Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsfeed.gazeta
.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Halina <h...@s...ca>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Date: Thu, 24 Jul 2003 10:19:01 -0400
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 106
Message-ID: <3...@s...ca>
References: <3...@s...ca> <bfnuc3$1ikk$1@news2.ipartners.pl>
NNTP-Posting-Host: hse-toronto-ppp187118.sympatico.ca
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1059056654 1048 64.229.117.71 (24 Jul 2003 14:24:14 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 24 Jul 2003 14:24:14 +0000 (UTC)
X-Mailer: Mozilla 4.76 [en] (Win95; U)
X-Accept-Language: en
X-User: pamela51
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:44706
Ukryj nagłówki
"Basia Z." wrote:
> Przeczytałam wszystko.
> Jestem mamą 16,5 letniego Michała i 11,5 letniego Maćka.
Zaczęłam mieć jakiekolwiek problemy , kiedy miał 15 tzn zaczął sie ode
mnie "odrywać".
Inaczej jest kiedy jest 2 dzieci i rodzice a kiedy sama matka i bez
zadnej rodziny w poblizu. I do tego byłam bardzo zajęta pracą.
Ale ja takiego zycia nie wybrałam sobie. Los.
Matka i syn- to kalectwo a nie rodzina . I moze dlatego poszedł do domu,
gdzie ich teraz pełno;-), bo i jej matka tam mieszka i jej brat (7).
> Dzieci są dla mnie absolutnie najważniejsze w życiu, ale nie są wszystkim.
U mnie tez zawsze tak było, ale najwieksze okaleczenie w wychowaniu syna
stalo sie, kiedy stracił ojca. Ja też nie przewidziałam, ze sama ze
wszystkim będe musiała sie borykać.
> Kiedy tak się składa, że wyjeżdżają wszyscy a ja zostaję sama w domu jest mi
> pusto i smutno, a ja mam chandrę.
I mimo, ze wiesz, ze wrócą!
To sie zastanów, ze ja tak z dnia na dzień musiałam znaleźc się sama z
malutkim dzieckiem i nie byłam w stanie patrzeć na kompletne rodziny, bo
mi rozsadzało serce.
Do dzis zazdroszczę tylko kompletnych rodzin i zdrowia (syn ma od 5 lat
cukrzycę insulinozależną) ...i niczego wiecej.
> Jednym słowem nasze kontakty rodzice - dzieci powoli sie przekształcają w
> kontakty przyjacielskie.
Jeszcze raz podkreslam, ze nie ma porównania naszych sytuacji.
Mój syn rósł z kompleksem "maminsynka". Ja nie mogłam wyjsc po niego na
dworzec, jak wracał z obozu, bo on sie wstydził, ze mamuska go spotyka.
Jakby tatus , czy oboje...inaczej wygladałoby. Jeszcze kiedys mi
podrzucił jakis artykul, w którym było, ze synowie samotnych matek nie
sa męscy.
A tak z zycia swego , to widzę, ze często podobali mi sie mężczyzni,
którzy wychowali sie własnie bez ojców. Oni są wrazliwsi a ja to u
mężczyzn lubię.
> Co będzie jak odejdą z domu, co jest wg mnie nieuchronne ?
Jak los nie przewidział niespodzianek , to bedzie wszystko ciepło i
tradycyjnie , bo tak ma wiekszosc moich kolezanek.
Ja mam zycie nietypowe ale tak mi tam "w Górze" zapisano.
I tak jestem z nim szczesliwa w porównaniu do masy ktastrof życiowych ,
jakie na swiecie sie zdarzają.
> I jeszcze jedno - nie wyobrażam sobie robienia "proszonych obiadków", nie
> lubie gotować.
Przez całe zycie gotowałam , choc nic nie ma we mnie z "kury domowej" .
Po prostu jakos tak miałam zakodowane, ze tak powinno być.
> A do Haliny mam pytanie :
> Po co w ogóle wyjechałaś ?
Bo chciałam widzieć swego syna raz na miesiąc a nie raz na 4 lata.
> Czy tam na miejscu masz przyjaciół ?
To moja prawie "bolączka", bo mam ich zawsze bardzo dużo. Czasami moi
znajomi pytaja mnie , jak ja się w tym się poruszam. Ot taka towarzyska
bestia zawsze byłam. To podobno z dzieciństwa, bo majac 13 lat musiałam
umieć zyc w oparciu o obcych ludzi.
> Nie wiem czy jesteś już na emeryturze, czy jeszcze nie, ale jesli tak - to
> czym się zajmujesz ?
Jak to na emeryturze (wczesniejszej!) bywa , brak mi ciagle czasu. Taki
Internet tez zabiera.;-(
Jestem tu tylko 4 lata a to ja łączę swoich bliskich ze sobą, oni
zaczynaja sie przyjaznic miedzy soba i nie tylko;-). Zorganizowałam
gromadkę spiewajacych polskie piosenki i organizujemy różne spotkania.
Mam też niezaleznie inne małe sroodowisko z dyskusjami o żywieniu.
Mam stycznosc ze starą generacja polonijna i ich odwiedzam w ramach
"dobrych uczynków". Bardzo ciekawi (80-90) . Dla nich , to ja jestem
promykiem młodosci.;-))))
Mam u swoich młodych przyjaciół swoją pupilkę 6 - ltnia dziewczynkę, z
która czasami spedzam czas, jak oni maja problem. Tez w "czynie
społecznym" , ale dla mnie jest to ujscie uczuć przy moich
niezrealizowaniach sie w rodzinie.
Mam na swiecie iles tzw. "swoich dzieci", którzy prosza mnie o rady,
których wspieram w ich problemach, z którymi ciesze sie ich szczęsciem.
No i piszę wiersze, jak mnie przepełni jakies uczucie. To dopiero drugi
rok.
Chodzę na GYM , na marsze, na tańce. Ucze sie angielskiego, bo wcale
nie znalam a dzis porozumiewam się bez problemu. A daleka droga do
biegłej znajomosci. Mam co robic!
Zajmuję sie nawet swoja pierwsza w zyciu miłoscią (z czasów liceum),
ktora tu spotkalam przypadkowo. Dzis nic we mnie nie ma z tamtych
porywów ale czesto mu zanosze cos ugotowanego, bo mi go po prostu zal.
Jest zupelnie sam .
Kazdego lata mam gosci z Polski na pare miesiecy i to też jest zajęcie.
Mamy tez w Polish Community spotkania cotygodniowe kobiet z rodzinnymi
problemami i tam widze, ze jestem z nich najszczesliwsza.
Uff NIe jest wiec ten mój synus taki mną zameczony a i wie, ze ja mam
swoje życie wypełnione po brzegi. Ja nawet do niego nie dzwonie ,
chyba, ze jest pilna sprawa. I tez raczej wysyłam e-mail.
Chwatit. Basiu, dzięki za podzielenie sie swoimi refleksjami.
Halina
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|