Data: 2007-10-08 08:48:30
Temat: Re: Dlaczego?
Od: " 666" <j...@w...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Miałem tak z mieszkaniem z roku 1967, praktycznie wyrównując płaszczyznę tynków w
łazience trzeba było zeskrobac niemal
cały tynk dochodząc do cegieł, tynk był osypujacy i bardzo słaby, piasek ze sladowymi
ilosciami wapna.
To skrobanie to był challenge sam w sobie, maski BHP na nos i usta i jazda,
wentylator w kanale włączony, zeby wciagał
przez szparę pod drzwiami z przedpokoju i było czym oddychać, zapchał sie później na
amen...
Zastanawialiśmy się z glazurnikiem, czy nie tynkowac od nowa, ale zdecydowałem wtedy
na klej do tego oskrobanego
cegło-tynku po solidnym zagruntowaniu, i trzyma do dziś jak szatan.
JaC
-----
> Jak odbierałem mieszkanie w 1991 roku, tynki były tak słabe, że można było je
wykruszyć przez pocieranie palcem.
> Dodam, że w złączeniach ścian nie ma kątów nawet zbliżonych do 90 stopni, ściany
mają nierówności sięgające 1 cm,
poziomy podłóg różnią się o 2-3 cm na długości pokoju.
|