Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Czym traktujecie gałkę muszkatołową?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czym traktujecie gałkę muszkatołową?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 55


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2023-01-07 10:06:24

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Marcin Debowski:
> Skorupka owszem dość twarda, ale po otwarciu co było w środku
> roztarłem w palcach na proszek.

No no, imadło w palcach, albo gałka-fałszywka. ?
Ja gałkę muszę traktować młotkiem lub dziadkiem do orzechów. Pozostaje
jeszcze piłka do kości, ale to za duże ryzyko.
Dobra gałka jest twarda jak dębina.


--
,,Słowo ,,rozkaz" porusza armie, słowo ,,wolność" - narody." Novalis, ze
zbioru Uczniowie z Sais.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2023-01-07 12:55:21

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 07.01.2023 o 05:09, Marcin Debowski pisze:
> On 2023-01-06, FEniks <x...@p...fm> wrote:
>> W dniu 06.01.2023 o 01:00, Marcin Debowski pisze:
>>> A inny pomysł: nie da się tego wycisnąć wyciskarką do czosnku? Nie mam
>>> w tej chwili gałek pod ręką, ale pociąć na małe kostki i pojedyńczo?
>>> Czy za twarda?
>>
>> Chyba nie miałeś bezpośredniego kontaktu z gałką muszkatołową. ;)
>>
>> Jest twarda. To tak jakbyś orzech w łupinie chciał przez praskę do
>> czosnku przecisnąć.
> Miałem, nawet przed chwilą i chyba muszą być różne rodzaje. Z taką,
> którą właśnie zdobyłem nasza dyskusja robi się bezprzedmiotowa:
> Skorupka owszem dość twarda, ale po otwarciu co było w środku
> roztarłem w palcach na proszek.


Nie wiem, gdzie aktualnie mieszkasz, ale w Polsce ze świeżą gałką się
nie spotkałam, taką przed wysuszeniem i jeszcze w łupince. Z nią to może
nie byłoby problemu. W każdym razie nie o taką chodzi i nie takiej używa
się powszechnie u nas.


>
> Zresztą jak już wcześniej googlałem za aparaturą, to zwróciłem uwagę,
> że sporo pokazuje się zwykłych moździeży. Zarzuć po angielsku mortar
> nutmeg (w obrazkach).


To rozwiązanie w dalszym ciągu nie spełnia wymogu ukruszenia odrobiny
gałki do bieżącego użycia. Gdybym chciała na zapas, kupiłabym od razu
zmieloną.

Na tym filmiku facet pokazuje różne podejścia do gałki. Jako pierwsza
jest metoda Jarka. Pojawia się też młynek, o dziwo! prawie identyczny
jak ten mój to mielenia większej ilości przypraw. I na końcu moździerz.

https://www.youtube.com/watch?v=H0uIn-qtLAw


> Pewnie te różne rodzaje to też różny stopień wysuszenia.


Też możliwe. Nie spotkałam się jednak z tak miękką, by przecisnąć ją
przez praskę do czosnku. BTW Pamiętam taką dyskusję tu na grupie sprzed
lat, kiedy ktoś zapytał o praskę do czosnku, która nie rozpadnie się po
kilku razach. Ciekawe, czy też stosował ją do gałki, ale chyba nie było
o tym mowy. W każdym razie praska do czosnku to chyba zły kierunek.

--
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2023-01-07 19:58:34

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> Guglanie uświadomiło mi, że Ceremonia Skrobania Gałki ma swoje miejsce
>> w Europejskiej Tradycji Kuchennej. Znalazłem wiele diwajsów, w tym
>> stuletnie egzemplarze muzealne. Każdy skonstruowany podobnie, każdy
>> działa na tej samej zasadzie. Nie jest to zatem, jak mogło się zdawać,
>> współcześnie wymyślony gadżet mający zapełnić kuchnię nieprzydatnymi
>> rzeczami, a kieszeń producenta pieniędzmi. Przemyślę raz jeszcze swój
>> stosunek go tego przedmiotu i może sprawię sobie jakiś porządny młynek
>> na stół.
>
> Przez lata nie używałeś niczego specjalnego, a teraz - pod wpływem
> guglania - poczułeś potrzebę posiadania urządzenia? Oto działanie
> dobrego marketingu!

