Data: 2003-05-24 00:50:36
Temat: Re: Czy ryba psuje się od głowy?
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Amnesiac" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> wrote in message
news:npnncvcgd0264fa448us11vdfjm480ah3m@4ax.com...
No to zaczynamy:)
Punkt pierwszy programu: oponuje wobec opisywania tego zjawiska jako
jakiegos sczegolnie 'poslkiego".
Otóż MZ w
> polskiej kulturze ceni się takie wartości jak "rodzina", ewentualnie
> "jednostka", "naród" (ale w bardzo abstrakcyjnym rozumieniu),
> natomiast coś, co można by nazwać szacunkiem dla "dobra publicznego",
> prawie nie istnieje. Owo "dobro publiczne" jest traktowane niczym
> skrzynka łupów, które "powinny" zostać "rozdysponowane" przez
> "patriotyczne rodziny" i "przedsiębiorcze jednostki".
Jakbym oslawione sceny z Iraku widziala!
Stwierdzenie JAK jest, to dopiero latwy poczatek. Bardziej irytujace jest
nieuchronne pytanie nastepne :Dlaczego tak jest.?
Obserwacja spolecznosci innych od polskiej przynosi dokladnie takie same
spostrzezenia - Irak jest tutaj przykladem najpierwszym, ale fakt iz kazda
spoelcznosc mozolnie, ciagle zmieniajac i kodyfikujac nieustannie tworzy i
udoskonala PRAWO. Jak rowniez ETYKE ( ktora w sumie tez jest gatunkiem
prawa).
Kazdej spolecznosic prawo i etyka sa niezbedne do funkcjonowania, chocby
spolecznoscia ta byla rodzina ( sic!)
Nie jest to, wiec jakas szczegolnie polska bolaczka. SAMO Z SIEBIE sie nie
zmieni - zmieni sie, kiedy - tak jak w innych spolecznosciach, tych ktore
dzis maja wypracowane poczucie ":dobra publicznego" , tj., kiedy prawo
bedzie egzekwowane (tu, nie sposob przecenic tzw afery Rywina)
: ktoś, kto
> rozbija rodzinę, zostanie przez "nas" potępiony, ale "pochwalimy" go,
> jeśli swoją rodzinkę wzbogaci o jakąś wartość materialną (nawet jeśli
> pochodzi ona z przekupstwa). Każdy ma do załatwienia jakiś swój
> (prywatny lub rodzinny) interes. "Dobro publiczne" samo w sobie
> znajduje się poza obszarem zainteresowania tego "każdego".
Bynajmniej, wlasnie to co on widzi w nim przede wszystkim, to ten kawalek
publicznosci, ktora jest "jego".
Facet,
> który oblepia przystanki autobusowe ogłoszeniami szkoły językowej może
> dostrzegać różne wady swojej działalności (np. ludzie zaraz to zerwą,
> może nawet straż miejska go złapie, fajnie byłoby mieć lepszą robotę),
> ale założę się, że prawie nigdy do głowy mu nie przyjdzie taka prosta
> myśl: te ogłoszenia okropnie szpecą przystanki!
Well. well - facet wiesza ogloszenia bo szuka pracy, ktos dostanie prace
przy uprzataniu ich, obaj beda mieli na czynsz, z ktoreog z kolei ktos inny
bedzi emial na chleb.... - jaki widzisz problem? Ze balagan b y w a? Ano
bywa. Taki Nieufny moze sprobowac zalozyc firme od zdejmowanai ogloszen i -
prosze bardzo : ma na bilet do panny!:)
> Uważam, że przyczyny są o wiele głębsze. Ale o tym może przy innej
> okazji. :-)
Mam nadzieje,ze sie przytafi;) Byloby to to drugie ze wspomnianych przeze
mnei na pcozatku. Jest jeszcze czwarte ( sic), zwodniczo wydajace sie
latwym: Co z tym zrobic?
Zgadniesz, jakie byloby trzecie?
Kaska
P.S. kijak bardzo sensownie ustawil sprawe. Spolecznosc TO NIE rybka!;)
Zwlaszcza ta zorganizowana w demokracji.
|