Data: 2000-10-17 20:53:40
Temat: Re: Czy umysł jest produktem mózgu?
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Paker" <p...@k...net.pl> wrote in message news:8sid9j$gni$1@news.tpi.pl...
> Pszemol <P...@P...com> w artykule news:8shfk4.8q.0@pszemol.net
> pisze...
>
> > Czy myśl jest czymś pierwotnym, niezależnym od materii, czy też
> > wynikiem procesów biochemicznych i bioelektronicznych zachodzących
> > w mózgu, a więc czymś wtórnym w stosunku do zjawisk materialnych?
>
> Zalezy jaki paradygmat zostanie przyjety. Jesli chodzi o nauke, to
> oczywiscie uznaje sie, ze umysl jest funkcja mozgu.
No wiem... co innego usłyszę od księdza a co innego od psychiatry :-)
> > Czy współczesna nauka zna odpowiedź na to pytanie? Czy umiemy
> > wykazać za pomocą jakichś eksperymentów czym jest umysł??
>
> Polecam ksiazke Olivera Sacksa "Mezczyzna, ktory pomylil zone z kapuleszem".
Jaki był tytuł amerykańskiego wydania? W kraju w jakim mieszkam
mam bardzo utrudniony dostęp do książek w języku polskim...
> Sacks jest znakomitym neurologiem, ktory doskonale opisuje, jak bardzo to,
> co myslimy, jest uzaleznione od poprawnosci funkcjonowania naszego
> centralnego ukladu nerwowego.
Neurologiem... ha... teraz mam obawy, czy ta książka jest zjadliwa
dla kogoś bez wykształcenia medycznego, takiego inżyniera jak ja...
który tylko hobbystycznie jest zainteresowany tą tematyką.
> Mozna rowniez podac wiele innych przykladow. Wezmy ludzi z afazja Wernickego.
hę? :-)
> Powstaje ona w wyniku uszkodzenia czuciowego osrodka mowy.
> Czlowiek z ta afazja nie jest w stanie poprawnie zrozumiec wszystkiego,
> co sie do niego mowi. Sam rowniez nie potrafi produkowac poprawnych
> gramatycznie komunikatow werbalnych. Jego zdania wygladaja jak jakis zlepek
> przypadkowych slow, choc czasem sa one zwiazane z danym kontekstem. Ciekawe
> jest jednak to, ze taka osoba nie jest swiadoma swojej choroby.
Ciekawe, ciekawe...
> > A może umysł z definicji nie jest w stanie zrozumieć co to umysł?
>
> Definicja umyslu nie zawiera tezy o niezdolnosci do poznania "siebie",
> wiec pytanie jest bezpodstawne.
:-) Może nieco źle się wyraziłem - nie chodziło mi o dosłowną definicję
a raczej... trudność oświetlenia sobie latarką tej samej latarki...
albo ugryzienia się w zęba :-) Wiesz teraz o co mi chodzi? :-)))
Chodzi mi o to, że w zasadznie nie mamy aparatu *obiektywnego*
poznania swojego mózgu gdyż poznajemy go ... mózgiem, który mi się
właśnie od tego myślenia już przepala :-)
|