Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.pionier.net.pl!2.eu.feeder.erj
e.net!feeder.erje.net!weretis.net!feeder8.news.weretis.net!newsreader4.netcolog
ne.de!news.netcologne.de!peer02.ams1!peer.ams1.xlned.com!news.xlned.com!peer03.
ams4!peer.am4.highwinds-media.com!news.highwinds-media.com!newsfeed.neostrada.p
l!unt-exc-01.news.neostrada.pl!unt-spo-a-01.news.neostrada.pl!news.neostrada.pl
.POSTED!not-for-mail
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
From: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Subject: Re: Czym traktujecie gałkę muszkatołową?
References: <63b5d6b8$0$25516$65785112@news.neostrada.pl>
<bKrtL.2767605$%q2.18242@fx15.ams1>
<63b6e98d$0$562$65785112@news.neostrada.pl>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<63b70803$0$25516$65785112@news.neostrada.pl>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<63b806f6$0$557$65785112@news.neostrada.pl>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<63b9d07d$0$546$65785112@news.neostrada.pl>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<63b9f342$0$25499$65785112@news.neostrada.pl>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<63ba8a9a$0$562$65785112@news.neostrada.pl>
Organization: : : :
Date: Sun, 8 Jan 2023 12:05:32 +0100
User-Agent: slrn/pre1.0.4-6 (Linux)
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Message-ID: <s...@f...lasek.waw.pl>
Cancel-Lock: sha1:k9qK/zLb5n9xYmZRd9iayWXY7Co=
Lines: 47
NNTP-Posting-Host: 84.201.212.11
X-Trace: 1673175932 unt-rea-b-01.news.neostrada.pl 553 84.201.212.11:45208
X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
X-Received-Bytes: 4117
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:383782
Ukryj nagłówki
Pani Ewa napisała:
> Nie wiem, jak głęboki PRL masz na myśli. Ja jakąkolwiek świadomość
> kuchenną zaczęłam mieć pewnie gdzieś w połowie lat 80. i majeranek
> bardzo dobrze pamiętam, że był obecny "od zawsze". Liść laurowy, ziele
> angielskie oczywiście też. Z ziołowych mieszanek jako pierwsze chyba
> pojawiły się zioła prowansalskie. No ale na pewno też zawsze obecna była
> gorczyca, z tym że pamiętam ją głównie jako składnik słoikowych marynat.
> Jeśli chodzi o kolendrę, to poznałam ją całkiem niedawno. Do świeżych
> liści kolendry z kolei dopiero niedawno się przekonałam i, o dziwo!
> polubiłam bardzo, chociaż nie znosiłam jej. Z daniami wschodnimi
> komponuje się doskonale, więc już teraz nie wyobrażam sobie niektórych
> smaków bez niej.
Słoikowe marynaty i to, co już przyprawione dało się kupić w sklepie,
to się nie liczy. Spory słoik kolendry stał u nas w domu od zarania
dziejów. Kolendra dość obficie używana była w wędliniarstwie, mogła
więc pochodzić z jakichś przecieków towarowych. Mieszanki ziołowe
pojawiły się jako produkty firm polonijnych. Najlepiej jeśli miały
światowo brzmiącą nazwę, jak wyżej wymieniona. Ale sam rozmaryn to
najwyżej mógł się rozwijać się u kogoś na parapecie. Profilaktycznie
nie dopuszczano do obrotu tym towarem w handlu uspołecznionym, bo komuś
by mogło skojarzyć się na przykład z Piłsudskim. Dużo różnych różności
dało się nabyć w sklepach Herbapolu. Z tym że takie w pełni zaopatrzone
były w Warszawie dwa. Pod sam koniec komuny to już cuda bywały. W roku
88 albo 89 trafiłem w pustym sklepie na kosze wypełnione po brzegi
niezmieloną korą cynamonową. Chyba ze dwa kilo kupiłem. Ta gorsza
odmiana, grube płaty ciemnej kory, a nie jasna cienka skręcona w rurki.
> Chyba zbyt wiele wymagasz. Moim zdaniem gra nie jest warta świeczki.
> Lepiej już sobie iść na te tajskie lody gdzieś na miasto. Chyba że
> otworzyć własną lodziarnię, wtedy można by zainwestować w profesjonalny
> sprzęt.
Rzadko mam wymagania, raczej kaprysy i fanaberye. To jest ten przypadek.
Ludzie stoją przy grilu, samosięobsługują, wymieniają uwagi na temat swej
wizji najlepiej doprawionej i optymalnie wypieczonej karkówki. Całkiem
jak w Usenecie. Pomyślałem sobie, że mroźna tajska patelnia ustawiona
latem w ogrodzie też mogłaby stać się takim koncentratorem towarzyskim.
Jarek
--
Uskrzydlony pragnieniem zwiedzenia sklepów cynamonowych, skręciłem w wiadomą
mi ulicę i leciałem więcej, aniżeli szedłem, bacząc, by nie zmylić drogi.
Tak minąłem już trzecią czy czwartą przecznicę, a upragnionej ulicy wciąż
nie było.
|