Blisko, choć nie do końca tak. Nie powiodło się Wytworzenie Potrzeb, nie
dałem się skusić po obejrzeniu zdjęcia błyszczącego młynka z plastiku.
Zdawałem sobie sprawę, że używam gałki rzadziej, niż bym chciał i mógł.
Z lenistwa, bo nie zawsze mi się chce skrobać nożem. A tu wiedzę,
że problem został rozwiązany sto lat temu. I to inaczej, niż bym się
spodziewał, czyli przez zatrudnienie kucharki. Nastąpiło więc
Uświadomienie Potrzeb.

> Używam gałki do wszelkich potraw z ziemniaków, nawet do zwykłego
> puree, do którego dodaję oczywiście już na końcu świeżo startą gałkę.

To "na końcu" jest kluczowe dla posiadania diwajsu. To tak jak z czarnym
pieprzem -- czasem musi być dopiero co zmielony, musi być grubo zmielony
i aplikowany jako "hot-spoty". A więc młynek. Nawet z solą tak bywa.
Sztuka Solenia Steków polega na użyciu grubo zmielonej soli, która
wywołuje lokalne przesolenia, uśredniające się jednak w całości. Puree
ziemniaczanego z gałką nie znam, ale wyobrażam sobie, że może być dobre.
Z tym że nie robione na zasadzie "wrzucę gałę do gotujących się ziemniaków,
żeby całość przesiąknęła smakiem". Ja używam gałki do świeżych jarzyn.
Zielieniny takiej, co by można powiedzieć, że sałatka grecka, gdyby fety
dodać. Tam również ma to funkcjonować w postaci lokalnych punktów skupenia,
rozmytych nieco przez oliwę, w której gałkowe olejki się rozpuszczają.
No i aromat ma być świeżej gałki, który nieco inny niż gałki po przejściach.
Diwajsem można sobie też pogłczyć przy stole na kanapkę.

> Poza tym do szpinaku w śmietanie. No i oczywiście, o czym pisałam już
> wcześniej, jeśli chce mi się robić własną mieszankę curry, garam masala
> albo do piernika.

Z tymi masalami jest tak, że są one pomysłem może bardziej angielskim,
niż hinduskim. Hindus namiesza swoje curry (danie takie) ze świeżego,
co je zawsze ma na miejscu. Aglikowi zasmakowało, więc wykombinował
gotową suszoną mieszankę, co ją można nawet zabrać do Londynu.

> Wtedy mielę w starym młynku do kawy, bo jest tego więcej.

Robić gotową mieszankę na zapas, to ja jakoś nie. Ale młynek udarowy
wykorzystuję czasem jako kuchenną betoniarkę, do zmielenia i dokłanego
wymieszania jednorazowo skomponowanego zestawu. Może być też z cukrem,
jeśli na przykład do piernika.

> Pasztetów raczej nie robię. Smak gałki muszkatołowej kojarzy mi się
> także z sosami pieczeniowymi, ale takimi tradycyjnymi dla zbiorowego
> żywienia, jakie jeszcze pamiętam ze stołówki szkolnej/studenckiej.
> Dawne to czasy...

Też mam takie skojarzenia. Czasy dawne, związane z jeszcze dawniejszymi.
Znane nam wszystkim powojenne książki kucharskie tak traktowały gałkę,
jak było to w XIX wieku u różnych Ćwierczakiewiczowych. Wcześniej też
mogło być podobnie, ale źródeł pisanych mniej. Gałka znakomitą przyprawą
jest do miąs drugiej świeżości. Nie chodzi tylko o maskowanie zapachu.
Pamiętajmy, że gałka jest jedną z większych trucizn, jakie mamy w kuchni.
Nam, w stosowanych dawkach niewiele zrobi, ale wszelkie drobnoustrojstwa
wytruć potrafi, zwłaszcza jeśli robi to w podwyższonej temperaturze.
Nie powiem, że to są złe skojarzenia, ten zestaw smaków mi odpowiada.
Ale dzisiaj mamy większą swobodę. Są pasztety bezgałkowe, które można
zjeść bez obawy o własne zdrowie.

