Data: 2001-05-04 12:51:59
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?
Od: <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nina wrote:
> Zaraz, cos mi sie nie zgadza. Nie chcesz jej zostawic samej w wielkim
> domu bo sobie nie radzi.... a zaraz potem piszesz ze ma kupe ludzi do
> wyreczania sie! To jak to - on sama w tym domu czy nie???
Jak sie wyprowadzimy to bedzie sama. na razie ma nas do wyreczania sie. Moja
matka ma 52 lata i jest w pelni sil. Uwaza sie za mloda osobe i to jest super,
ale nie uwaza, ze powinna cokolwiek robic (no bo ma od tego ludzi) i nawet nie
chce sie nauczyc obslugi najprostszych urzadzen - bo po co?
> Poza tym wez pod uwage ze twoja matka to juz "duza dziewczynka" i
> skoro poradzila sobie na tyle zeby ciebie odchowac to poradzi sobie i
> teraz (no chyba ze jest obloznie chora i nie moze ruszac sie z lozka
> ale o tym nie pisalas).
Bo ja wiem? To nie ma chyba wiele do rzeczy, ale moze dobrze wiedzec, ze matka
zabrala mnie od dziadkow "do siebie" dopiero kiedy mialam prawie 15 lat, a wiec
bylam prawie dorosla mlodym czlowiekiem. Naprawde miewam wrazenie, ze ona jest
nadal jak duze rozkapryszone dziecko.
> Co cie wlasciwie kobieto przy twojej matce trzyma tak kurczowo???
Moze wlasnie to, ze tak dlugo jej nie mialam? I moze to, ze nie mam innej
rodziny (oprocz meza i dzieci, ale to oczywiste)?
> i wiedzac to, wiedzac jaka jest zdecydowalas sie wprowadzic do niej z
> cala rodzina. kazdy myslacy czlowiek przewidzialby ze sytuacja ulegnie
> pogorszeniu raczej a nie poprawieniu, a mimo to zrobilas to.
> DLACZEGO?????
Kazdy myslacy czlowiek moglby zalozyc, ze fakt iz mama ma SWOJE wlasne
wymarzone miejsce na ziemi (naprawde lux) to zlagodnieje i bedzie nieustajaco w
dobrym humorze (sprawy finansowe to juz moj problem - taka byla umowa).
> Dlaczego tak sie boisz tej wyproiwadzki od matki, mimo tego ze twoj ma
> zi twoje dzieci tylko na to czekaja?
> Dlaczego tak sie jej kurczowo trzymasz mimio tego ze ona cie (jak
> piszesz) poniza? Ja tego po prostu nie pojmuje.
Mam nadzieje, ze w glebi duszy choc troche mnie kocha. Chyba o to chodzi. O ten
magiczny sygnal, ze jestem jej ukochanym dzieckiem a nie rywalka, czy ja wiem
czym jeszcze. Ludze sie tylko, ze nie miala okazji nauczyc sie okazywac uczucia
i ze moze moja rodzina ja tego nauczy. Ona naprawde jest zawstydzona, kiedy
dzieci sie do nas przytulaja i mowia, ze nas kochaja. Potrafi tylko
cos "przygadac" w takich chwilach, oczywiscie cos zlosliwego, a potem jest jej
glupio. No po prostu widze to po niej, bo do razu probuje to jakos nieporadnie
naprawic. Kazda proba okazania czulosci to potworny stres dla niej.
Ja wiem, ze to zalosne tak zebrac o milosc wlasnej matki. Mysle, ze nie jestem
jedyna w takiej sytuacji, ale na szczescie Net zapewnia konieczna anonimowosc.
Pozdrawiam
parrot
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|