Data: 2003-09-09 22:01:31
Temat: Re: Czym karmic mozg?
Od: "voitek" <d...@w...alpha.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> >A ja wszelkie mikroelementy czerpie z mate, spozywania
> >takich ilosci nie powstydzilby sie niejeden Argentynczyk.
>
> Bardzo chcialabym sprobowac mate. Gdzie sie ja kupuje? W
> herbaciarniach? W supermarketach?
Jeslibys chciala sprobowac mate takiej, jaka pija latynosi, to moze byc
problem. Po pierwsze trudno dostac w Polsce naprawde dobra. To co jest na
rynku pochodzi najczesciej z jednego zrodla, trafia do nas z Holandii, lezy
dlugo w sklepach (herbacianych), wietrzeje i traci smak. Czasem sie cos
trafi dobrego, a ostatnio jedna z lepszych kupowanych przeze mnie yerb
znalazlem w aptece. Rozprowadza ja firma "Argentina Limited" w takich
zielonych pudelkach po 200 g. Widuje ja w Galerii Mokotow w Warszawie.
Niestety nie wystarczy znalezienie dobrego zielska. Wazny jest sposob
parzenia. Bedziesz potrzebowac jeszcze kilku akcesoriow. Przede wszystkim
metalowa rurka zwana "bombilla" (czyt. bombizia) i naczynko z tykwy
(porongo), zwane "mate" (bo zielsko to yerba mate). Mozna to kupic w Polsce,
ale samo mate najczesciej jest do wyrzucenia, bo jest stare, rozeschle (w
Argentynie na przyklad jest duzo duzo wilgotniej) i zakurzone. Jesli mate
nie jest nowe i odpowiednio przygotowane (curado) to lepiej juz uzyc zamiast
niego jakiegos ceramicznego kubeczka (chociaz traci sie troche walorow
smakowych). Parzenie mate to temat rzeka. Moze kiedys zrobie strone na ten
temat. Teraz w skrocie (jasne): trzeba napelnic naczynie gdzies w 3/4 yerba
(tak tak, sporo tego), zaslonic zwilzona reka i wytrzasnac do gory nogami.
Ma to na celu usuniecie z yerby nadmiaru pylu -- przyklei sie on do dloni.
Troche pylu musi zostac (i zostanie), bo lagodzi smak, ale powyzsza metoda
pozwala na usuniecie go z dna naczynia, dzieki czemu nie zatka on potem
bombilli. Przewracajac naczynie z powrotem do normalnej pozycji nalezy
pozwolic, aby yerba ulozyla sie ukosnie az do krawedzi naczynia. Wtedy
nalezy wetknac rurke az do dna uwazajac, zeby nie zmienic za bardzo ulozenia
yerby. Warto na tym etapie wlac odrobine zimnej wody po rurce. Pozwoli ona
troche speczniec zielsku i ochroni je przed poparzeniami przy zalewaniu.
Yerby nie wolno parzyc wrzatkiem. Woda ma byc taka jak do zielonej herbaty.
Najlepiej niskozmineralizowana i grzac ja trzeba tylko do bialego wrzenia
(poczytajcie na jakichs stronach herbaciarskich), zeby miala w sobie jeszcze
duzo tlenu. Mozna jeszcze troche odczekac. Zalewac nalezy po rurce, dosc
nieduzym strumieniem. Bez imbryczka z dziubkiem sie nie obejdzie :) Potem
wode najlepiej odstawic na jakis podgrzewacz, bo parzenie nie jest
jednorazowe. Po odczekaniu paru minut mozna zaczac saczyc. Koneserzy
absolutnie nie gardza pierwszym parzeniem. Bardziej delikatni i niewprawni
raczej krzywia sie i nie wytrzymuja. Kwestia przyzwyczajenia. Mate nie
nalezy do uniwersalnych przysmakow i wielu osobom nie smakuje.
Ja osobiscie odradzam wszelkie wynalazki w stylu mate z jakimis dodatkami,
albo mate ekspresowa w torebkach. Sprawa indywidualna, podobnie jak z
herbatami. Jestem purysta.
Opisany przeze mnie sposob nie jest jedynym sposobem parzenia mate, ale jest
najbardziej powszechny w Argentynie i Urugwaju. Tam po miescie spaceruja
ludzie z charakterystycznymi torbami na termosy i sacza sobie napar.
A ja wlasnie tez sobie sacze.
Pozdrawiam wszystkich
voitek
|