Równie silnym skojarzeniem, jak nasze pieczeniowo-pasztetowe, jest
wiązanie gałki z deserami i owocami. Ale nie takimi jak ciężki piernik,
lecz zwiewne lody. Są miejsca na świecie, gdzie lody mogą być na pierwszym
miejscu gałkowych zastosowań.

Jarek

--
Żeby taką rozkosz czuć,
Warto dać się struć!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2023-01-07 21:05:17

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 07.01.2023 o 19:58, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Ewa napisała:
>
>
>> Używam gałki do wszelkich potraw z ziemniaków, nawet do zwykłego
>> puree, do którego dodaję oczywiście już na końcu świeżo startą gałkę.
> To "na końcu" jest kluczowe dla posiadania diwajsu. To tak jak z czarnym
> pieprzem -- czasem musi być dopiero co zmielony, musi być grubo zmielony
> i aplikowany jako "hot-spoty". A więc młynek. Nawet z solą tak bywa.
> Sztuka Solenia Steków polega na użyciu grubo zmielonej soli, która
> wywołuje lokalne przesolenia, uśredniające się jednak w całości. Puree
> ziemniaczanego z gałką nie znam, ale wyobrażam sobie, że może być dobre.


Spróbuj kiedyś, jeżeli jadasz puree. Do tych białych sosów, o których
pisałam, też dodaję na samym końcu.


> Z tym że nie robione na zasadzie "wrzucę gałę do gotujących się ziemniaków,
> żeby całość przesiąknęła smakiem".


Do gotujących nie, ale do zapiekanych już tak. Chyba zaczęło się u mnie
od tego, że w składzie jakiejś mieszanki do ziemniaków wyczaiłam gałkę i
bardzo mi przypasowała w tym zestawie.


> Ja używam gałki do świeżych jarzyn.
> Zielieniny takiej, co by można powiedzieć, że sałatka grecka, gdyby fety
> dodać. Tam również ma to funkcjonować w postaci lokalnych punktów skupenia,
> rozmytych nieco przez oliwę, w której gałkowe olejki się rozpuszczają.


Na to nie wpadłam, ale to chyba dobry pomysł, by np. taki winegret
potraktować gałką.


>Z tymi masalami jest tak, że są one pomysłem może bardziej angielskim,
> niż hinduskim. Hindus namiesza swoje curry (danie takie) ze świeżego,
> co je zawsze ma na miejscu. Aglikowi zasmakowało, więc wykombinował
> gotową suszoną mieszankę, co ją można nawet zabrać do Londynu.


Pewnie jest jak piszesz. Niemniej jednak w tej wykombinowanej mieszance
gałka się pojawia i świetnie się komponuje, niezależnie od tego, jak
mieszankę nazwiemy.


>> Wtedy mielę w starym młynku do kawy, bo jest tego więcej.
> Robić gotową mieszankę na zapas, to ja jakoś nie.
> Ale młynek udarowy
> wykorzystuję czasem jako kuchenną betoniarkę, do zmielenia i dokłanego
> wymieszania jednorazowo skomponowanego zestawu. Może być też z cukrem,
> jeśli na przykład do piernika.


Też nie robię na zapas, choć zwykle coś tam zostanie na następny raz.
Ilość wynika z wielości składników - jak się weźmie trochę tego, śmiego
i tamtego, to już jest z 6-7 razy więcej niż sama gałka.


> Równie silnym skojarzeniem, jak nasze pieczeniowo-pasztetowe, jest
> wiązanie gałki z deserami i owocami. Ale nie takimi jak ciężki piernik,
> lecz zwiewne lody. Są miejsca na świecie, gdzie lody mogą być na pierwszym
> miejscu gałkowych zastosowań.


Racja. Lodów z gałką chyba nie jadłam (a może tak?), ale wyobrażam ją
sobie np. w maladze w Maladze.


