Data: 2005-11-24 18:23:29
Temat: Re: Dlaczego lekarze nie informuja pacjentow???
Od: "Olga" <ola@bla-bla_.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "porshe" <a...@p...fm> napisał w wiadomości
news:dm4s9c$e8c$1@atlantis.news.tpi.pl...
> ŁukaszW wrote:
Czy może sam nie wiem, jak do tego podejść. Nie
> dając informacji pacjentom nie pogarszamy ich stanu, co najwyżej tkwią
> oni w niewiedzy.
Oj, mylisz się...niewiedza powoduje u wielu pacjentów stres. gubimy się w
domysłach, budujemy sobie jakies straszne teorie w oprciu o strzepy
informacji, które do nas docierają.
W szpitalu wypytujemy pacjentów z łózek obok....koszmar.
Taka niepewność (przynajmniej u mnie - a w szpitalu byłam 2,5 miesiaca)
powodowałą, że miałam wyzsze tętno, gorzej spałam, ...na pewno nie ułatwiało
to lekarzom leczenia mnie.
To nie wiesz Lukaszu, ze stan psychiczny pacjenta wpływa na jego zdrowienie?
Że Psyche wpływa na Somę?
Że jak lekarz cos rzuca na odczepnego, to pacjent traci zaufanie, staje się
podejrzliwy, sfrustrowany, niepewny?
Kiedy leżałam w szpitalu, to byałm na karcie wiszacej na łózku "podpisana"
po łacinie. Że łącinę znam, wiedziałąm, co mi napisali, bo nikt mi nic nie
powiedział...inne pacjentki z sali, tez pytały, cóz to za "wyroki" mają na
poręczach łózek.
Pamiętam też badanie USG - lekarz badał kolejne pacjentki, dyktował wszystko
po łacinie + parametry opatrzone róznymi skrótami.
Pacjentak wychodział, nie dowiadując się NIC.
Na zadane pytanie otrzymywało się odpowiedź, że sie pacjent dowie nastepnego
dnia!
Kiedy lekarz przychodził na obchód, jako jedyna zadawałam pytania. Lekarze
najpierw sie otrzasali jak przed natrętną muchą, a potem jednak przy kazdym
obchodzie dostawałam krótkie informacje o stanie swojego zdrowia.
A jak na mnie patrzono, jak smiałam na obchodzie zapytac Samego
Ordynatora...ooooooo...czułam, jakbym zrobiła coś niestosownego ;-)
Pare razy zapomniano o zleconych badaniach, raz zapomniano o konsultacji
specjalisty (miałam mieć, do mnie nie przyszedł), pare razy dostałam NIE TE
LEKI (sic!).
Dobrze, ze, ze nie jestem preferowanym przez ciebie modelem, co grzecznie
łyka piguly i sie nie wtrąca...bo nie jestem pewna, czy błędnie dobrane leki
dobrze by mi słuzyły.
>A to, że niewiedzę próbują zatuszować wiedzą 'pochodną
> od innych' to chyba niezbyt mądre prawda?
To jest normalne - jak widzisz - każdy ma pęd do wiedzy. Jak jej nie otrzyma
od osoby kompetentnej - będzie szukał po omacku.
Nie twierdzę, ze lekarze mają sobie ucinać z pacjentami długie pogawędki,
ale dostep do pełnej informacji jest niezbędny. Pacjent to nie jest
PRZEDMIOT na którym sie wykonuje pewne czynności. To jest PODMIOT.
> Wina leży też po stronie pacjenta bo: nie rozumie, chociaż, przy dobrych
> chęciach by mógł. Zapomina co się do niego mówiło 5 minut wcześniej.
> Wizytę u lekarza traktuje jako złą konieczność, nie zaś jako krok ku
> zdrowiu, przeważnie nie stosuje się do wskazówek lekarza. Nie pyta. Mówi
> do widzenia i wychodzi z receptą w ręce.
Bo takiej postawy lekarz oczekuje.
Np. Ty jako przyszły lekarz, preferujesz ten model.
Nie mówić za duzo, a jak delikwent spyta, odpowiedzieć krótko, bo wiedza
medyczna trudna jest i "pacjęt" i tak nie zrozumie/zapomni.
O.
|