Data: 2003-12-04 03:25:22
Temat: Re: Dieta dla matki karmiacej
Od: "Lama" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Urodziłam i przez rok karmiłam dziecko piersią w Anglii. Zapoznałam się
> bardzo dokładnie z zaleceniami angielskimi (lekarze, pielęgniarki, położne,
> ulotki, czasopisma), amerykańskimi (książki, internet) oraz polskimi
> (książki, czasopisma, internet). Nie dziwi mnie, że polskie są najbardziej
> restrykcyjne, nie znaczy to jednak, że się nie mylą. Zapewniam cię, że
> jedzenie przez matkę karmiącą potraw ostrych lub smażonych dziecku nie
> szkodzi.
> Inna jest oczywiście sytuacja w przypadku dziecka alergicznego bądź z
> potencjalną skłonnością do alergii.
> No i należy ograniczać kafeinę i alkohol, ale - jak napisałam na wstępie -
> to ci w każdej diecie napiszą! :-)
>
> Hania
>
>
Zgadzam się, Haniu, w stu procentach. Problem restrykcyjnych zaleceń, to nie
tylko kwestia komfortu czy dyskomfortu świeżo upieczonej mamy. Młoda mama
chętnie się poświęci dla dziecka, nawet na wszelki wypadek, bo przecież chce
dla niego jak najlepiej. Tymczasem i dla maluszka i dla niej (i dla kazdego
człowieka) najlepsze jest odżywianie z sposób urozmaicony, bogaty we wszelkiego
rodzaju skladniki. I jest to ważne od samego początku, nie dopiero po roku czy
dwóch. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że diety ubogie, jednostronne, to
źródło wielu cywilizacyjnych chorób. Nie istnieje taka cudowna potrawa, która
zawierałaby wszystkie potrzebne składniki. A już na pewno nie jest nią
kartofel. Jeśli spojrzymy na opublikowaną w ubieglym roku przez "Nature" listę
dziesięciu najzdrowszych warzyw, to na pierwszym miejscu znajdzie się (o
zgrozo!) pomidor. W dodatku w postaci przetworzonej, czyli koncentratu. A na
czele listy owoców jabłko, ponoć też zakazane dla mam karmiących. (Apple a day
keeps the doctor away - skąd my to znamy?).
Jest smutnym nieporozumieniem, jeżeli kobieta odżywiała się zdrowo przed ciążą
i w ciąży, a po urodzeniu dziecka nagle przechodzi na dietę niedoborową. Nie ma
żadnego powodu, dla którego karmiąca mama nie miałaby jeść owoców, kalafiorów,
pić soków i tak dalej, o ile tylko nie wprowadza do organizmu substancji
ewidentnie toksycznych. Jeżeli dziecko ma zaburznia wchłaniania, alergię, lub z
innych, chorobowych przyczyn nie toleruje określonych składników pokarmowych,
to jest to, tak jak piszesz, odrębny przypadek. Natomiast zdrowe dziecko
powinno (za posrednictwem mamy) odżywiać się w sposób możliwie kompletny. Nie
powiem, ile dzieci wykarmiłam, bo i tak nikt mi nie uwierzy, ale zdążyłam
zaliczyć kilka "szkół żywienia" i dziś na wszystkie patrzę z dystansem. Kiedy
po urodzeniu najmłodszego (obecnie dwuletniego) synka, usłyszałam, że mam nie
jeść owoców (z wyjątkiem bananów), nie pić soków, warzywa ograniczyć do
ziemniaków, gotowanej marchewki i buraków itd., to już nawet nie pytałam,
dlaczego, bo odnoszę wrażenie, że wszystko to należy do sfery jakiegoś tabu i
nikt tu nie oczekuje racjonalnych argumentów. Tego samego zdania jest pediatra,
który od lat się opiekuje moimi dziecmi, lekarz o ogromnym doświadczeniu,
świetny klinicysta, a oprócz tego. co ciekawe, człowiek myślący. :------------)
Pozdrawiam
Lama
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|