunkowany mniejszym lub wiekszym fly away.
Jesli cala game najrozniejszych emocji nazwiemy "odlotami i zludzeniami"
to sie zgadzam :-)
> No i pytanie. Czy to kwestia psychologiczna? Niezadowolenie wynika z
> niespelnienia pragnien, wiec czy normalnym stanem jest sytuacja, kiedy
> mozg przez wiekszosc czasu w ramach walki o przetrwanie zycia walczy o
> realizacje pragnien - coraz to wiekszych? Czy nigdy nie osiagnie stanu
> szczesliwosci wiecznej za swego zycia? Czy poprzez indukcje srodkow
> chemicznych (Prozac?), da sie odizolowac chemiczna przyczyne
> niepocieszenia?
Wszedobylska chemia ;-) IMO jesli jestesmy ukladanka czastek
chemicznych - a przeciez jestesmy - oddzialywujac zewnetrznie mozemy
osiagac zamierzaone lub nie zamierzone rezultaty. Ale moze jednak mozna
obyc sie bez chemii(?). Z mych skromnych obserwacji siebie i innych
odnosze wrazenie ze mozg ma zwyczaj poszukiwac wciaz nowych bodzcow -
tyle tylko ze najczesciej dzieje sie to chaotycznie. Jedne zachowanie
jest przyczyna innego a gdy do glosu dochodza jeszcze jakies czesto
zawiklane i dolujace emocje - wtedy juz naprawde mozna sie pogubic.
Pewnie wyrazam sie nieco niejasno ale chodzi mi o to ze czesto nie
sposob przewidziec ze jedno glupie/niepotrzebne zachowanie i mysl
potrafia wywolac nieprzewidywalne efekty. IMHO wynika to z
nieumiejetnosci obserwacji samego siebie. Na ogol nie lubimy byc samotni
- na ogol gdy nie ma bodzcow czujemy sie troche niepewnie i szukamy
sobie jakiegos zajecia by zajac czyms umysl. Czesto spokojne i
skoncentrowane wsluchanie sie we wlasne mysli mogloby pozwolic lepiej
zrozumiec wlasne oczekiwania i potrzeby.
Kelejna wazna IMO kwestia jest koncentracja na tym co sie robi.
Najczesciej robiac cos myslami jestesmy zupelnie gdzie indziej - umysl
domaga sie po prostu nowych wrazen. Z mojego doswiadczenia z reguly
powoduje to zmeczenie bo z reguly to co robie nie daje mi wtedy
zadowolenia Gdyby jednak przyjac nieco inna chytra wg mnie strategie i
po prostu bez reszty skoncentrowac sie na wykonywanej czynnosci choc
cholera wie jaka ona nudna.
Reasumujac IMO poszukiwanie przez umysl nowych stymulatorow odbywa sie
czesto w sposob nawykowy i utworzenie sie takich odruchow moze miec
charakter pozytyny, obojetny lub negatywny na nastrojach. Dotarcie do
bezposrednich przyczyn tych nawykow teoretycznie mogloby stworzyc
mozliwosci do wygenerowania sie innych bardziej konstruktywnych nawykow.
Krotko mowiac bycia szczesliwym moim zdaniem mozna sie nauczyc :-)
K.
|