--
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2023-01-07 22:10:13

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> Ja używam gałki do świeżych jarzyn. Zielieniny takiej, co by można
>> powiedzieć, że sałatka grecka, gdyby fety dodać. Tam również ma to
>> funkcjonować w postaci lokalnych punktów skupenia, rozmytych nieco
>> przez oliwę, w której gałkowe olejki się rozpuszczają.
>
> Na to nie wpadłam, ale to chyba dobry pomysł, by np. taki winegret
> potraktować gałką.

Może być z winegret, może być bez. W każdym razie oliwa jako rozpuszczlnik
robi dobrze. Podejrzewam, że jak coś jest z masłem, to też tak zadziała.
Ja to wykombinowałem baaardzo dawno temu i stosuję konsekwentnie. Potem
już z zewnętrznych źródeł dowiedziałem się, że linia jarzynowa jest
dopiero pochodną prastarej linii owocowej. O bananach z pieprzem już tu
kiedyś było. No więc z gałką też są.

>> Z tymi masalami jest tak, że są one pomysłem może bardziej angielskim,
>> niż hinduskim. Hindus namiesza swoje curry (danie takie) ze świeżego,
>> co je zawsze ma na miejscu. Aglikowi zasmakowało, więc wykombinował
>> gotową suszoną mieszankę, co ją można nawet zabrać do Londynu.
>
> Pewnie jest jak piszesz. Niemniej jednak w tej wykombinowanej mieszance
> gałka się pojawia i świetnie się komponuje, niezależnie od tego, jak
> mieszankę nazwiemy.

Świetnie. Z garam masalą po raz pierwszy zetknąłem się jeszcze za komuny,
przywieźli mi znajomi z jednego z krajów nad Zatoką Perską. Przyznam, że
świeżością robiła wrażenie. Nie było podanego składu, długo musiałem --
nomen omen -- rozkminiać, co tam namieszali. Teraz próbuję policzyć,
co za czasów słusznie minionych było z przypraw dostępne. Naliczyłem
siedem pozycji: [1] pieprz (tylko czarny), [2] papryka (ostra i słodka),
[3] goździki, [4] cynamon (tylko w proszku), [5] imbir (też w proszku),
[6] kminek, a w końcu [7] gałka muszkatołowa. Coś pominąłem?

>> Równie silnym skojarzeniem, jak nasze pieczeniowo-pasztetowe, jest
>> wiązanie gałki z deserami i owocami. Ale nie takimi jak ciężki
>> piernik, lecz zwiewne lody. Są miejsca na świecie, gdzie lody mogą
>> być na pierwszym miejscu gałkowych zastosowań.
>
> Racja. Lodów z gałką chyba nie jadłam (a może tak?), ale wyobrażam
> ją sobie np. w maladze w Maladze.

Z tego co pamiętam z nieco dawniejszych czasów, świetną malagę dawali
w Moclinejo, takie paleńkie pueblo tuż powyżej Malagi. Lali z beczki,
ale jak kto chciał, to mu też nasiurali do butelki z naklejoną etykietką
drukowaną przy aprobacie jakiejś rady starszych tamtejszej apelacji.
Desery z gałką przywiało nam z drugiego końca lądu euroazjatyckiego.
Tak apropos, chciałem kupić komuś pod choinkę maszynkę do "smażenia"
lodów tajskich. Znajdowałem głownie zabawki chłodzone w zamrażalniku
(też przed świętami wyprzedane, bo się moda zrobiła). Albo maszyny
dla gastronomii wielkości prali i wielokrotnie od niej droższe. A ja
chciałem coś pośredniego, niewielkie, ale samochłodzące. Ktoś coś wie?

Jarek

--
Aż tu widzę napis -- "Lody",
Taki napis, niech ja skonam!
I maszyna wprost z Zachodu,
I kolejka -- tak skręcona.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2023-01-07 23:33:38

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 07.01.2023 o 22:10, Jarosław Sokołowski pisze:
> co za czasów słusznie minionych było z przypraw dostępne. Naliczyłem
> siedem pozycji: [1] pieprz (tylko czarny), [2] papryka (ostra i słodka),
> [3] goździki, [4] cynamon (tylko w proszku), [5] imbir (też w proszku),
> [6] kminek, a w końcu [7] gałka muszkatołowa. Coś pominąłem?


