Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sgate.onet.pl!niusy.onet.pl
From: "Lama" <a...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: Dieta dla matki karmiacej
Date: 11 Dec 2003 06:01:21 +0100
Organization: Onet.pl SA
Lines: 75
Message-ID: <6...@n...onet.pl>
References: <bqpkod$o9a$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1071118881 25352 213.180.130.18 (11 Dec 2003 05:01:21
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 11 Dec 2003 05:01:21 GMT
Content-Disposition: inline
X-Mailer: http://niusy.onet.pl
X-Forwarded-For: 217.30.134.48, 192.168.243.35
X-User-Agent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:182744
Ukryj nagłówki
> Mam trochę stracha, przed tym co chcę zaraz napisać - boję się, że zostanie
> potraktowane i odczytane nie tak, jak bym chciała. Od razu proszę więc
> bardzo o spojrzenie z dystanstem, takim dłuuuuugim ;)
>
> Zostawiłam te dwa zdania, ponieważ wydały mi się bardzo charakterystyczne
> dla obecnego sposobu traktowania kobiety, która właśnie została matką: A dla
> czego nie wygoda i nie przyjemność matki? Czy to znaczy, że jak ktoś został
> właśnie matką to powinien zapomnieć o własnych przyjemnościach i wygodzie?
> Takie właśnie odnoszę wrażenie przyglądajac się z daleko współczesnemu
> pojęciu macierzyństwa. Niby są pieluchy jednorazowe i gotowe dania w
> słoiczkach, a przecież strasznie to jakoś wszystko jest obciążajace. Być
> może patrzę wybiórczo (bo przecież tak, jak napisałam: z daleka, moje
> dziecko ma 21 lat), ale jakoś nie bardzo podoba mi się to, co widzę.
> Strasznie dużo jest w tym zakazów i nakazów. Wygląda to tak, jakby ta
> nieszczęsna kobieta całkowicie traciła podmiotowość - nawet w takiej
> dziedzinie, jak dobór menu ;) Dlatego podobają mi się wszystkie te posty,
> które sugerują dystans, odrobinę luzu. Eksperymentowanie? Tak, dlaczego nie?
> Jeśli tylko jest to esperymentowanie świadome i mądre, a nie zwykle wybryki
> i ignorancja..... IMHO wychowywanie i pielęgnowanie dziecka to zawsze jest
> eksperyment ;) Wystarczy spojrzeć wstecz, na historię pedagogiki: Lock,
> Rousseau, Dewey, Montessori. Są w naszym kraju przedszkola, w których nie ma
> zabawek dostępnych powszechnie w sklepach. Dzieci bawią się drewnianymi,
> niemalowanymi klockami, gałgankami - rozwijają wyobraźnię.
> Podsumowując: Fajne jest to, co "Lama" napisał/a na koniec: Wybór należy do
> matki. Ale dalej już troszkę się nie zgodzę: interesy dziecka są na pewno
> bardzo ważne, ale warto jest też pamiętać o interesach matki. Matką jest się
> już do końca życia ;) Własnego życia ;)
>
> Pozdrawiam serdecznie
> Wszystkich: Tych o innym zdaniu także :)
>
> Marzenna Kielan
>
Marzenko, mądre to i bardzo trafne co napisałaś, tylko się pod tym podpisać,
nie rozumiem, dlaczego miałaś takiego stracha? Mnie luz i dystans nie są
bynajmniej obce, a świadomość, że własny rozum powinien być zawsze ostatecznym
arbitrem utwierdzała się coraz bardziej przez te wszystkie lata, odkąd zostałam
mamą po raz pierwszy. Odruch zdawania się na różne autorytety (których pokaźną
wiązankę wymieniasz) jest u świeżo upieczonych rodziców najzupełniej
zrozumiały, dopiero w konfrontacji z tym co życie przynosi człowiek uświadamia
sobie, że wszystko trzeba zweryfikować samemu i że nic nas nie zwalnia
od "eksperymantowania", czyli poszukiwania własnej odpowiedzi na żywotne
pytania dotyczące naszego dziecka, bo tylko my za nie odpowiadamy - ani
położna, ani teściowa, ani autor najnowszej publikacji.
Z moich skromnych obserwacji wynika, że wygoda i przyjemność matki (i ojca!)
oraz dobro dziecka bardzo często idą w parze, wcale nie miałam zamiaru ich
sobie przeciwstawiać - po prostu zachęcając oboje do odżywiania się w sposób
urozmaicony chciałam wysunąć na pierwszy plan argument długofalowy (zdrowie),
jako ważniejszy niż doraźny (przyjemność czy wygoda - tak matki, jak dziecka).
Co wcale nie oznacza, że między tymi aspektami istnieje jakaś zasadnicza
sprzeczność. Ostatnio nauka uczyniła np. odkrycie, że noworodek/niemowlę
potrzebuje do prawidłowego rozwoju kontaktu fizycznego z rodzicami, także
podczas snu. Rozpisują się o tym renomowane periodyki, zalecając spanie z
dzieckiem. A dzieci wiedzą o tym od chwili urodzenia, czyż nie? Rodzicom ta
wiedza przychodzi już oporniej, my też w swojej rodzicielskiej karierze swoje
odlulaliśmy i odchusialiśmy, zanim przy kolejnym potomku odważyliśmy
się "zaeksperymentować" i wziąść marudzącego dzidziusia do swojego łoża... co
raz na zawsze rozwiązało problem marudzenia. Myśleliśmy, że to z naszej strony
zwykły, dość krótkodystansowy pragmatyzm, a tu proszę, wpisaliśmy się w
najnowsze trendy.
Wierz mi, że martyrologiczna filozofia macierzyństwa (i ojcostwa) jest mi
głęboko obca. Być może w podtekście chciałam przekazać taki komunikat: młoda
mamo, nie obawiaj się, że działając zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i tym, co ci
podpowiada intucja postępujesz egoistycznie, że czegoś swoje dziecko
pozbawiasz. Kochaj i rób co chcesz, jak powiedział święty Augustyn, co cytuję
nieśmiało, prosząc o wyrozumiałość tych, którzy mają inne zdanie. :-------------
)
Pozdrawiam przdświątecznie mamusie i dzidziusie
Lama
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|