W punkcie 6. to raczej kumin niż kminek. Różnica w smaku widoczna
bardzo. Jeśli już mielę, to dodaję jeszcze nasiona kolendry. Ale
uprzedzam, że nie jestem żadną ekspertką i może wcale jej nie ma w
oryginalnym zestawieniu.


>
> Tak apropos, chciałem kupić komuś pod choinkę maszynkę do "smażenia"
> lodów tajskich. Znajdowałem głownie zabawki chłodzone w zamrażalniku
> (też przed świętami wyprzedane, bo się moda zrobiła). Albo maszyny
> dla gastronomii wielkości prali i wielokrotnie od niej droższe. A ja
> chciałem coś pośredniego, niewielkie, ale samochłodzące. Ktoś coś wie?


Pojęcie nie mam. Ani też wielką fanką lodów tajskich nie jestem. Ale w
pierwszym trafieniu u mnie, w miejscu gdzie jest niemal wszystko. Tyle,
że nie wiem, czy nie za bardzo zabawkowe:

https://tiny.pl/wjw13

--
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2023-01-08 00:00:07

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> co za czasów słusznie minionych było z przypraw dostępne. Naliczyłem
>> siedem pozycji: [1] pieprz (tylko czarny), [2] papryka (ostra i słodka),
>> [3] goździki, [4] cynamon (tylko w proszku), [5] imbir (też w proszku),
>> [6] kminek, a w końcu [7] gałka muszkatołowa. Coś pominąłem?
>
> W punkcie 6. to raczej kumin niż kminek. Różnica w smaku widoczna
> bardzo. Jeśli już mielę, to dodaję jeszcze nasiona kolendry. Ale
> uprzedzam, że nie jestem żadną ekspertką i może wcale jej nie ma w
> oryginalnym zestawieniu.

Nie wiem czy się dobrze zrozumieliśmy, to był opis półki z przyprawami
sklepu czasów PRL. Kminek pamiętam od zawsze, towarzyszył barszowi
czerwonemu, niezabielanemu, w filiżankach. Piekło się do tego słone
kruche paluszki, kminkiem posypywane. Lubiłem. Na rzymski trzeba było
czekać do upadku systemu. Pominąłem ziele angielskie -- też było. No i
liść laurowy, zwany również "bobkowym". Majeranek, też w kuchni używany,
to już chyba w Herbapolu się kupowało. Kolendrę może też.

> Pojęcie nie mam. Ani też wielką fanką lodów tajskich nie jestem. Ale w
> pierwszym trafieniu u mnie, w miejscu gdzie jest niemal wszystko. Tyle,
> że nie wiem, czy nie za bardzo zabawkowe:
>
> https://tiny.pl/wjw13

Właśnie takie znajdowałem. Trzeba długo mrozić w zamrażalniku, by potem
chwilę używać. Nie wiem, czy zbyt wiele nie wymagam, czy da się zrobić
tak mały agregat chłodniczy, by domowa maszynka miała sens.

Jarek

--
Trzeba było powiedzieć, że majeranek pachnie tak, jak gdy się
wącha buteleczkę atramentu w alei kwitnących akacji. Na pagórku
Bohdalec pod Pragą...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2023-01-08 10:19:23

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 08.01.2023 o 00:00, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Ewa napisała:
>
>>> co za czasów słusznie minionych było z przypraw dostępne. Naliczyłem
>>> siedem pozycji: [1] pieprz (tylko czarny), [2] papryka (ostra i słodka),
>>> [3] goździki, [4] cynamon (tylko w proszku), [5] imbir (też w proszku),
>>> [6] kminek, a w końcu [7] gałka muszkatołowa. Coś pominąłem?
>> W punkcie 6. to raczej kumin niż kminek. Różnica w smaku widoczna
>> bardzo. Jeśli już mielę, to dodaję jeszcze nasiona kolendry. Ale
>> uprzedzam, że nie jestem żadną ekspertką i może wcale jej nie ma w
>> oryginalnym zestawieniu.
> Nie wiem czy się dobrze zrozumieliśmy, to był opis półki z przyprawami
> sklepu czasów PRL.


A, to rzeczywiście się nie zrozumieliśmy.


> Kminek pamiętam od zawsze, towarzyszył barszowi
> czerwonemu, niezabielanemu, w filiżankach. Piekło się do tego słone
> kruche paluszki, kminkiem posypywane. Lubiłem. Na rzymski trzeba było
> czekać do upadku systemu. Pominąłem ziele angielskie -- też było. No i
> liść laurowy, zwany również "bobkowym". Majeranek, też w kuchni używany,
> to już chyba w Herbapolu się kupowało. Kolendrę może też.


Nie wiem, jak głęboki PRL masz na myśli. Ja jakąkolwiek świadomość
kuchenną zaczęłam mieć pewnie gdzieś w połowie lat 80. i majeranek
bardzo dobrze pamiętam, że był obecny "od zawsze". Liść laurowy, ziele
angielskie oczywiście też. Z ziołowych mieszanek jako pierwsze chyba
pojawiły się zioła prowansalskie. No ale na pewno też zawsze obecna była
gorczyca, z tym że pamiętam ją głównie jako składnik słoikowych marynat.
Jeśli chodzi o kolendrę, to poznałam ją całkiem niedawno. Do świeżych
liści kolendry z kolei dopiero niedawno się przekonałam i, o dziwo!
polubiłam bardzo, chociaż nie znosiłam jej. Z daniami wschodnimi
komponuje się doskonale, więc już teraz nie wyobrażam sobie niektórych
smaków bez niej.


> Właśnie takie znajdowałem. Trzeba długo mrozić w zamrażalniku, by potem
> chwilę używać. Nie wiem, czy zbyt wiele nie wymagam, czy da się zrobić
> tak mały agregat chłodniczy, by domowa maszynka miała sens.


Chyba zbyt wiele wymagasz. Moim zdaniem gra nie jest warta świeczki.
Lepiej już sobie iść na te tajskie lody gdzieś na miasto. Chyba że
otworzyć własną lodziarnię, wtedy można by zainwestować w profesjonalny
sprzęt.


--
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2023-01-08 12:05:32

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

> Nie wiem, jak głęboki PRL masz na myśli. Ja jakąkolwiek świadomość
> kuchenną zaczęłam mieć pewnie gdzieś w połowie lat 80. i majeranek
> bardzo dobrze pamiętam, że był obecny "od zawsze". Liść laurowy, ziele
> angielskie oczywiście też. Z ziołowych mieszanek jako pierwsze chyba
> pojawiły się zioła prowansalskie. No ale na pewno też zawsze obecna była
> gorczyca, z tym że pamiętam ją głównie jako składnik słoikowych marynat.
> Jeśli chodzi o kolendrę, to poznałam ją całkiem niedawno. Do świeżych
> liści kolendry z kolei dopiero niedawno się przekonałam i, o dziwo!
> polubiłam bardzo, chociaż nie znosiłam jej. Z daniami wschodnimi
> komponuje się doskonale, więc już teraz nie wyobrażam sobie niektórych
> smaków bez niej.

Słoikowe marynaty i to, co już przyprawione dało się kupić w sklepie,
to się nie liczy. Spory słoik kolendry stał u nas w domu od zarania
dziejów. Kolendra dość obficie używana była w wędliniarstwie, mogła
więc pochodzić z jakichś przecieków towarowych. Mieszanki ziołowe
pojawiły się jako produkty firm polonijnych. Najlepiej jeśli miały
światowo brzmiącą nazwę, jak wyżej wymieniona. Ale sam rozmaryn to
najwyżej mógł się rozwijać się u kogoś na parapecie. Profilaktycznie
nie dopuszczano do obrotu tym towarem w handlu uspołecznionym, bo komuś
by mogło skojarzyć się na przykład z Piłsudskim. Dużo różnych różności
dało się nabyć w sklepach Herbapolu. Z tym że takie w pełni zaopatrzone
były w Warszawie dwa. Pod sam koniec komuny to już cuda bywały. W roku
88 albo 89 trafiłem w pustym sklepie na kosze wypełnione po brzegi
niezmieloną korą cynamonową. Chyba ze dwa kilo kupiłem. Ta gorsza
odmiana, grube płaty ciemnej kory, a nie jasna cienka skręcona w rurki.

> Chyba zbyt wiele wymagasz. Moim zdaniem gra nie jest warta świeczki.
> Lepiej już sobie iść na te tajskie lody gdzieś na miasto. Chyba że
> otworzyć własną lodziarnię, wtedy można by zainwestować w profesjonalny
> sprzęt.

Rzadko mam wymagania, raczej kaprysy i fanaberye. To jest ten przypadek.
Ludzie stoją przy grilu, samosięobsługują, wymieniają uwagi na temat swej
wizji najlepiej doprawionej i optymalnie wypieczonej karkówki. Całkiem
jak w Usenecie. Pomyślałem sobie, że mroźna tajska patelnia ustawiona
latem w ogrodzie też mogłaby stać się takim koncentratorem towarzyskim.

Jarek

--
Uskrzydlony pragnieniem zwiedzenia sklepów cynamonowych, skręciłem w wiadomą
mi ulicę i leciałem więcej, aniżeli szedłem, bacząc, by nie zmylić drogi.
Tak minąłem już trzecią czy czwartą przecznicę, a upragnionej ulicy wciąż
nie było.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2023-01-08 13:49:31

Temat: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
Od: cef <c...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2023-01-08 o 12:05, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Ewa napisała:
>
>> Nie wiem, jak głęboki PRL masz na myśli. Ja jakąkolwiek świadomość
>> kuchenną zaczęłam mieć pewnie gdzieś w połowie lat 80. i majeranek
>> bardzo dobrze pamiętam, że był obecny "od zawsze". Liść laurowy, ziele
>> angielskie oczywiście też. Z ziołowych mieszanek jako pierwsze chyba
>> pojawiły się zioła prowansalskie. No ale na pewno też zawsze obecna była
>> gorczyca, z tym że pamiętam ją głównie jako składnik słoikowych marynat.
>> Jeśli chodzi o kolendrę, to poznałam ją całkiem niedawno. Do świeżych
>> liści kolendry z kolei dopiero niedawno się przekonałam i, o dziwo!
>> polubiłam bardzo, chociaż nie znosiłam jej. Z daniami wschodnimi
>> komponuje się doskonale, więc już teraz nie wyobrażam sobie niektórych
>> smaków bez niej.
>
> Słoikowe marynaty i to, co już przyprawione dało się kupić w sklepie,
> to się nie liczy.

Wyliczyłeś za pierwszym razem te przyprawy tak jakby
jako składniki garam masali (ja też jak Ewa tak zrozumiałem,
ale, że nie używam, to nie prostowałem tego kminku zamiast kminu)
Natomiast zaintrygowała mnie późniejsza wyliczanka tego co było
w PRL dostępne - to też pamiętam.

Z ciekawości zajrzałem do Kuchni Polskiej wydanie z 1989
i tak robiąc rajd po typowych wymagających przypraw daniach
faktycznie zaskoczyła mnie niewielka ilość tych przypraw.
(pojawiła się jeszcze lebiodka, bazylia i tymianek)
Ale samodzielnie gotować zacząłem gdzieś dopiero właśnie
pod koniec lat osiemdziesiątych, więc pojawiały się stopniowo eksperymenty
i teraz się człowiek trochę dziwi, że 35 lat temu czegoś nie było :-)

Odkryciem dosłownie ostatnich dwóch lat w mojej kuchni jest cząber,
mimo, że dostępny od wielu lat, to go praktycznie nie używałem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 . 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

A tam, biorę wolne :)
Kandyzowanie skórki pomarańczowej - obalam mity.
Celebrycki nowy słownik bożonarodzeniowy...
Cienko cienko...
Piątkowy łosoś.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »